Komisarz UE: Niemcy i Francja ograniczają swobodę świadczenia usług w transporcie
Francja i Niemcy stosując swoje przepisy o płacy minimalnej do kierowców w transporcie międzynarodowym, ograniczają swobodę świadczenia usług - powiedziała unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc.
"Komisja Europejska popiera w pełni zasadę płacy minimalnej, ale uważamy, że jej systemowe stosowanie przez Francję i Niemcy do wszystkich międzynarodowych operatorów w transporcie ogranicza w nieproporcjonalny sposób swobodę świadczenia usług i przepływu towarów" - oświadczyła Bulc w czasie debaty PE w tej sprawie.
Komisja Europejska rozpoczęła 16 czerwca postępowanie wobec Francji w związku z zastosowaniem przepisów o płacy minimalnej do sektora transportu międzynarodowego. KE wysłała też tego samego dnia uzupełnione upomnienie w tej samej sprawie do Niemiec.
W przypadku Niemiec chodzi o przepisy MiLoG, które obowiązują od 1 stycznia 2015 roku, a Francji - Loi Macron, które weszły w życie 1 lipca 2016 roku. Regulacje te poza wprowadzeniem płacy minimalnej obejmującej również kierowców w transporcie międzynarodowym wprowadzają szereg wymogów administracyjnych, jak np. konieczność dokumentacji w miejscowym języku. Uderzają one m.in. w polskich przewoźników.
Bulc podkreśliła w swoim wystąpieniu, że pracownicy w sektorze transportowym są bardzo mobilni: w krótkim okresie pracują w wielu państwach członkowskich. "Stosowanie przepisów krajowych dotyczących płacy minimalnej do bardzo krótkich pobytów stworzy niepotrzebne obciążenia administracyjne dla operatorów transportowych. Nie daje to żadnych korzyści pracownikom" - argumentowała komisarz.
Czytaj także: Ile polskie firmy stracą na płacy minimalnej we Francji?
Wypowiadający się w imieniu Europejskiej Partii Ludowej Janusz Lewandowski (PO) ironizował, że Unia Europejska jest wypełniona wyznaniami miłości wobec wspólnego rynku i konkurencji, ale przy tych deklaracjach tego rynku i konkurencji jest coraz mniej.
Jak zaznaczył działania stosowane przez Berlin i Paryż być może nie są protekcjonistyczne w intencji, ale w skutkach już na pewno. "Dla Wschodu tranzyt przez Niemcy jest tranzytem bez wyboru. Kierowcy muszą jechać przez Niemcy. Jadą w oczekiwaniu godziwej płacy, a firmy w oczekiwaniu godziwych zysków. To jest uczciwa konkurencja, korzystna dla odbiorców tych usług" - zaznaczył polski europoseł.
W podobnym tonie wypowiadał się Kosma Złotowski (PiS, EKR), który ocenił, że stawki godzinowe narzucane przez Francję i Niemcy m.in. polskim przedsiębiorcom są tylko wierzchołkiem góry lodowej. "Pozostała część tej góry, która może zatopić ten sektor w Polsce i innych krajach Europy Wschodniej to: częste kontrole, konieczność kosztownego tłumaczenia dokumentów, nieproporcjonalne kary sięgające setek tysięcy euro, czy też obowiązek utrzymywania przedstawicielstwa za granicą" - wyliczał polityk.
Złotowski zwrócił uwagę, że spełnienie tych wymogów to ogromny wysiłek finansowy, często przekraczający możliwości przedsiębiorców. Krytykował KE za niewystarczające działania w reakcji na kroki Francji i Niemiec.
Nie wszystkim w Parlamencie Europejskim przeszkadzają jednak posunięcia tych dwóch krajów. "Komisja Europejska powinna się zaangażować w walkę o sprawiedliwe warunki pracy pracowników, tak samo jak i o wolną konkurencję" - przekonywała europosłanka z frakcji Socjalistów i Demokratów Jutta Steinruck.
Jej zdaniem sektor transportowy musi dbać o godziwe warunki życia kierowców, a w UE nie można preferować modeli biznesowych opierających się na wykorzystywaniu pracowników. "W tranzycie dochodzi do wielu nadużyć. Jeśli KE nie przedstawi rozwiązań europejskich, a problemy są od dawna znane, to państwa członkowskie muszą mieć możliwość dokonywania własnych regulacji. Francja i Niemcy próbują walczyć z nadużyciami" - uważa niemiecka europosłanka.
W przypadku Francji KE zdecydowała się w ubiegłym miesiącu na wysłanie wezwania do usunięcia uchybienia, co jest pierwszym etapem procedury o naruszenie unijnego prawa, która może skończyć się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.
Z kolei wobec Niemiec procedura taka została rozpoczęta już w maju ubiegłego roku. Do czasu rozstrzygnięcia sporu z KE władze w Berlinie zawiesiły stosowanie ustawy o płacy minimalnej wobec kierowców ciężarówek, przejeżdżających przez ten kraj tranzytem.
(PAP)
Zobacz: Niemcy, Francja i inne kraje UE blokują sprzedaż polskiego Ursusa