Pisula: prace legislacyjne nad ustawą o PAIH mogą zakończyć się w lipcu
Szybkie przyjęcie ustawy o PAIH jest kluczowe dla polskiej gospodarki. Mam nadzieję, że nastąpi to jeszcze w lipcu - powiedział PAP prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula. Według niego uporządkuje to system wspierania polskich przedsiębiorców za granicą
PAP: Sejm ma się zająć na najbliższym posiedzeniu projektem ustawy o PAIH. Co jest jej celem?
Tomasz Pisula: Na najbliższym posiedzeniu Sejmu odbędzie się drugie czytanie i, być może już głosowanie, ustawy o powierzeniu niektórych działań z zakresu promocji gospodarki Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH). Celem ustawy jest uporządkowanie systemu wspierania polskich przedsiębiorców na rynkach międzynarodowych. Chodzi zarówno o uporządkowanie kwestii związanych z funduszami unijnymi, z promocją polskich branż za granicą, jak i modernizacją systemu WPHI, czyli Wydziałów Promocji Handlu i Inwestycji.
Polska w dość nieefektywny sposób reprezentowała dotychczas interesy polskich przedsiębiorców za granicą. Nasz system siedział korzeniami w latach 80. I to zarówno, jeśli chodzi o kadrę, jak i miejsca, gdzie te placówki wspierające polskich przedsiębiorców funkcjonowały. Dość powiedzieć, że na 49 placówek ponad 30 znajdowało się na terenie UE. Być może w latach 90. był sens, by pomagać tam polskim firmom. Natomiast teraz to jest rynek otwarty. Polskie firmy mogą tam z powodzeniem działać. Nie ma problemu, żeby uczestniczyły w przetargach publicznych. W zasadzie systemy prawne poszczególnych krajów członkowskich UE są bardzo podobne, zestandaryzowane. Nie ma problemu z dojazdem, nie ma problemu z językiem. Jeżeli mamy ograniczone środki, to warto się skupić na tych rynkach, które są jeszcze przez polskich przedsiębiorców niezdobyte. A jednocześnie takie rynki, gdzie są wyższe marże produktowe, gdzie polskie firmy mogłyby działać pod własnymi markami, a nie jako poddostawcy komponentów dla firm zachodnich, przede wszystkim niemieckich.
PAP: Jakie to są rynki?
T.P.: Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Wszędzie tam teraz tworzymy placówki handlowe. Założenie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, jest takie, że do końca 2019 r. powinniśmy mieć 69 placówek zagranicznych do dyspozycji.
To, co robi teraz Ministerstwo Rozwoju (MR) wpisuje się w szerszą reformę dyplomacji. Porządkuje sprawy pracownicze wokół dyplomacji handlowej. I jednocześnie przenosi ciężar wsparcia z Europy Zachodniej na rynki pozaeuropejskie. W kluczowych dla nas miejscach powstaną placówki PAIH, które zastąpią jeden do jednego likwidowane WPHI. Natomiast gros tego systemu liczebnie będzie znajdowało się poza UE. Z 69 placówek w Europie zostanie ok. 15. Placówki WPHI znajdują się w nielogicznych miejscach. Np. jest placówka w Kolonii, dawna polska ambasada w RFN. Tam MR miało do dyspozycji budynek, który mogło wykorzystać. Ale czy akurat warto, żeby polski podatnik łożył na utrzymanie pracowników akurat tam? Jeśli mówimy o Niemczech to najbardziej logicznym miejsce wydaje się Frankfurt, dużo bardziej niż Berlin czy Kolonia. I tam też założyliśmy biuro handlowe Agencji. Inny przykład to Haga - jeżeli mówimy o Holandii to bardziej atrakcyjny z punktu widzenia handlowego jest Rotterdam czy Amsterdam.
Trzeba to zatem wszystko zracjonalizować, popatrzeć na to gospodarskim okiem. Zastanowić się, gdzie nasze wątłe środki możemy wykorzystać w sposób racjonalny i tak staramy się to teraz robić. Po to jest ta ustawa.
PAP: A jakie to da oszczędności?
Patrząc globalnie, utrzymanie systemu WPHI kosztowało polskiego podatnika ok. 100 mln zł. Średni koszt utrzymania jednej placówki przekraczał 2 mln zł. A dla większości z nich korzyść dla polskiego podatnika była zerowa. Znalazłem placówki, które, kosztując polskiego podatnika 2,5 mln zł, organizowały w ciągu roku zaledwie dwie imprezy targowe i uczestniczyły w targach w bardzo ograniczonym stopniu, na niskim merytorycznie poziomie. Trzeba położyć temu kres.
