Zebrali 13 mln zł i…nic. Kolejna porażka na Kickstarterze. Crowdfunding do naprawy?
Torquing Group zebrała ponad 13,3 mln zł na projekt miniaturowego drona Zano, ustanawiając europejski rekord zbiórki na platformie Kickstarter. Projekt okazał się jednak porażką, a ponad 12. tys. wspierających zostało odesłanych z kwitkiem. To punkt zwrotny w historii crowdfundingu, czyli finansowania społecznościowego?
Firma zebrała w 2015 r. 2,3 mln funtów na projekt miniaturowego drona obsługiwanego za pomocą gestów. W listopadzie ubiegło roku firma ogłosiła jednak, że nie jest w stanie dostarczyć gotowego produktu - większości z 12 tys. zamówionych dronów.
Porażka kampanii stała się przyczyną, dla której Kickstarter zlecił opracowanie raportu mającego stanowić przestrogę dla przyszłych projektodawców - i wspierających.
Kampanię opisywały m.in. BBC, Fox News czy Huffington Post. Pierwotny cel 125 tys. funtów osiągnięto w 10 dni. Torquing Group oferowała implementację dodatkowych funkcjonalności w przypadku osiągnięcia kolejnych przyjętych progów finansowania (tzw. cele dodatkowe).
Platforma Kickstarter skorzystała z usług niezależnego dziennikarza Marka Harrisa, by zbadał źródło problemu. Rezultatem jego pracy jest raport, zawierający wnioski i rekomendacje, które w opinii ekspertów, mogą pozwolić na uniknięcie takich przypadków w przyszłości.
"Lektura raportu daje jasno do zrozumienia, że podstawowe źródło porażki Zano to, paradoksalnie, jego bezprecedensowy sukces" - ocenia Adam Bęczkowski z fundacji WE the CROWD. "Mała firma nie posiadała wystarczających zasobów i doświadczenia do realizacji tak potężnego zamówienia w zaplanowanym terminie. Równocześnie podejrzewa się, że sam produkt w momencie rozpoczęcia zbiórki nie oferował wszystkich opisanych funkcji" - dodaje Bęczkowski.
Inny analityk WE the CROWD, Marcin Giełzak, zwraca uwagę na część raportu poświęconą roli platformy crowdfundingowej, która nie angażuje się w weryfikację założeń projektu. "Kickstarter nie wymaga od projektodawców prezentacji prototypów czy choćby dokumentacji technicznej. Teoretycznie na autorze kampanii ciąży obowiązek prezentacji +autentycznych+ nagrań i zdjęć prezentujących produkt, ale prawda jest taka, że platforma niewiele robi, aby tę autentyczność weryfikować" - wyjaśnia Giełzak.
Eksperci zwracają uwagę na to, że realną zmianę przyniosłoby, postulowane przez Harrisa, powołanie zespołów badawczych mających monitorować rzetelność i wiarygodność projektodawców. Nie należy także lekceważyć oddolnej kontroli, jaką powinna sprawować sama społeczność wspierających.
O bliższą współpracę między platformą, a projektodawcą, apeluje także Bartosz Filip Malinowski z WE the CROWD. Ekspert postuluje również umożliwienie społeczności kickstarterowej większego zaangażowanie się w ocenę projektu.
"Autor raportu proponuje rozważyć przydzielanie zbiórkom mentorów złożonych z osób, które w przeszłości z sukcesem przeprowadziły proces finansowania i realizacji kampanii" - mówi Malinowski.
"Zbiórki z dużym wsparciem finansowym powinny być zobowiązane do korzystania z zewnętrznej pomocy i planowania dostarczenia gotowych produktów w partiach. Nie jest to wygórowane oczekiwanie, takie rozwiązania dobrze sprawdziły się również w Polsce" - dodaje Malinowski.
Przypadki dostarczenia niepełnego produktu, którego powstanie finansowane było w modelu społecznościowym, miały miejsce także w naszym kraju. Giełzak przypomina o projekcie "maski do snu polifazowego" NeuroOn.
"Pierwsze ostrzegawcze głosy pojawiły się ze strony blogerów. To oni dowiedli, że nie jest możliwym, aby finalny produkt w istocie działał tak, jak pierwotnie zapowiadali jego twórcy. Bezkrytyczny stosunek prasy i portali tłumaczyć można nadmiernym skoncentrowaniem się na aspekcie finansowym. Zbyt często dziennikarze uznają, że udany projekt to taki, które zebrał wiele pieniędzy, nie zaś ten, który zakończył się przekazaniem wspierającym produktu odpowiadającego zapowiedzianej specyfikacji" - ocenia ekspert WE the CROWD.
Pomimo dość poważnej rysy na wizerunku crowdfundingu, co podkreśla prezes Kickstartera, przypadek firmy Torquing Group jest, pierwszą na tę skalę, porażką w sześcioletniej historii portalu.
(PAP/ak)