Przemysł stoczniowy o ustawie: skończy się dyskryminacja polskich producentów
Założenia nowych propozycji dla branży stoczniowej to wyrównanie szans dla podmiotów z naszego kraju. To standardowe rozwiązania obowiązujące w Europie Zachodniej – uważają przedstawiciele branży stoczniowej.
Zaprezentowane w szczecińskiej stoczni założenia ustawy o aktywizacji przemysłu okrętowego i przemysłów komplementarnych zdaniem ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, Marka Gróbarczyka, mają stanowić solidną podstawę do rozwoju tego sektora. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy proponowane rozwiązania nie będą nadwyrężać budżetu państwa, a także czy nie zostaną zakwestionowane przez Unię Europejską z powodu preferencyjnego traktowania dostawców z polskim rodowodem.
Przedstawiciele branży, jak i również minister Gróbarczyk, podkreślają, że proponowana legislacja nie jest żadną nowinką i takie rozwiązania są stosowane w większości krajów UE.
– My tutaj Ameryki nie odkrywamy. To są podstawy, które powinny być wiele lat temu przeprowadzone – mówił szef MGMiŻŚ podczas prezentacji projektu ustawy stoczniowej.
– Ten projekt ustawy wyrównuje wreszcie szanse – uważa Jerzy Czuczman, dyrektor biura Związku Pracodawców Forum Okrętowe. – W Polsce przepisy dotyczące podatku VAT dla przemysłu stoczniowego są bardziej restrykcyjne niż w Unii Europejskiej. Ta ustawa ma to zmienić. Wreszcie po 12 latach obecności w UE nasi wytwórcy statków dostaną takie same możliwości rozwoju jak ich koledzy po fachu z Danii, Niemiec, czy Holandii – tłumaczy Czuczman.
Projekt ustawy zawiera dwie fundamentalne zmiany w rozliczaniu się przedsiębiorców z branży stoczniowej z fiskusem. Pierwsza to objęcie zerową stawką podatku VAT transakcji zakupu materiałów potrzebnych do budowy okrętów. Dokładny mechanizm tłumaczył podczas konferencji prasowej w szczecińskiej stoczni Paweł Brzezicki, wiceminister gospodarki morskiej odpowiedzialny za stocznie.
– Obecnie stocznia, zaopatrując się u swoich dostawców w różnego rodzaju komponenty związane z budową statku, płaci VAT. Po zakończeniu budowy, zgodnie z polskim prawem, występuje do budżetu państwa o zwrot tego VAT-u. W projektowanych przepisach stocznia już na etapie wystawiania faktury za konkretne elementy czy komponenty nie będzie płaciła VAT-u – wyjaśniał Brzezicki.
Dzięki takiemu rozwiązaniu poprawi się płynność w podmiotach działających w sektorze stoczniowym, a wraz z tym szereg korzyści.
– Do tej pory podmioty z naszej branży dodatkowe 23 proc. wartości inwestycji musiały angażować w postaci kredytu zabezpieczającego. Jeśli proponowane obecnie zmiany wejdą w życie, polepszy się cashflow, a także zmniejszy się zapotrzebowanie na kredyt, co naturalnie obniży koszty – wylicza Jerzy Czuczman ze Związku Pracodawców Forum Okręt.
Jerzy Czuczman wskazuje również, że brak takiej legislacji niejako dyskryminował podmioty z Polski.
– Zauważmy, że obecne przepisy faworyzowały dostawców spoza Polski. Jeśli bowiem wytwórcy zaopatrywali się u producenta z innego kraju Unii Europejskiej, korzystali z wewnątrzwspólnotowej zasady zerowego VAT-u – wskazuje Czuczman. – Kupując od polskiego dostawcy musieli uiścić podatek. Zatem również z tego powodu wejście w życie takiej legislacji dałoby impuls do rozwoju polskiego przemysłu stoczniowego – uważa dyrektor biura Związku Pracodawców Forum Okrętowego.
Drugą zmianą podatkową, którą zakłada proponowane prawodawstwo, jest umożliwienie podmiotom z branży okrętowej i łańcucha ich dostawców rozliczania się od wolumenu sprzedaży w zastępstwie klasycznego CIT-u. Firmy pracujące przy budowie jednostek pływających będą mogły wybrać, czy chcą się rozliczać 19-proc. CIT, czy zryczałtowanym, 1-proc. podatkiem, którego podstawą ma być wartość sprzedanej produkcji. Jeśli przedsiębiorca zdecyduje się na drugą opcję, będzie musiał rozliczać się zgodnie z tym schematem przez kolejne 3 lata.
Wariant zryczałtowanego podatku od wolumenu sprzedaży jest jednak korzystny tylko dla firm mających problemy z umiejscowieniem swoich produktów na rynku. Zatem stanowi dla przedsiębiorcy pewne ryzyko – jeśli jego sytuacja poprawi się, będzie oddawał fiskusowi więcej niż przy standardowym podatku CIT. Zresztą podczas konferencji prezentującej projekt ustawy, minister finansów, Paweł Szałamacha, sam podkreślił czynnik niepewności zawarty w tym rozwiązaniu, argumentując: „przedsiębiorczość polega na podejmowaniu pewnej dozy dobrze skalkulowanego ryzyka”. Jest to zatem swego rodzaju „risk sharing” pomiędzy przedstawicielami przemysłu stoczniowego i budżetem państwa.
Ustawa stoczniowa nie nadwyręży budżetu państwa, a daje perspektywę bardziej dynamicznego rozwoju tej gałęzi przemysłu. Jednocześnie mieści się w ramach narzuconych przez Unię Europejską i w rzeczywistości jest jedynie wyrównaniem do standardów obowiązujących w Zjednoczonej Europie.
Maria Szurowska
Czytaj też: Unikatowa w skali świata barka samopodnośna powstała w gdyńskim porcie