Średni koszt utrzymania nowych placówek wynosi ok. 750 tys. zł. W ten sposób chcemy z 49 placówek zrobić 69 plus rozbudować kompetencje centrali. Już od teraz ma ona zacząć zarządzać wiedzą, która płynie z rynku. PAIiIZ przy zaledwie kilkunastu milionach budżetu ściągał do Polski inwestycje o wartości ok. 9 mld zł rocznie.
Nasi pracownicy mają bardzo dobre relacje z największymi światowymi firmami. Jest to rzeczywiście jeden z pierwszych punktów kontaktu dla zagranicznych firm, które chcą otworzyć w Polsce działalność. Dotychczas tego potencjału nie wykorzystywaliśmy. Tzn. nie zarządzaliśmy wiedzą, która płynie z tego systemu. W bardzo ograniczonym stopniu np. przekonywaliśmy inwestorów do tego, żeby częściej korzystali z usług polskich poddostawców, żeby robili więcej interesów z polskimi partnerami. Teraz to się zmienia. Zaczynamy zarządzać wiedzą, zaczynamy "generować business leady" - czyli wyszukujemy okazje, gdzie polskie firmy mogłyby współpracować z firmami zagranicznymi jako kontrahenci i dostawcy towarów, usług.
PAP: Jak zatem będą działać nowe zagraniczne biura handlowe PAIH?
T.P.: Nasze biura za granicą mają działać dwutorowo. Z jednej strony pomagać sprzedawać polskie towary i usługi, z drugiej strony ściągać inwestycje. Tutaj nic się nie zmienia. To, co robią biura za granicą w pełni odzwierciedla pracę naszej centrali, która z jednej strony ściąga inwestorów, z drugiej pomaga polskim firmom wychodzić na rynki zagraniczne.
Wszystko wskazuje na to, że, dzięki lepszemu wykorzystaniu potencjału tych placówek w tym roku zamkniemy więcej projektów inwestycyjnych niż w zeszłym roku. W 2016 r. było ich ok. 60. Sądzę, że ich wartość w tym roku będzie zdecydowanie wyższa niż w roku ubiegłym. A zeszły rok był wyjątkowo dobry, wręcz rekordowy. Jeśli uda się skutecznie zamknąć kilka projektów, nad którymi teraz pracujemy, będziemy mieli przynajmniej kilkuprocentowy wzrost wartości inwestycji. W zeszłym roku łączna wartość inwestycji zagranicznych, które obsługiwała nasza Agencja przekraczała 9 mld zł.
PAP: Nowe placówki już powstają, a wygaszanie starego systemu potrwa. Według szacunków planowana likwidacja WPHI przyniesie oszczędności dopiero w 2018 r. Potrzebne więc będą dotacje na bieżącą działalność.
T.P.: Tak. Teraz działają jeszcze WPHI, a jednocześnie otwierane są biura handlowe. Dopiero od przyszłego roku będzie można mówić o odzyskaniu pewnych funduszy. Ale to jest sytuacja, na którą byliśmy przygotowani. Ministerstwo Finansów założyło dla nas rezerwę budżetową w wysokości 35 mln zł. Mieliśmy też kapitał własny, który teraz do tego celu wykorzystujemy. Mieliśmy dotację celową. Po wejściu w życie ustawy będziemy mogli wykorzystać w pełni tę rezerwę budżetową właśnie po to, żeby pokryć jednorazowe koszty otwierania biur.
Ustawa daje ministrowi rozwoju trzy lata od wejścia w życie na całkowite wygaszenie systemu WPHI. Decyzje kierunkowe już zostały podjęte. Wiadomo, że minister rozwoju postawi w stan likwidacji placówki WPHI do końca 2017 r. Między innymi dlatego, żeby w racjonalny sposób zarządzić ich budżetami i przekazać je PAIH. Wpływ na polską gospodarkę systemu w aktualnej formie kosztował 100 mln zł a był zerowy - z chlubnymi wyjątkami kilku krajów - np. placówką na Ukrainie, w Finlandii, Waszyngtonie czy Budapeszcie, którą przedzierzgnęliśmy na biuro PAIH już teraz.
PAP: Jakie jeszcze zmiany poza likwidacją WPHI wprowadza ustawa?
T.P.: Ustawa wskazuje na Agencję, jako centralny podmiot zajmujący się promocją polskiej gospodarki. To też jest bardzo ważne, bo niezdefiniowanie roli Agencji i w tym, co się dzieje wokół promocji polskiej gospodarki nie było dobre. Występowało zjawisko konkurowania o środki z Izbami Gospodarczymi, z podmiotami reprezentującymi samorządy terytorialne. Ustawa w bardzo jasny sposób delimituje strefy wpływów. Mam wrażenie, że porządkuje i racjonalizuje to jak były wydawane pieniądze podatnika.
