Zniesienie górnego limitu składek na ZUS przesunięte w czasie
Zniesienie górnego limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, powyżej którego nie płaci się składek, zostanie prawdopodobnie przesunięte w czasie - powiedział w czwartek przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk.
Kowalczyk zapytany w radiowej Jedynce, kiedy zostanie zniesiona 30-krotność składki ZUS, co - według pierwotnych ustaleń - miało nastąpić od przyszłego roku, odpowiedział, że „prawdopodobne jest przesunięcie”. Jak tłumaczył, żeby ustawa weszła w życie od 1 stycznia 2018 r., konieczne byłoby uchwalenie jej do 30 listopada.
Z konieczności będzie to trzeba przesunąć - powiedział.
Ocenił, że zniesienie 30-krotności składki ZUS jest dobrym rozwiązaniem.
W ubiegły czwartek Sejm zajął się rządowym projektem noweli o systemie ubezpieczeń społecznych, który zakłada zniesienie górnego limitu składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe, powyżej którego obecnie nie płaci się składek (tzw. 30-krotność).
Kowalczyk pytany, co sądzi o propozycji Polskiego Stronnictwa Ludowego, aby emerytury były zwolnione z podatku, powiedział, że jest to „zabieg bardziej propagandowy”.
Jego zdaniem trudno sobie wyobrazić, że „w tym momencie, znosząc podatki, podwyżki emerytur (…) będą rzędu 200 zł”.
To jest na obecną chwilę nierealne - podkreślił.
Moglibyśmy podnieś równie dobrze minimalną emeryturę waloryzacji - to będzie to samo - mówił.
Stwierdził, że taka zmiana skomplikowałaby system emerytalny.
Jeśli PSL widzi, że są pieniądze, to powinno przez osiem lat podnosić emerytom te emerytury. Teraz też może wskazać źródło finansowania i je podnieść - dodał.
Szef Komitetu Stałego RM powiedział, że w kwestii emerytur rząd czeka na jednoznaczne określenie wartości środków finansowych przeznaczonych na emerytury wypłacane w wyniku obniżenia wieku emerytalnego.
Te skutki finansowe trzeba ocenić i dopiero wtedy można podejmować decyzje co do waloryzacji emerytur, podnoszenia minimalnej czy ewentualnie jednorazowego dodatku - tłumaczył.
Jak mówił, część osób, które zgłosiły się do ZUS po wcześniejszą emeryturę, składało wnioski, ale nie złożyło wypowiedzenia z pracy. Te osoby - zdaniem Kowalczyka - „sądują, jaką będą mieć emeryturę”.
Jak im ZUS wyliczy, to wtedy podejmą decyzję - dodał.
Powiedział, że jest przekonany, iż wśród tych osób są takie, które przejdą na wcześniejszą emeryturę, ale i takie, które – chcąc otrzymać wyższe świadczenie - pozostaną na rynku pracy.
Na podst. PAP