Sen. Grzegorz Bierecki: „Mam nadzieję, że to koniec ery Kiszczaka w KNF”
Senatorze, dr Marek Chrzanowski został powołany przez premier Beatę Szydło na nowego przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Od 13 października ten 35-letni wykładowca SGH zastąpi na tym stanowisku Andrzeja Jakubiaka. Jak Pan ocenia tę nominację?
Senator Grzegorz Bierecki: Ta pokoleniowa zmiana w nadzorze nad rynkiem finansowym to bardzo dobra decyzja. Warto przypomnieć, że osoby, które aktualnie sprawują nadzór nad rynkiem zatrudniane były w strukturach Narodowego Banku Polskiego w 1988 roku przez towarzyszy Czesława Kiszczaka. Desygnowano ich do tego, aby sprawowali nadzór nad rynkiem w okresie transformacji ustrojowej. Wszystkie afery, które w okresie transformacji dotyczyły sektora bankowego, wydarzyły się w trakcie działalności tych osób w nadzorze. Następuje więc bardzo potrzebna zmiana pokoleniowa i być może w końcu żegnamy się ze starymi funkcjonariuszami.
Jak pan ocenia koncepcję Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, który chce, by Komisja Nadzoru Finansowego stała się częścią NBP?
To dobry pomysł, zwłaszcza po doświadczeniu z SK Bankiem w Wołominie, gdzie NBP został narażony na straty w wyniku błędnych bądź fałszywych informacji ze strony nadzoru finansowego. Ten, kto płaci i dostaje ostateczny rachunek powinien mieć pełną wiedzę na temat tego, kogo ma wesprzeć. Takie rozwiązanie, czyli zintegrowanie banku centralnego z nadzorem wprowadzili nie tak dawno Brytyjczycy, którzy pierwsi stworzyli jednolity nadzór, a później ten zintegrowali go z funkcją banku centralnego.
Wiele osób sugeruje, że PiS jest swoich działaniach niekonsekwentny. Bo najpierw wyodrębniał nadzór z NBP, a teraz chce te sprawy łączyć.
To jest fałszywa opinia. Wtedy, kiedy tworzona była Komisja Nadzoru Finansowego integrowane było wiele rozproszonych nadzorów. Nadzór nad ubezpieczeniami, nad funduszami emerytalnymi, Komisja Papierów Wartościowych czy Komisja Nadzoru Bankowego. Wówczas mieliśmy do czynienia z integracją szeregu różnych instytucji, teraz mówimy o zintegrowaniu całości nadzoru ze strukturami NBP. To jest prawidłowy obraz tego przedsięwzięcia.
Od 2011 roku przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego jest Andrzej Jakubiak. Z czego zostanie zapamiętany?
Andrzej Jakubiak stanowi ikonę skrajnie negatywnego szefa nadzoru. Takiego urzędnika, który nie powinien funkcjonować na rynku nadzoru. Wręcz ikonę zaprzeczenia prawidłowego szefa nadzoru. Właściwy szef nadzoru powinien zachowywać się jak sędzia na boisku piłkarskim, a tu mieliśmy do czynienia z próbami wymuszania reguł gry i zastępowania właścicieli, a także z kreowaniem własnej i niekonsultowanej z parlamentem polityki gospodarczej. Był to nadzór woluntarystyczny, kapryśny i skrajnie upolityczniony. Warto przypomnieć udział w kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej w 2015 roku, kiedy KNF zajmował się zwalczaniem Andrzeja Dudy, a potem walką o zmniejszenie wyniku wyborczego PiS-u w wyborach parlamentarnych. Publikacje, które wówczas wypuszczał KNF rozsyłane były do zaprzyjaźnionych redakcji. To nic innego, jak uczynienie instytucji publicznej częścią komitetu wyborczego jednej partii. Źródeł tych zachowań należy szukać już w roku 1988. To jest początek tego typu myślenia i jeśli na początku było źle, to już nigdy nie jest dobrze.
Nowy szef KNF-u powinien zacząć swoje urzędowanie od audytu?
Tak, to pierwsze zadanie. Różne informacje dotyczące tego, co się dzieje z dokumentami w ostatnich dniach urzędowania tej ekipy dochodzą z mediów. Na pewno jest czego szukać. Kiedyś PiS chciał zrobić bankową komisję śledczą, dziś to nie będzie konieczne, bo nowy szef nadzoru na pewno będzie w stanie dostarczyć prokuraturze te dokumenty, których kiedyś miała szukać bankowa komisja śledcza.
Jaki powinien być ten nadzór, który sprawuje nad rynkiem KNF?
Przede wszystkim nie można się zgodzić na to, by celem nadzoru było coś innego niż przejrzystość rynku. Trzeba też pamiętać o tym, że największe afery, tj. opcje walutowe, polisolokaty, czy upadek SK Banku, to wszystko efekt sposobu zarządzania KNF-em przez ekipę tych ludzi, których wkrótce już pożegnamy. Nadzór publiczny jest tworzony po to, żeby równoważyć siłę kapitału w relacji z konsumentami i innymi uczestnikami rynku, tymczasem poprzedni szef KNF-u zbyt dbał o interesy właścicieli dużych instytucji. Właśnie dlatego mam nadzieję, że powołanie pana Chrzanowskiego na szefa nadzoru jest końcem ery Kiszczaka w KNF.
Źródło: wPolityce.pl