Koniec Francji? Media: Z islamizmem państwo nie wygra
Po obietnicach władz Francji, że ostro zabiorą się za terroryzm i wywrotową działalność islamistów, komentatorzy w tym kraju zwracają uwagę, że państwo prawa stwarza sytuację, w której „islamiści wyciągają przeciw nam noże, a my im podajemy tarczę”.
Oddając w środę wieczorem hołd brutalnie zamordowanemu przez islamistę nauczycielowi, prezydent Francji Emmanuel Macron powtórzył, że do skutku przeprowadzone będą akcje przeciwko radykalnemu islamizmowi politycznemu.
Podczas gdy niektórzy politycy wzywają do zmian w konstytucji, eksperci uważają, że oprócz ustawy zasadniczej skuteczną walkę z islamizmem hamują traktaty i prawo unijne.
Wielu komentatorów zauważa, że państwo nie posiada narzędzi koniecznych do skutecznej walki z islamistami. W wywiadzie dla radia Europe 1, były socjalistyczny premier Manuel Valls uznał, że jeżeli dla większej skuteczności w tej walce trzeba zmienić konstytucję, to „nie wolno się wahać”.
W komentarzu dziennika „Le Figaro” zatytułowanym „Francuska tragedia” Vincent Tremolet de Villers wzywa, by „państwo prawa nie stało się zagrożeniem dla niewinnych i kamizelką kuloodporną dla winnego”. „Islamiści – pisze publicysta - używają arsenału prawnego na swoją korzyść i przeciw tym, których chcą zniszczyć. (…) wyciągają przeciw nam kałasznikowy i noże, a my im podajemy tarczę”.
W tym samym, czwartkowym numerze „Le Figaro” Jean-Eric Schoettl, były sekretarz generalny Rady Konstytucyjnej (odpowiednik polskiego TK), tłumaczy, że bardzo ścisłe ramy prawne paraliżują możliwości działania władz. „Śmiałe pomysły sposobów walki z islamizmem czy też powstrzymania presji migracyjnej, rozbijają się o mur praw podstawowych” – wskazuje ekspert. Jego zdaniem „nieuczciwością jest proponowanie posunięć niemożliwych wobec ograniczeń konstytucyjnych i tych, które wynikają z traktatów”.
Schoettl tłumaczy, że władze mają do wyboru przestrzeganie ograniczeń narzucanych przez teksty najwyższych trybunałów krajowych i europejskich albo „mogą walnąć pięścią”, modyfikując konstytucję i zrywając, renegocjując lub jednostronnie zawieszając „niektóre z naszych zobowiązań europejskich w imię najwyższego interesu narodowego”.
Dyrektor departamentu Opinie i Strategie Przedsiębiorstw instytutu badania opinii IFOP Jerome Fourquet pisze w „Le Figaro” o „piątej kolumnie dżihadystów czy islamistów, składającej się z kilku tysięcy zradykalizowanych osobników”.
Ta grupa gotowych na wszystko terrorystów ma za sobą kilkanaście tysięcy osób uznanych przez policję za zradykalizowanych, a sondaże wskazują, że jedna czwarta zamieszkujących Francję muzułmanów zgadza się z ideologią islamistyczną – tłumaczy socjolog i kładzie nacisk na to, że choć „tylko bardzo niewielka mniejszość tej ludności gotowa jest włączyć się w terroryzm”, stanowi to duży potencjał do rekrutacji.
W niektórych miejscach „sympatycy radykalnego islamu osiągnęli masę krytyczną”, pozwalającą na rozpętanie „konfliktu niskiej intensywności” z instytucjami Republiki, na narzucenie swych zasad na pewnych obszarach. „Ta masa sympatyków” może być „zmobilizowana, żeby na portalach społecznościowych prześladować przeciwników i propagować ideologię” radykalnego islamizmu – pisze Fourquet i ostrzega, że te zastępy „podważają fundamenty republikańskiego porządku”.
Według dyrektora z IFOP szacowanie liczby muzułmanów we Francji na 6 milionów to „dolny pułap”. Inni eksperci mówią o 10, a nawet o 12 milionach. Są to dane niesprawdzalne, gdyż we Francji zabronione są statystyki dotyczące wyznania i pochodzenia etnicznego.