Kierunek na produktywność i nowe relacje
Kluczem do tego, by utrzymać wysokie tempo rozwoju i kontynuować proces doganiania bardziej zamożnych krajów, staje się produktywność. W ostatnich 10 latach rosła ona w średniorocznym tempie 2,7 proc. Jeśli więc chcemy w dłuższym okresie utrzymać tempo wzrostu PKB powyżej 3 proc., niezbędne jest przyspieszenie wzrostu produktywności – pisze w „Polskim Kompasie 2017” Michał Krupiński, prezes zarządu Banku Pekao SA
Polska gospodarka rozwija się dziś w solidnym czteroprocentowym tempie. Wzrostowi PKB towarzyszy proces szybkiego wchłaniania nadwyżki podaży pracy, która towarzyszyła nam przez blisko 30 lat, czyli od początku procesu transformacji. Zharmonizowany, unijny wskaźnik pokazuje niespotykaną do tej pory w Polsce stopę bezrobocia na poziomie niespełna 5 proc. Pod tym względem plasujemy się dzisiaj w gronie unijnych liderów. Ten poziom odpowiada już mniej więcej temu, co ekonomiści uznają za poziom bezrobocia odzwierciedlający z jednej strony strukturalne niedopasowanie podaży i popytu, a z drugiej naturalne procesy zmiany pracy, rozgrywające się w każdej gospodarce.
Obecna sytuacja na rynku pracy to nie tylko pochodna relatywnie szybkiego wzrostu, lecz przede wszystkim tego, że rynek pracy w Polsce wszedł w nową fazę – fazę determinowaną trendami demograficznymi. Polskie społeczeństwo starzeje się, wraz z tym zmieniają się proporcje osób aktywnych zawodowo (ich liczba stopniowo maleje) i nieaktywnych (których udział w społeczeństwie stopniowo rośnie). Taka sytuacja rodzi olbrzymie, wielowymiarowe wyzwanie dla gospodarki. Nie ma w tym tekście miejsca na szerokie i pełne potraktowanie tematu, ale warto chwilę uwagi poświęcić kluczowej kwestii: oddziaływaniu zmian demograficznych na wzrost gospodarczy.
Kierunek na produktywność
Wzrost PKB był w Polsce w ostatnich dziesięcioleciach pochodną dwóch czynników: rosnącego zaangażowania pracy (widocznego we wzroście liczby pracujących i łącznej liczby przepracowanych godzin) oraz poprawy produktywności, widocznej we wzroście PKB na jednostkę zaangażowanej pracy. W kolejnych latach na skutek trendów demograficznych pierwszy z tych czynników przestanie mieć pozytywne oddziaływanie na wzrost. W tej sytuacji kluczem do tego, by utrzymać wysokie tempo rozwoju i kontynuować proces doganiania bardziej zamożnych krajów, staje się produktywność. W ostatnich 10 latach rosła ona w średniorocznym tempie 2,7 proc. Jasno więc z tego wynika, że jeśli chcemy w dłuższym okresie utrzymać tempo wzrostu PKB na poziomie powyżej 3 proc., niezbędne jest przyspieszenie wzrostu produktywności. Działania w tym kierunku muszą być podejmowane właśnie teraz. Po pierwsze, ze względu na to, że skutki wielu działań są odczuwalne z pewnym opóźnieniem. Po drugie, ze względu na korzystne uwarunkowania koniunkturalne.
Co w praktyce powinno oznaczać obranie kierunku na produktywność? To zależy od poziomu, który rozpatrujemy. Na poziomie rządu, polityki gospodarczej jest potrzebna identyfikacja działań i praktyk, które tworzą bodźce do kontrproduktywnych przedsięwzięć, a następnie ich eliminacja. Wydaje się, że dziś jest ich najwięcej w polityce odnoszącej się do mikrofirm i firm małych. Wiele form subsydiowania tego segmentu stanowiło w ostatnich latach swego rodzaju narzędzie walki z bezrobociem, o czym dobitnie świadczy jeden z najwyższych w Unii Europejskiej odsetków przedsiębiorców, dla których działalność biznesowa jest życiową koniecznością, a nie poszukiwaniem szansy, chęcią samorealizacji i rozwoju. Doświadczenia międzynarodowe jednoznacznie wskazują, że kosztem takiej polityki jest zawsze niska produktywność powstających w ten sposób firm. Potwierdzają to zresztą także dane dla naszego kraju; o ile średnia produktywność dużych firm wynosi ponad 50 proc. średniej unijnej w tym segmencie firm, to firm mikro (do 9 zatrudnionych) nieznacznie przekracza 30 proc. W tej sytuacji rezygnacja z nieuzasadnionego subsydiowania nieefektywnych podmiotów pozwoliłaby na uwolnienie zasobów pracy, które będą mogły zostać zagospodarowane w średnich i dużych firmach – wiele z nich cierpi dziś na deficyt zatrudnienia. Dla gospodarki byłby to pozytywny impuls; średnia produktywność pracownika dużej firmy jest 2,5-krotnie wyższa niż firmy mikro. Równocześnie wsparcie w segmencie małych i średnich firm powinno zostać ukierunkowane z jednej strony na innowacyjne start-upy, a z drugiej na małe i średnie firmy, które są zdeterminowane, by rosnąć. Firmy, które wnoszą do gospodarki nowe modele biznesowe, tworzą nowe rynki usług i produktów, czy też swym innowacyjnym nastawieniem wywierają presję na zasiedziałe firmy, zmuszając je do działań proefektywnościowych.
