Prognoza IFR: Polska oraz Czechy – tu liczba robotów rośnie najszybciej w Europie
Mimo, że wciąż daleko nam do miana najbardziej zrobotyzowanego kraju europejskiego, to wkrótce może się to zmienić. Międzynarodowa organizacja IFR typuje nas jako jeden z dwóch najszybciej rozwijających się europejskich rynków w tym segmencie. Tylko w latach od 2010 do 2015 roku liczba robotów wzrosła o 40% w Czechach i o 26% w Polsce.
Specjaliści z Międzynarodowej Federacji Robotyki zakładają, że w latach 2017-2019 w krajach Europy Środkowo-Wschodniej sprzedaż robotów przemysłowych utrzyma się na stałym poziomie około 14% rok do roku. Jednym z powodów jest reindustrializacja Europy.
Coraz więcej producentów decyduje się na przeniesienie swojej produkcji z powrotem do Europy, bo przy wysokim poziomie automatyzacji, można obniżyć koszty wytwarzania produktów na tyle, że rynek azjatycki przestaje być opłacalny. Koszty pracy znacznie tam wzrosły a tempo automatyzacji jest znacznie wolniejsze niż na innych rynkach. Produkując w Europie, nie ma też problemów z logistyką i szybką dostawą produktów do odbiorcy, co jest zmorą offshoringu – zwraca uwagę Sławomir Kuźniak, Dyrektor ds. Zarządzania Produktem w firmie BPSC, która ma na swoim koncie ponad 700 zrealizowanych wdrożeń systemów wspierających zarządzanie produkcją.
Nie bez powodu np. Infineon, niemiecki producent półprzewodników, chce zainwestować w ciągu najbliższych 5 lat aż 105 milionów w przeniesienie produkcji z Singapuru do nowoczesnej fabryki w Niemczech. Wykorzystanie robotów oraz możliwości, jakie daje druk 3D spowodowały również, że Adidas po niemal 20 latach od momentu, gdy firma zamknęła swoją ostatnią niemiecką fabrykę, postanowił przywrócić część produkcji w kraju. Nowa inwestycja zrealizowana została w Ansbach, gdzie otwarto prototypowy zakład nazwany Speedfactory.
Jednak to nie w Niemczech a w Czechach i w Polsce robotyzacja – zdaniem ekspertów IFR – będzie postępować najszybciej. Obecnie aż 70% wykorzystywanych na świecie robotów pracuje w przemyśle samochodowym, elektronicznym, metalowym oraz maszynowym.
Polska staje się motoryzacyjnym zagłębiem – swoje fabryki otworzył tutaj ostatnio Volkswagen, chiński producent samochodów elektrycznych Jiangxi Special Electric Motor również rozważa inwestycję a niebawem zakład produkcyjny w Jaworze otworzy Mercedes. To wpływa na inwestycje. Na początku tego roku pojawiła się informacja o decyzji amerykańskiego koncernu Whirpool Corporation, który zdecydował o przeniesieniu z francuskiego Amiens produkcji suszarek bębnowych do Łodzi. Z kolei duński koncern meblowy Jysk właśnie zadecydował, że przenosi produkcję do krajów Europy Wschodniej, w tym również do Polski. W modernizację zakładów produkcyjnych inwestują także polskie firmy.
Musimy z jednej strony walczyć o inwestycje, z drugiej rozwijać rodzime produkty. To trudne o tyle, że zachodnie zakłady produkcyjne są zazwyczaj lepiej zautomatyzowane i zinformatyzowane. Badania pokazują, że są one znacznie bliższe realizacji idei Przemysłu 4.0, czyli inteligentnej, zautomatyzowanej fabryki niż polskie przedsiębiorstwa. To oznacza, że mimo niższych kosztów pracy, za zachodnią granicą można produkować relatywnie tanio. Polskie firmy zaczynają to rozumieć i inwestować zarówno w robotyzację i automatyzację linii produkcyjnych, jak i oprogramowanie wspierające zarządzanie produkcją, umożliwiające komunikację z maszynami i przetwarzanie danych w czasie rzeczywistym. Widzimy to doskonale na przykładzie dużych i średnich firm, które w tej chwili wymieniają systemy ERP wdrożone kilka czy kilkanaście lat temu – tłumaczy Sławomir Kuźniak z BPSC.
Inwestycje w inteligentne oprogramowanie, to globalny trend a jak wskazują dane z najnowszego raportu Capgemini, jedynie 16% przebadanych firm przyznaje się obecnie do tego, że nie realizuje, ani nie zamierza realizować w najbliższym czasie żadnych działań w tym obszarze.
W ostatnich latach dużo mówi się o zawodach zagrożonych robotyzacją. Tymczasem jak wynika z danych i prognoz IFR, automatyzacja pracy i wykorzystanie robotów będą przyczyniały się do tworzenia nowych miejsc pracy a nie rosnącego bezrobocia.
Pozytywny wpływ, jaki ma na rynek zatrudnienia coraz większa liczba wykorzystywanych robotów można już zaobserwować w najbardziej uprzemysłowionych gospodarkach, gdzie z jednej strony zrobotyzowane są całe hale produkcyjne, z drugiej wykorzystywane jest oprogramowanie wspierające zarządzanie, a do tego wciąż potrzebni są specjaliści, którzy nadzorują cały proces produkcji – wyjaśnia Sławomir Kuźniak z BPSC. - Automatyzacji przede wszystkim sprzyja demografia. Tak naprawdę, dzięki rosnącej liczbie robotów, przedsiębiorstwa będą mogły się rozwijać a tym samym tworzyć nowe miejsca pracy. Zakładając, że roboty zastępowałyby ludzkich robotników, kraje z najwyższymi wskaźnikami inwestycji w automatyzację powinny mierzyć się dzisiaj z rosnącym bezrobociem, a tak nie jest – przekonuje ekspert BPSC.
Dla przykładu amerykański przemysł samochodowy zainstalował powyżej 60 tys. robotów przemysłowych tylko na przestrzeni lat 2010-2015. W tym samym czasie liczba pracowników w tym sektorze wzrosła o 230 tys. Równie imponujący wzrost zanotowano w niemieckich fabrykach, gdzie liczba robotów wzrosła do 93 tys. jednostek w stosunku do 14 tys. w 2010 roku, a zatrudnienie z 93 do 813 tys.
Firma analityczna Transparency Market Research przewiduje, że w 2024 roku udział europejskich krajów tylko w rynku robotów współpracujących sięgnie 35%. Według IDC wartość tego rynku oraz powiązanych z nim usług w Europie Środkowej i Wschodniej w 2016 roku przekroczyła 2 mld dolarów, z czego 1,2 mld dolarów stanowiły wydatki na sprzęt, zaś ponad 0,5 mld koszty usług, takich jak między innymi szkolenia, wdrożenia sprzętu, integracja systemu oraz konsultacje. Do 2020 wartość ta prawie się podwoi.