Premier Francji wzywa związki zawodowe do zakończenia strajków
Premier Francji Manuel Valls powtórzył, że rząd nie wycofa się z kontrowersyjnej reformy prawa pracy i zaapelował do lewicowej centrali związkowej CGT, by przestała organizować protesty w Paryżu, podczas których we wtorek doszło do starć.
"Wzywam CGT do nieorganizowania już tego typu demonstracji w Paryżu; wiedzą państwo, że nie możemy ogłosić ogólnego zakazu (demonstracji - PAP), ale wypełnimy nasze obowiązki" - powiedział Valls w radiu France Inter. Wypowiadał się dzień po zamieszkach w stolicy z udziałem grup zamaskowanych młodych ludzi, do jakich doszło podczas demonstracji przeciwko rządowej reformie prawa pracy, która ma ułatwić pracodawcom zarówno zatrudnianie, jak i zwalnianie pracowników.
"Nie możemy dalej mieć tego haniebnego przedstawienia, które wymyka się spod kontroli" - dodał premier. Valls zapewnił, że rząd nie zmieni tekstu reformy, który i tak jest rezultatem kompromisu z bardziej postępowymi związkami sprzed kilku miesięcy.
Od marca wielu poprzednim demonstracjom, których czołowym organizatorem jest CGT, towarzyszyły zamieszki z udziałem zamaskowanych osobników.
Fala protestów jest reakcją na forsowanie przez socjalistyczny rząd prezydenta Francois Hollande'a niepopularnej reformy prawa pracy. Otwiera ona drogę do przedłużenia tygodnia pracy z obecnych 35 do 48 godzin, a dnia pracy w różnych przypadkach do 12 godzin. Rząd uzasadnia potrzebę liberalizacji kodeksu pracy koniecznością przystosowania francuskich przedsiębiorstw do międzynarodowej konkurencji.
Projekt zmian w ustawodawstwie przewiduje też pewne ułatwienia dla pracodawców dotyczące zwolnień i związanych z nimi odpraw, a także osłabienie praw związkowych, by zaradzić rekordowemu bezrobociu sięgającemu 10 proc. Rząd odmawia wycofania się z reformy, którą przeprowadził przez niższą izbę mimo sprzeciwu większości. Obecnie reformą zajmuje się Senat.
Według badań opinii publicznej 80 proc. ankietowanych Francuzów nie jest zadowolonych z reformy, ale wynika z nich też, że protesty nie cieszą się już poparciem większości społeczeństwa.
(PAP)
Czytaj także: Niemcy, Francja i inne kraje UE blokują sprzedaż polskiego Ursusa