USA ma problem. Z korupcją
Szef dyplomacji USA John Kerry mówił w piątek w Davos o problemie korupcji we władzach. Wzywał do walki z tym zjawiskiem, wskazując, że podsyca ono przestępczość, ekstremizm i rozczarowanie w społeczeństwie, co przyczynia się do globalnego kryzysu uchodźców.
Przemawiając na Światowym Forum Gospodarczym Kerry zapowiedział, że Stany Zjednoczone zdwoją wysiłki w walce z korupcją, która kosztuje globalną gospodarkę ok. 2,6 biliona dolarów rocznie i "komplikuje każdą podejmowaną przez nas inicjatywę w dziedzinie bezpieczeństwa, dyplomacji i w sprawach socjalnych".
"Musimy przyznać we wszystkich kręgach przywódczych, że plaga brutalnego ekstremizmu, chciwości, żądzy władzy i wyzysku często znajduje pożywkę tam, gdzie rządy są słabe i gdzie przywódcy są niekompetentni lub nieuczciwi" - powiedział sekretarz stanu USA.
Kerry dodał, że łapownictwo i nieskuteczne zarządzanie spowodowało kryzysy w Iraku, Nigerii, Syrii, na Ukrainie, w Libii i Jemenie, bądź znacznie się do tych kryzysów przyczyniło. Tym samym stało się to problemem międzynarodowym, a nie czysto wewnętrznym.
Szef amerykańskiej dyplomacji ocenił, że nic tak nie demoralizuje i demobilizuje obywateli, jak przekonanie, że ustrój jest nastawiony przeciwko nim "i że ludzie u władzy - by użyć dyplomatycznego określenia - są złodziejami, którzy kradną przyszłość swego własnego narodu i - tak przy okazji - lokują swe nieuczciwe zyski w rzekomo legalnych instytucjach finansowych na całym świecie".
Podkreślił, że korupcja jest społecznym zagrożeniem, czynnikiem radykalizującym, wykorzystywanym jako narzędzie rekrutacyjne przez grupy ekstremistyczne. Dodał, że obowiązkiem każdego jest potępianie i ujawnianie korupcji, pociąganie winnych do odpowiedzialności i "wypieranie kultury korupcji".
Kerry zaakcentował, że skutki korupcji odczuwa każdy. "Wszyscy za to płacimy. Musimy więc prowadzić tę walkę wspólnie (...) przyjmując standardy, które czynią z korupcji wyjątek, a nie normę" - powiedział.
PAP/ as/