Informacje

Gospodarka wykazuje solidne tempo wzrostu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 2 listopada 2017, 16:16

  • 0
  • Powiększ tekst

Wzrost kosztów produkcji, spadek zapasów i wydłużenie czasu dostaw stoją za ogłoszonym w czwartek niewielkim spadkiem wskaźnika PMI - oceniają ekonomiści. Ich zdaniem, może się to wiązać z sytuacją na rynku pracy.

Firma IHS Markit podała w czwartek, że wskaźnik PMI dla Polski w październiku spadł do 53,4 pkt. z 53,7 pkt. we wrześniu i wobec prognozy 53,9 pkt.

Ekonomiści z PKO BP napisali w komentarzu do danych o PMI, że na niższy odczyt indeksu wpłynął spadek wskaźnika zapasów oraz wydłużenie czasu dostaw.

Wskaźnik nowych zamówień utrzymał się na poziomie najwyższym od 31 miesięcy. Jednocześnie mimo niewielkiego obniżenia się subindeksu produkcji tempo jej ekspansji pozostaje nadal wysokie - oceniono.

Zwrócili uwagę, że po wrześniowej stagnacji tempo wzrostu zatrudnienia ponownie przyspieszyło, choć nadal rosną zaległości produkcyjne. Ich zdaniem, sugeruje to, że wolne moce produkcyjne kurczą się, a producenci nie nadążają z zaspokojeniem popytu i sprzedają także więcej wyrobów z magazynów - stąd spadek subindeksu zapasów.

Struktura PMI wskazuje nieprzerwanie na kontynuację silnego ożywienia w gospodarce” – dodali.

Według ekonomistów z PKO BP w III kw. 2017 r. wzrost PKB wyniósł 4,6 proc. r/r.

Patrząc na wyniki ankiet dotyczące procesów cenotwórczych widać rosnącą presję cenową. Wskaźnik kosztów produkcji rósł w tempie najszybszym od marca. Ankietowani wymieniali wśród najszybciej drożejących surowców stal, co wpisuje się w obraz rozpędzającej się absorpcji środków z UE. Jednocześnie ceny wyrobów gotowych wzrosły w drugim najszybszym tempie od ponad 6 lat – uważają przedstawiciele PKO BP.

W ocenie ekonomistów banku dane o PMI wpisują się w ich scenariusz inflacyjny: po przejściowym spadku, wywołanym czynnikami bazowymi na przełomie roku inflacja przyspieszy.

Obecny poziom kosztów produkcji z ankiet PMI sugeruje, że flirt z niską inflacją się szybko skończy, a na koniec I kw. 2018 r. może ona powrócić szybko powyżej poziomu 2 proc. - prognozują.

Także ekonomiści z Raiffeisen Polbank zwracają uwagę na komponenty cenowe stanowiące składowe indeksu PMI.

Sygnalizowany wzrost kosztów produkcji okazał się najwyższy od marca br. a ceny wyrobów gotowych rosły najszybciej od sześciu i pół roku. Odczyt potwierdza zatem, że w gospodarce cały czas narasta presja inflacyjna, której źródłem jest m.in. rynek pracy - napisali w komentarzu.

Zwrócili uwagę, że co prawda w badaniu PMI wskazano na wzrost liczby etatów w październiku, jednak jego tempo pozostaje niskie.

Niedobory kadrowe będą w kolejnych miesiącach sprzyjać kontynuacji trendu wzrostowego dynamiki wynagrodzeń, wspierając scenariusz wzrostu inflacji. Tym bardziej, że wysoki pozostaje popyt na pracę - dodali.

Według ekonomistów z Raiffeisen Polbank firmy cały czas raportują dynamiczny wzrost zamówień, który w październiku nie uległ zmianie od wrześniowego 31-miesięcznego rekordu.

Mimo lekkiego rozczarowania, odczyt PMI wskazuje na solidne tempo wzrostu polskiej gospodarki na początku czwartego kwartału. W kolejnych miesiącach aktywność gospodarcza powinna utrzymać się na wysokim poziomie, co wraz z presją inflacyjną powinno stopniowo zaostrzać retorykę ze strony RPP – dodano.

Główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zwróciła uwagę, że sektor przemysłowy w Polsce sygnalizuje w okresie 10 miesięcy 2017 r. dobrą sytuację, aczkolwiek wskaźnik PMI pokazuje, iż kolejne kwartały są nieco słabsze.

Porównanie zmian wskaźnika PMI w krajach strefy euro, w tym w Niemczech, ze zmianami wskaźnika PMI w Polsce wskazuje, że w coraz mniejszym stopniu polski sektor przemysłowy wykorzystuje poprawiającą się koniunkturę u naszych głównych partnerów biznesowych (w strefie euro lokujemy prawie 60 proc. naszego eksportu). PMI w strefie euro i w Niemczech cały czas w 2017 r. rośnie (z niewielkim wyhamowaniem w czerwcu i lipcu) - zaznaczyła ekonomistka.

Jej zdaniem, trzeba się zastanowić dlaczego, mimo silnego związania z przemysłem krajów strefy euro, w tym z przemysłem Niemiec, polski sektor przemysłowy słabiej ocenia warunki gospodarcze.

Odpowiedź wydaje się oczywista. Widać ją m.in. w składowych wskaźnika PMI, np. rosnących kosztach zakupów (szczególnie stali) i obniżeniu się poziomu zapasów pozycji zakupionych. A także wydłużeniu się czasu dostaw, co w dużej mierze można wiązać z sytuacją na polskim rynku pracy, gdzie stopa bezrobocia wynosi już tylko 4,6 proc. (BAEL, wrzesień 2017 r.), a wynagrodzenia rosną w tempie 6 proc. (wrzesień br., GUS) - wyjaśniła.

Wyczerpujemy zasoby, które pozwalają na wzrost produkcji odpowiadający rosnącemu popytowi tak na rynku krajowym (stąd szybko rosnący import) i na rynkach zewnętrznych. Do tego przedsiębiorstwa wykazują ciągle zbyt niską, w stosunku do rosnącego popytu, skłonność do inwestycji (spadek nakładów przedsiębiorstw na inwestycje w 1. półroczu 2017 r. o 1,1 proc. r/r). W efekcie nie jesteśmy w stanie skorzystać ani z rosnącego popytu na rynku polskim, ani ze stale poprawiających się warunków gospodarczych w sektorze przemysłowym strefy euro, w tym w Niemczech – uważa Starczewska-Krzysztoszek.

Według niej PMI wskazuje na jeszcze jeden trend, który coraz wyraźniej widzimy - szybki wzrost cen wyrobów gotowych, co nie pozostaje bez wpływu na inflację.

Polski sektor przemysłowy ma się nieźle, ale jak widać po wskaźniku PMI nie jest w stanie mieć się tak dobrze jak przemysł w Niemczech, Holandii, Austrii, Włoszech, Francji, Hiszpanii czy Irlandii - wskazała ekonomistka.

Jej zdaniem, w pewnym momencie wpływać na potencjał rozwojowy polskiego sektora przemysłowego zaczną „problemy wynikające z braku stabilności regulacyjnej, braku polityki migracyjnej, odkładania wzrostu inwestycji finansowanych ze środków unijnych, słabości administracji w usprawnianiu procesu zatrudniania cudzoziemców”.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Komentarze