Inwestorzy nie wierzą w dane z Chin. Banki centralne na ratunek?
Niskie ceny surowców i niepokój związany z tempem rozwoju chińskiej gospodarki powodują niepewność inwestorów. Oficjalne dane z Chin nie napawają optymizmem, a rynek podejrzewa, że rzeczywiste wskaźniki są gorsze. Dlatego najważniejszym czynnikiem będzie polityka największych banków centralnych, zwłaszcza Europejskiego Banku Centralnego i Fedu.
– W tym momencie najgorsza na rynku jest niepewność. Kluczową kwestią jest to, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku surowców i sytuacja makroekonomiczna gospodarki chińskiej – mówi Łukasz Rozbicki, analityk MM Prime TFI. – Ropa prawdopodobnie szuka powoli dna. Ten spadek do dwudziestu paru dolarów za baryłkę jest już bardzo potężny. Może jeszcze trochę dolarów dorzucić, ale w tym momencie rynek ropy już podażowo się dostosowuje do tego poziomu.
Z danych firmy Baker & Hughes wynika, że w styczniu w USA były łącznie 654 odwierty (lądowe i offshore), podczas gdy przed rokiem było ich o ponad tysiąc więcej. Coraz częściej pojawiają się pogłoski o ograniczeniu wydobycia.
Zobacz: Czterej potentaci zamrożą pułap wydobycia ropy. Koniec tanich paliw na stacjach?
– Problemem są dane z gospodarki chińskiej. Inwestorzy nie wierzą w rzetelność tych danych. W związku z czym jest to generator największej niepewności na rynkach – mówi Rozbicki.
W 2015 roku chiński PKB wzrósł o 6,9 proc., podczas gdy oficjalny cel wynosił 7 proc. To najsłabszy wzrost od ćwierćwiecza. Wskaźnik PMI dla przemysłu pozostaje wciąż poniżej granicy 50 pkt. Ludowy Bank Chin stara się administracyjnie osłabiać juana, by zwiększyć atrakcyjność chińskiego eksportu. Turbulencje, przez które przechodzi Państwo Środka są skutkiem przestawiania gospodarki z produkcyjno-eksportowej na usługowo-konsumpcyjną.
– Kluczowe jest to, czy gospodarka chińska będzie miała twarde lądowanie, czy uda się jej miękko przejść w stronę gospodarki bardziej usługowej niż przemysłowej. Te największe inwestycje infrastrukturalne już są za nami. Ta gospodarka po prostu już nie da rady w ten sposób zasysać całej podaży surowców – mówi analityk.
Rozbicki podkreśla, że w tej sytuacji kluczowe będą akcje pozostałych wielkich banków centralnych. Premier Japonii zapowiedział, że jego kraj nie zawaha się przeciwdziałać nagłym zmianom kursów walutowych, co odebrano jako interwencję słowną. Japonia boryka się ze spadkiem PKB (-0,4 proc. kdk i -1,4 proc. rdr w IV kw. 2015 r.). Analityk zaznacza, że najistotniejsze jednak będzie to, co uczynią Europejski Bank Centralny oraz Fed.
– Nadzieją mogą być interwencje banków centralnych, które już się zaczęły. EBC zapowiedział, że będzie dalej luzował politykę pieniężną, Fed na razie zatrzymał podwyżki stóp procentowych, bank Japonii wprowadził ujemne stopy procentowe, więc tutaj mamy kontrreakcję – mówi Rozbicki.
EBC co miesiąc wspomaga gospodarkę Eurolandu, skupując obligacje za 60 mld euro. Program, który pierwotnie miał się zakończyć we wrześniu br. już kilka miesięcy temu przedłużono do marca 2017 r. Fed w grudniu podniósł stopy procentowe, ale rynek spodziewa się tylko dwóch kolejnych podwyżek w 2016 roku, a nie – jak wcześniej – czterech. Przekonanie to potwierdzają ostatnie słowa Janet Yellen o tym, że warunki finansowe dla wzrostu gospodarczego się pogorszyły, a podwyżki powinny następować stopniowo.
(Newseria)