Premier Beata Szydło mówi o swoich celach na szczycie w Brukseli
Premier Beata Szydło przybyła wczoraj do Brukseli na szczyt UE w sprawie kryzysu migracyjnego oraz porozumienia z Londynem. Chcemy dobrego porozumienia, ale nie zapłacimy każdej ceny za pozostanie Wielkiej Brytanii w UE - mówi wiceszef MSZ Konrad Szymański.
Przed szczytem szefowa polskiego rządu weźmie udział w spotkaniu przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej z udziałem premierów Słowenii i Chorwacji, spotka się również z prezydentem Rumunii Klausem Iohannisem. Będzie też uczestniczyć w spotkaniu szefów rządów i państw UE z szefem Parlamentu Europejskiego Martinem Schulzem.
Podczas szczytu w czwartek i piątek unijni przywódcy będą m.in. negocjować porozumienie w sprawie warunków dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE.
Wiceminister Szymański zapytany w czwartek przed wylotem przez PAP, na jakie warunki Wielkiej Brytanii Polska jest w stanie się zgodzić, odparł: "Musimy mieć porozumienie, które będzie dawało gwarancję praw Polaków, którzy już pracują na Wyspach, musimy mieć jasność, że mechanizmy nadzwyczajne, które są kierowane w stosunku do Wielkiej Brytanii w związku ze specyficznym (brytyjskim) systemem opieki społecznej, nie będą otwierały drzwi do demontażu swobody przepływu osób, migracji pracowników na całym wspólnotowym rynku".
"Musimy mieć jasność, że mechanizmy te będą ograniczone w czasie co do typu świadczeń, które mogą być zawieszane czy inaczej kształtowane. Musimy też mieć jasność, kogo to może dotyczyć. Nie chodzi tutaj tylko o ochronę praw osób, które dzisiaj pracują na Wyspach, ale również o osoby, które poszukują pracy i nie straciły związku z rynkiem pracy. Te osoby również, na wypadek, kiedy mechanizm będzie zastosowany, znajdą pracę, nie powinny być traktowane jako osoby nowe" - dodał Szymański.
Na pytanie PAP, czy Polska jest gotowa do użycia weta w razie groźby wprowadzenia niekorzystnych dla naszego kraju rozwiązań, wiceszef MSZ odpowiedział: "Tak długo jak nie mamy wynegocjowanego całego tekstu, tego porozumienia po prostu nie ma. Nie ma więc powodu do mowy o jego wetowaniu". "Jestem przekonany, że wszyscy jesteśmy zainteresowani tym, aby mieć dobre porozumienie. To nie oznacza, że jesteśmy w stanie zapłacić każdą cenę za pozostanie Wielkiej Brytanii w UE. To musi być proporcjonalne, dobrze skrojone porozumienie" - podkreślił Szymański.
Wiceminister zaznaczył, że jeżeli chodzi o porozumienie z Wielką Brytanią, to nie tylko Grupa Wyszehradzka, ale cała Europa Środkowa mówi jednym głosem.
Szymański mówił też o drugim temacie szczytu - rozwiązaniu problemu migracji. "Mamy wielką gotowość, jeżeli chodzi o ochronę granicy zewnętrznej, wysyłanie straży granicznej, jak i wsparcie finansowe, i zmiany regulacyjne, żeby pomagać u źródeł kryzysu humanitarnego, współpracować z krajami trzecimi. Natomiast Polska nie jest gotowa, żeby brać udział w centralnie zarządzanej polityce migracyjnej UE. Instrumenty polityki migracyjnej muszą pozostać w polskich rękach" - podkreślił.
Przywódcy unijni będą w Brukseli rozmawiać o możliwościach zmniejszenia napływu uchodźców do UE. Rzecznik rządu Rafał Bochenek powiedział PAP, że powinna zostać powołana europejska straż graniczna i przybrzeżna. "Powinniśmy wzmocnić i uszczelnić nasze granice oraz próbować rozwiązać problem u źródła, podejmować aktywnie pomoc humanitarną" - zaznaczył.
Przypomniał, że podczas poniedziałkowego szczytu Grupy Wyszehradzkiej "jeden z uczestników rozmów" poddał pod dyskusję możliwość zamknięcia granicy macedońsko-greckiej, ale - jak mówił Bochenek - "jest to na razie pewna projekcja" do rozważenia w przypadku, gdyby Grecja i Turcja nie wywiązywały się ze swoich zobowiązań. "Na tę chwilę zależy nam na tym, by zrezygnować ze stałego mechanizmu relokacji uchodźców" - powiedział rzecznik rządu.
Premierzy Grupy Wyszehradzkiej, w tym premier Szydło, w poniedziałkowej deklaracji przyjętej po szczycie w Pradze ostrzegli, że bez umocnienia zewnętrznych granic UE sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Wskazali również, że konieczny jest alternatywny plan działania, na wypadek gdyby współpraca z Turcją w opanowaniu kryzysu nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. W praskim szczycie brali także udział premier Bułgarii Bojko Borysow i prezydent Macedonii Gjorge Iwanow.
Premierzy Polski, Czech, Słowacji i Węgier we wspólnej deklaracji wyrazili "pełne poparcie" dla przedsięwzięć przyjętych na płaszczyźnie UE w celu skuteczniejszego chronienia granic zewnętrznych, jednocześnie podkreślając swój negatywny stosunek do trwałego mechanizmu relokacyjnego.
Szefowa polskiego rządu po praskim szczycie oświadczyła, że "konieczne jest uzyskanie kontroli nad przepływami migracyjnymi na zewnętrznych granicach Unii Europejskiej oraz stworzenie ram bardziej wszechstronnej polityki migracyjnej". "Jesteśmy gotowi do wspólnej pracy nad propozycją dotyczącą tworzenia europejskiej straży granicznej i przybrzeżnej" - mówiła Szydło.
"Oczekujemy, że najpóźniej podczas marcowego posiedzenia Rady Europejskiej zostaną przyjęte decyzje, które pozwolą na realną kontrolę granic Unii Europejskiej oraz na skuteczne działania Wspólnoty ograniczające napływ migrantów" - mówiła Szydło. Wskazała także na potrzebę natychmiastowej implementacji wspólnego planu działania UE-Turcja.
W zawartym w listopadzie porozumieniu Turcja zobowiązała się do powstrzymania fali uchodźców z Bliskiego Wschodu poprzez bardziej skuteczną kontrolę swojej granicy z Grecją. Bruksela przekaże w zamian władzom w Ankarze 3 mld euro, które mają być przeznaczone na poprawę warunków życia 2,5 mln uchodźców z Syrii przebywających obecnie na terytorium Turcji.
PAP/ as/