Były prezes GPW: Polską giełdę czekają trudne czasy
Wprowadzany podatek bankowy, niezniesiony podatek od kopalin, ratowanie polskiego górnictwa przez sektor energetyczny, a także mocno niepewna koniunktura w Chinach i coraz wyższe wymagania wobec giełdowych firm będą w najbliższych latach szkodzić spółkom z GPW – uważa Wiesław Rozłucki, były prezes Rady Giełdy. Nowe władze GPW nie będą miały większego wpływu na przebieg wydarzeń.
– Obecny i przyszły rok będzie trudnym okresem dla polskiej giełdy. Podstawowe pytanie jest takie, czy wszystkie czynniki niesprzyjające warszawskiej giełdzie, czyli koniunktura międzynarodowa i polityka gospodarcza w Polsce, są już uwzględnione w cenach, czy jeszcze nie – mówi Wiesław Rozłucki, były prezes GPW i Rady Giełdy. – Czekamy na jasne stanowisko władz państwowych dotyczące polityki gospodarczej.
W głównym indeksie warszawskiej giełdy WIG20 największą rolę odgrywają banki (PKO BP, Pekao SA, BZ WBK, mBank i Alior Bank), które podobnie jak ubezpieczyciele (PZU) obciążone są od początku lutego daniną od aktywów w wysokości 0,44 proc. rocznie. Ponadto są w nim spółki energetyczne (Energa, Enea, Tauron i PGE), nad którymi wisi widmo pomocy zadłużonym kopalniom. Dodatkowo są tam miedziowy gigant KGHM, który cierpi z powodu spadku cen miedzi i popytu na ten surowiec w Chinach, a także zajmujące się handlem CCC, Eurocash i LPP, którym szkodzi trwająca od półtora roku deflacja.
– Pytanie, czy pojawią się inne opłaty zmniejszające zyski. Czy sektor energetyczny w jakimś zakresie będzie musiał pomagać polskiemu górnictwu i jak to wpłynie na jego opłacalność. Czy ceny miedzi nadal będą spadać i czy podatek miedziowy od kopalin zostanie utrzymany – wylicza Rozłucki. – Jest bardzo wiele rzeczy niewiadomych, które wpływają na zyskowność spółek notowanych na giełdzie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu czynniki zewnętrzne determinują notowania na warszawskim parkiecie. W związku z tym rola obecnych władz GPW jest niewielka. Wydaje mi się, że przyczyny słabych notowań nie wynikają z tej czy innej polityki samej Giełdy.
Ceny miedzi pozostają w trendzie spadkowym od 2011 roku. Podobnie jak ceny srebra, którego KGHM jest jednym z największych na świecie wydobywców. Z kolei spółki energetyczne, choć jeszcze nieobciążone żadnym dodatkowym podatkiem, zagrożone są ewentualną koniecznością ratowania nierentownych kopalni. Jak oszacował wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski, sam Katowicki Holding Węglowy wymaga wsparcia rzędu 400–500 mln zł.
– Na pewne sprawy nie mamy żadnego wpływu, np. czy rozwinie się koniunktura w Chinach i na innych rynkach wschodzących. Natomiast w Polsce jest sporo do zrobienia. Oczekuję od rządu jasnej deklaracji, że rynek kapitałowy i warszawska GPW pełnią ważną funkcję w polskiej gospodarce. Jestem głęboko przekonany o tym, że giełda dostarcza najlepszego kapitału polskim przedsiębiorstwom, pozwalając im zwiększyć skalę działalności. Nie ma lepszej drogi do pobudzenia i innowacyjności oraz siły kapitału niż warszawska Giełda. Od kilku lat czekam na bardzo konkretną deklarację ze strony najwyższych władz państwowych – podkreśla były prezes Rady Giełdy.
Ostatnie miesiące nie były korzystne dla warszawskiej giełdy. Od maja 2015 roku, czyli od momentu wyboru Andrzeja Dudy na prezydenta, indeks blue chipów spadł o ponad 30 proc. Indeks szerokiego rynku stracił natomiast niemal 24 proc.
– Nie sądzę, żeby były potrzebne nowe regulacje. Zresztą te regulacje przychodzą do nas z Unii Europejskiej. W lipcu tego roku wchodzi rozporządzenie i dyrektywa o przestępstwach rynkowych, co oznacza wyższe wymagania wobec spółek notowanych na giełdzie. One same będą musiały opracować swoją politykę informacyjną i pamiętać o tym, że nieprzestrzeganie tej polityki pociąga za sobą wysokie kary. Z jednej strony mamy kiepską koniunkturę giełdową, a z drugiej coraz bardziej rosnące wymagania wobec spółek notowanych na giełdzie – mówi Wiesław Rozłucki.
(Newseria)