GAZETA BANKOWA: Ważne, ile pożyczamy, ale ważniejsze – od kogo
Przy jednym z najruchliwszych skrzyżowań Warszawy stoi tablica, która pokazuje wartość długu publicznego Polski. W styczniu wyświetlana tam kwota przekroczyła bilion złotych. Jedynka i dziewięć zer działa na wyobraźnię, ale czy oddaje to istotę problemu?
Zgodnie z polskim sposobem liczenia elementami długu publicznego jest zadłużenie skarbu państwa (budżetu państwa), samorządów i Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Na koniec III kwartału 2016 r. według metodologii stosowanej przez polskie instytucje, państwowy dług publiczny wyniósł (według wstępnych danych) 939 562,7 mln zł i wzrósł w stosunku do końca 2015 r. o 62 279,9 mln zł, czyli o 7,1 proc.
Ale już Unia Europejska liczy dług inaczej. Eurostat, europejski odpowiednik naszego Głównego Urzędu Statystycznego, zalicza do długu publicznego także zadłużenie Krajowego Funduszu Drogowego. Wartość długu sektora instytucji rządowych i samorządowych, wynikająca z metodologii unijnej, po uwzględnieniu wstępnych danych Ministerstwa Finansów na koniec III kw. 2016 r. wynosi 978 493,6 mln zł, co oznacza w porównaniu z końcem 2015 r. wzrost o 58 834,2 mln zł, czyli o 6,4 proc.
W stosunku do innych…
Dług, zgodnie z tymi informacjami, sięgnął zatem ok. 230 mld euro. Jak podaje Eurostat, wielkość naszego długu publicznego była podobna do długu publicznego Portugalii, który w opisywanym okresie wynosił 244 397 mln euro. Dla porównania, w tym samym czasie dług Austrii wynosił 292 372 mln euro; Belgii 455 367 mln euro; Hiszpanii 1 107 693 mln euro; dług Francji 2 160 558 mln euro! Zaś najbardziej niepokojący Unię Europejską dług Grecji w opisywanym okresie wyniósł 311 160 mln euro.
Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego są na świecie kraje, które nie mają długu publicznego lub poziom ich zadłużenia jest wyjątkowo niski. Na tej liście można znaleźć m.in. Makao, Hongkong, Brunei czy Nigerię. Z pewnością krajem wartym zaznaczenia jest Estonia, której wielkość długu publicznego według Eurostatu wyniosła na koniec III kw. 2016 r. 1980 mln euro i stanowiła niecałe 10 proc. PKB.
…i PKB
Jednym z głównych kryteriów, na które zwraca się szczególną uwagę w świecie finansów, jest wielkość długu publicznego w stosunku do PKB. Procentowy udział długu publicznego wobec produktu krajowego brutto jest używany do ustanawiania tzw. progów ostrożnościowych w finansach publicznych. Ustawa o finansach publicznych zawiera bowiem tzw. regułę wydatkową, korygującą mechanizm tempa wzrostu wydatków publicznych. Do korekty dochodzi wówczas, kiedy deficyt nominalny sektora „general government” powiększony o koszty reformy emerytalnej przekroczy 3 proc. PKB, lub gdy relacja kwoty państwowego długu publicznego (PDP), przeliczonego na złote, pomniejszonego o kwotę wolnych środków na koniec roku budżetowego związanych z finansowaniem potrzeb pożyczkowych budżetu państwa następnego roku budżetowego, przekroczy progi 43 proc. PKB i potem 48 proc. PKB. Szczegółowe procedury ostrożnościowe i sanacyjne dotyczące budżetu państwa, budżetów jednostek samorządu terytorialnego oraz udzielania gwarancji i poręczeń, uruchamiane są w sytuacji, gdy relacja państwowego długu publicznego do PKB przekroczy poziom 55 proc. oraz 60 proc.
