Juncker na kolanach przed Wielką Brytanią
Projekt porozumienia w sprawie warunków dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE jest uczciwy i sprawiedliwy zarówno dla Brytyjczyków, jak i pozostałych 27 państw unijnych - przekonywał dziś Strasburgu szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
W wystąpieniu w Parlamencie Europejskim Juncker zaapelował do eurodeputowanych o poparcie porozumienia, które ma zostać ostatecznie uzgodnione na szczycie UE 18-19 lutego. "Parlament Europejski musi w pełni popierać to porozumienie, jeśli chcemy, aby obywatele Wielkiej Brytanii je poparli" - powiedział Juncker.
Przedstawiony we wtorek przez szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska "projekt porozumienia jest uczciwy i sprawiedliwy zarówno dla Wielkiej Brytanii, jak i dla pozostałych 27 państw członkowskich, a także dla Parlamentu Europejskiego" - ocenił Juncker.
Dodał, że projekt kompromisu zakłada m.in. rozwiązanie, by migranci zarobkowi z innych państw UE dopiero po pewnym czasie mogli uzyskiwać świadczenia socjalne. "Wielka Brytania w 2004 roku nie skorzystała z okresu przejściowego, pozwalającego na ograniczenie przepływu osób z nowych krajów UE. Doszło do rekordowego napływu pracowników, dlatego Wielka Brytania teraz boryka się z tym, jak to ograniczyć" - mówił Juncker.
Zaznaczył, że nie należy traktować migrantów z innych państw UE jako osób przyciąganych wyłącznie przez korzyści płynące z systemów świadczeń socjalnych. Propozycja kompromisu z Wielką Brytanią przewiduje ustanowienie "mechanizmu zabezpieczającego", który pozwoli krajom UE na ograniczenie w wyjątkowej sytuacji dostępu do niektórych takich świadczeń dla nowo przybyłych imigrantów z innego państwa unijnego maksymalnie na cztery lata.
Juncker dodał, że projekt porozumienia uznaje też, iż nie wszystkie państwa członkowskie biorą udział w każdej dziedzinie polityki UE, a Wielka Brytania korzysta z wyjątków. "Projekt porozumienia akceptuje to, że jeśli Wielka Brytania uzna, iż dotarła do granic swojej integracji, to jest to w porządku. Jednocześnie stwierdza, że inne państwa mogą zmierzać do wyższego stopnia integracji" - tłumaczył szef KE.
W trakcie debaty przedstawiciele głównych frakcji w PE poparli większość zaproponowanych przez Tuska uzgodnień z Londynem. Wątpliwości niektórych eurodeputowanych budzą jednak zapisy umożliwiające ograniczenia w dostępie do świadczeń dla imigrantów z innych państw UE.
"Trudno znaleźć w tej sprawie równowagę. Są obywatele innych państw UE, którzy płacą podatki i składki ubezpieczeniowe w Wielkiej Brytanii, jak każdy Brytyjczyk, który tam pracuje. Trudno wyjaśnić, że ma być dla nich zamknięty dostęp do świadczeń. Z drugiej strony wiemy, że są nadużycia (...). Chcemy znaleźć tutaj rozwiązanie" - powiedział szef frakcji chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber z Niemiec. Ocenił, że propozycje Tuska to "solidna podstawa" dla porozumienia. Weber podkreślił, że w kwestii brytyjskiej nie chodzi w rzeczywistości o zasiłki, ale o to, "czy w epoce globalizacji lepiej zostać samemu, czy być częścią rodziny europejskiej". "Gdy spojrzymy na imperialne dążenia (prezydenta Rosji Władimira) Putina, to nie wiem, czy lepiej być samemu" - dodał.
Także szef liberałów, Belg Guy Verhofstadt przekonywał, że wyjście Wielkiej Brytanii z UE byłoby na rękę rosyjskiemu prezydentowi, który "dzieli Europę". "Putin będzie wygranym w tej grze" - ostrzegł Verhofstadt.
Socjalista Gianni Pittella ocenił, że pozostanie w UE "jest w interesie obywateli brytyjskich, zwłaszcza tych najsłabszych". Z kolei niemiecka europosłanka Gabriele Zimmer z frakcji Zjednoczonej Lewicy Europejskiej uznała, że propozycje ograniczenia świadczeń socjalnych dla migrantów oznaczają "zniszczenie swobody przepływu osób". "To żaden kompromis, tylko ugięcie się pod żądaniami londyńskiego City" - oceniła.
Projekt kompromisu ostro skrytykował brytyjski eurosceptyk, szef Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP) Nigel Farage. "Mamy liścik pana Tuska, w którym nie ma mowy o zmianie traktatów UE, żadne kompetencje nie wracają do Wielkiej Brytanii" - powiedział Farage. "Premier David Cameron ma jeszcze jedną szansę. Na szczycie UE, niczym Oliver Twist, stanie przed obliczem wszystkich i będzie prosić o ustępstwa. To trochę obraźliwe dla premiera Wielkiej Brytanii, ale jestem przekonany, że wiele nie uzyska" - powiedział Farage.
"Polityka i wielkie korporacje będą broniły w referendum swoich interesów, ale władza jest w rękach ludzi. Myślę, że gdy wygramy referendum, wiele innych narodów też pójdzie tą drogą" - ocenił Farage.
Z kolei liderka francuskiego Frontu Narodowego Marine Le Pen oceniła, że negocjacje z Wielką Brytanią to "teatr i maskarada". "Nikt nie wierzy w możliwość poprawienia czegokolwiek, tak by Wielka Brytania pozostała w UE. Wszystko opiera się na kłamstwach, groźbach, szantażu i lekceważeniu woli narodu" - oceniła Le Pen.
PAP/ as/