Rozumiem, że nie wszystkie środowiska muszą się cieszyć z tych rozwiązań. Ale promocja gospodarcza przez ostatnich 30 lat obrosła szarą strefą. Nie wszystko, co działo się wokół WPHI, czy funduszy wydawanych na promocję niektórych branż było dobre. Gdyby ten system działał jak należy nie podjęlibyśmy decyzji o jego całkowitej likwidacji. Stoimy na stanowisku, że mamy wspierać polskich przedsiębiorców tam, gdzie mają szansę jak najwięcej zarobić. Chcemy, żeby polska gospodarka się rozwijała, żeby rozwijały się branże, które są oparte na wiedzy i wysokiej wartości dodanej, stąd kluczowe w tym zadanie eksportu.
Nie stać nas na to, żeby pomagać wszystkim i wszędzie. Podjęliśmy kluczowe decyzje. Wydaje się, że rynek przyjmuje je bardzo dobrze. Od przedsiębiorców słyszę komentarze: nareszcie ktoś się za to zabrał. Docierają też do nas głosy osób, które promocją gospodarki zajmowały się w poprzednich latach - gratulują nam skuteczności. O tej ustawie mówiono od zawsze, to jest któreś podejście do niej. Poprzednie wysiłki paliły na panewce bądź to wewnątrz Ministerstwa Gospodarki, rządu, bądź w parlamencie.
PAP: Zmiany będą więc oznaczać rozszerzenie zakresu działalności Agencji
T.P.: Agencja do niedawna zajmowała się głównie ściąganiem inwestycji do kraju. To jest rola, która była oczywista w roku 1992-93, kiedy Agencja powstawała. Potrzebowaliśmy pieniędzy, mieliśmy mało rzeczy do sprzedania, zaledwie kilka marek, które sprzedawały swe produkty za granicę. Agencja pod tym względem wpisywała się w nastrój lat 90. Od kilku lat mamy jednak inne otoczenie gospodarcze, polskie firmy sprzedają coraz więcej za granicę. Mamy nawet delikatnie pozytywne saldo eksportu. Od kilku lat jest zatem czas, by zacząć wspierać ekspansję polskich firm za granicą. To rozbudowuje kompetencje Agencji.
PAP: Czy wsparcie to skierowane jest tylko do określonej grupy firm?
T.P.: Naszym głównym partnerem są małe i średnie przedsiębiorstwa. Ale z naszego systemu nie odpada nikt. Start-upy, czyli mikrofirmy mają szansę pozyskać finansowanie na Zachodzie. Pomagamy im np. w Dolinie Krzemowej. Ale małe firmy produkcyjne, które chcą sprzedawać na rynki zagraniczne czasami są zbyt małe na to, by np. zaabsorbować straty wynikłe ze zmiany kursów walut. Część z nich jest za mała, żeby wychodzić na rynki zagraniczne. To jest miejsce, gdzie trzeba być zdecydowanym na to, co się robi. Naszym naturalnym partnerem są więc średnie, średnio-duże polskie przedsiębiorstwa, ale też ostatnio podszedł do mnie prezes jednego z naszych największych championów eksportowych i powiedział: "żebyś czasem nie myślał, że jesteśmy dla was zbyt duzi". Nikt nie jest dla nas ani za mały, ani zbyt duży.
PAP: Kiedy zakończą się prace nad ustawą?
T.P.: Ustawa przeszła, rzec by można, czyściec legislacyjny w rządowym centrum legislacji, w KPRM, wcześniej w MR. Mam wrażenie, że w tym wielomiesięcznym procesie usunięto z niej wszystko, co nie było niezbędne, co mogło budzić problemy. Projekt jest na tyle jednoznaczny, że w 40. minut został przyjęty w pierwszym czytaniu. Teraz czekamy na czytanie drugie, na sesji plenarnej i być może głosowanie. Mam wrażenie, że posłowie, z którymi rozmawialiśmy zostali przekonani do tego, że ten proces powinien przejść szybko.
Szybkie przeprocedowanie tej ustawy jest kluczowe dla polskiej gospodarki. Im szybciej to się zdarzy, tym szybciej polscy przedsiębiorcy będą mogli w pełni wykorzystać potencjał polskiego państwa do swoich celów na rynkach zagranicznych. Dalsze przeciąganie prac nad nią nie leży w niczyim interesie.
Mam nadzieję, że do wakacji sejmowych projekt zostanie w całości zatwierdzony i przez Sejm, i przez Senat, czyli jeszcze w lipcu.
Rozmawiała Magdalena Jarco (PAP)