Polski dług publiczny – według danych Eurostatu – wynosił na koniec III kw. 2016 r. 53,2 proc. PKB. Z tych samych danych wynika, że średnia wielkość długu publicznego w stosunku do PKB dla krajów UE wyniosła w opisywanym okresie 83,3 proc. W tym „rankingu” Polska jest na 11. miejscu. Przed nami są takie kraje jak Finlandia – 61,6 proc., Holandia – 61,9 proc., Niemcy – 69,4 proc., Węgry – 74,3 proc., Irlandia – 77,1 proc., Francja – 97,5 proc., Hiszpania – 100,3 proc. czy Grecja, z najwyższym spośród krajów UE długiem wobec PKB liczącym 176,9 proc.
Wierzyciele z zagranicy
Ciekawym przypadkiem na świecie jest Japonia, której dług publiczny przekracza nawet poziom Grecji i wynosi znacznie ponad 200 proc. PKB. Przywołujemy przykład Japonii nie bez powodu. Jest to bowiem kraj, którego strukturę długu w jednym ze swoich wystąpień minister finansów Mateusz Morawiecki wskazał jako swoisty wzorzec i punkt odniesienia. Chodziło mu o to, że choć Japonia ma relatywnie bardzo wysokie zadłużenie w stosunku do PKB, to jednak zaledwie 10 proc. tego długu jest w rękach zagranicznych.
My, niestety, nie możemy się pochwalić taką strukturą: 58 proc. polskiego długu zależy od wierzycieli zagranicznych (dane za Eurostatem na koniec 2015 r.). Także w gronie krajów UE nie wypadamy pod tym względem najlepiej. Udział nierezydentów, czyli inwestorów zagranicznych, wynosi w długu Włoch 34,1 proc., Czech 38,1 proc., Szwecji 38,4 proc., Chorwacji 40,8 proc., Hiszpanii 45,8 proc., Holandii 47,4 proc., Bułgarii 47,6 proc., Węgier 48,4 proc., Rumunii 49,2 proc., Niemiec 52,8 proc., Francji 55,7 proc.
Ten parametr długu publicznego jest potencjalnie niebezpieczny dla każdego kraju. Jak twierdzi Jakub Sawulski z Instytutu Badań Strukturalnych: „doświadczenia kryzysów zadłużeniowych państw pokazują, że najczęściej występowały one tam, gdzie zaangażowanie inwestorów zagranicznych w dług było wysokie, a duża jego część emitowana była w walucie obcej. W sytuacjach kryzysowych inwestorzy zagraniczni zazwyczaj reagują bowiem impulsywnie, szybko wycofują zainwestowany kapitał, jak było w Argentynie czy Grecji, pozbawiając państwo możliwości dalszego zaciągania długu i regulowania zobowiązań. Inwestorzy krajowi są mniej skłonni do przenoszenia kapitału na inne rynki. Z tego powodu dług krajowy uchodzi za dużo stabilniejsze źródło finansowania niż dług zagraniczny. Warto także pamiętać, że odsetki od długu będącego w posiadaniu inwestorów krajowych stanowią dochód krajowych instytucji lub obywateli. Środki te pozostają więc w krajowym obiegu gospodarczym”.
Warunkiem wysokiego udziału inwestorów krajowych w długu publicznym są jednak wysokie oszczędności krajowe. Tylko one gwarantują bowiem, że na rynku będzie odpowiedni kapitał zarówno na inwestycje w dług publiczny, jak i na kredyty inwestycyjne dla przedsiębiorców. Jeżeli więc wicepremier Morawiecki stawia za cel zmianę struktury polskiego długu publicznego, to powinien w pierwszej kolejności podjąć działania na rzecz wzrostu poziomu krajowych oszczędności – uważa Jakub Sawulski.
Czyli podstawowym działaniem, jakie rząd powinien przedsięwziąć, jest zachęcanie Polaków do oszczędzania. Im więcej krajowych oszczędności, tym więcej będzie kupowanych papierów państwowych przez krajowe instytucje, a to służy zmianie struktury długu publicznego, w kierunku wskazanym przez wicepremiera Morawieckiego.
Robert Bombała
O tym, jak polskie banki poprawiają strukturę polskiego długu, doskonale przy tym zarabiając przeczytasz w pełnej wersji tego tekstu zamieszczonego w „Gazecie Bankowej”:
Bieżące wydanie jest dostępne w salonach Empik i kioskach. Polecamy też e-wydanie miesięcznika, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html