RPP obniży stopy? Ekspert zachęca: nie będzie negatywnych skutków dla gospodarki
Obniżenie stóp procentowych o 25 czy 50 pkt bazowych nie miałoby negatywnych konsekwencji dla gospodarki – uważa Daniel Piekarek z banku BPS. Analityk jest zdania, że Rada Polityki Pieniężnej działa zbyt zachowawczo. Zauważa przy tym, że od stycznia 2013 roku inflacja w Polsce pozostaje poniżej celu NBP, a deflacja utrzyma się co najmniej do jesieni.
– Stanowisko Rady Polityki Pieniężnej jest zupełnie odmienne od tego, co prezentują główne banki centralne. Otóż zarówno EBC, FED, Szwajcarski Bank Narodowy czy Bank of Japan łagodzą swoje stanowiska. Wszystkie wymienione mówią, że jest jeszcze przestrzeń do złagodzenia tej polityki i obniżenia stóp procentowych – mówi Daniel Piekarek, analityk Bank BPS. – W przypadku Polski tłumaczenie części przedstawicieli Rady jest takie, że na razie nie chcemy reagować na wyjątkowo niskie odczyty inflacji – dodaje.
Deflacja w polskiej gospodarce wyniosła w kwietniu 1,1 procent rok do roku. Był to dwudziesty drugi miesiąc z rzędu, kiedy przeciętny poziom cen spadał. Jednocześnie oddala się perspektywa wzrostu cen w Polsce. Projekcja centralna dla poziomu inflacji, którą NBP przedstawił w połowie marca zakłada, że deflacja utrzyma się jeszcze przynajmniej do jesieni. Natomiast według negatywnego scenariusza z ujemną dynamiką cen będziemy mieli do czynienia co najmniej do końca 2018 roku.
– RPP tłumaczy swoją politykę tym, że nie chce tracić amunicji na gorsze czasy, na taki scenariusz, w którym ta sytuacja w otoczeniu zewnętrznym czy w Polsce by się jeszcze pogorszyła – informuje Piekarek.
Czytaj także: Cezary Kaźmierczak: Przez płacę minimalną pracę straci 50 tys. osób. Rząd robi to źle
W opinii analityka banku BPS stanowisko polskich władz monetarnych jest trudne do zrozumienia. Kiedy inne banki centralne obniżyły stopy procentowe do zerowych bądź nawet ujemnych poziomów, stopa referencyjna w Polsce wciąż jest znacznie wyższa i wynosi 1,5 proc.
– Brakuje mi w przekazie przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej jasnego sformułowania zagrożeń, tzn. tego, co takiego stałoby się w polskiej gospodarce złego, gdyby główna stopa procentowa była na poziomie przykładowo 1 proc. czy też 1,25 proc., czyli nieznacznie mniej niż obecnie – wyjaśnia.
Ekspert jest zdania, że obniżenie stóp procentowych do kolejnych historycznych minimów nie miałoby żadnych negatywnych skutków dla gospodarki. Stanowiłoby natomiast jasny sygnał dla inwestorów, w jakim kierunku podążać będzie polska polityka pieniężna.
– Byłby to jasny sygnał dla rynku, że rada rzeczywiście stara się realizować swój mandat, czyli politykę celu inflacyjnego, który od początku 2013 roku, czyli od 3 lat, nie tyle nie jest realizowany, ile wskaźnik znajduje się poniżej akceptowalnych przez władze monetarne poziomów – dodaje.
Cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego od 2004 roku pozostaje na poziomie 2,5 proc. z akceptowalnym pasmem odchyleń +/-1 procent. Natomiast według aktualnych prognoz centralnej ścieżki inflacji dolne pasmo celu prawdopodobnie uda się osiągnąć dopiero jesienią 2017 roku.
– Oznacza to, że Rada czuje się komfortowo z tym, że cel inflacyjny w Polsce nie będzie realizowany od 2013 roku do 2018 roku – podkreśla Piekarek.
(Newseria)
Zobacz: Dworzec za 1,7 mld złotych będzie bezużyteczny? O tym zdecyduje Unia Europejska