Drugim ważnym zadaniem w polityce gospodarczej jest stworzenie korzystnych warunków do szerokiego eksperymentowania w gospodarce, w poszukiwaniu nowych obszarów globalnej specjalizacji, nowych dziedzin rozwoju i działalności gospodarczej. Dlaczego to takie ważne właśnie teraz? Otóż zmiany w demografii prowadzą do zmiany proporcji – tym samym relatywnych kosztów – dostępnych czynników produkcji: pracy, kapitału, wiedzy. Takie zmiany przekładają się na konkurencyjność poszczególnych branż czy rodzajów działalności. W jednych wymuszają modernizację, w innych – tam, gdzie nie za bardzo jest już co zmienić – trzeba myśleć o realokacji aktywów do innych obszarów. Co jednak najważniejsze, zmieniające się uwarunkowania tworzą także przestrzeń dla nowych, nieobecnych do tej pory rodzajów aktywności. Takich, które są bardziej kapitało- i wiedzochłonne, tym samym mogą w istotny sposób przyczyniać się do wzrostu produktywności.
Problem w tym, że w praktyce powstanie i rozwój nowych dziedzin działalności (zwłaszcza tych zaawansowanych) nie są proste. Z jednej strony wymagają przyjaznego otoczenia biznesowego (ograniczonej biurokracji, sprawnych sądów, stabilnych regulacji i podatków), z drugiej wykreowania całych ekosystemów wsparcia (w postaci niezbędnej infrastruktury, sieci poddostawców, zasobu kompetencji), z trzeciej wreszcie bodźców i zachęt do tego, by znaleźli się tacy, którzy zechcą podjąć wyzwanie odkrywania nowych obszarów specjalizacji. Te bodźce (także finansowe, ale nie tylko) są potrzebne, gdyż bycie pionierem wiąże się ze szczególnym ryzykiem. Ale też wspieranie pionierów bardzo się opłaca, ich powszechna obecność jest niezmiernie pożyteczna dla gospodarki.
Dla firm czas działania
Już tylko to, co zostało wspomniane powyżej, wskazuje, że obecny czas powinien być intensywnym okresem dla przedsiębiorstw. Właściciele i zarządy powinny zacząć od wnikliwej analizy tego, jak nowe uwarunkowania wpłyną na ich biznes w perspektywie kilku lat. Następnym krokiem muszą być działania dostosowawcze. Ich kierunek jest klarowny: poprawa produktywności, tylko ona może stanowić przeciwwagę dla braku pracowników i związanej z tym narastającej presji płacowej. W praktyce trzeba to przekuć na konkretne projekty inwestycyjne; zakupy środków trwałych (podnoszące poziom mechanizacji procesów), ale nie tylko. Podnoszeniu tworzonej wartości mogą służyć również inwestycje marketingowe (w budowanie marki, z którą wiążą się wyższe uzyskiwane ceny), inwestycje w kapitał ludzki, inwestycje w badania i rozwój czy wreszcie inwestycje kapitałowe: zakupy lokalnych i zagranicznych firm po to, by pozyskiwać technologie, know-how, ale także by uzyskiwać efekty skali.
Rola finansowania
Procesy inwestycyjne w gospodarce zawsze wymagają dostępu do finansowania. W tym kontekście niezmiernie ważna jest sytuacja sektora finansowego, w szczególności bankowego, który posiada unikatową zdolność kreacji kredytu. To, na ile sektor bankowy będzie w stanie w najbliższych latach spełnić zapotrzebowanie gospodarki na finansowanie, jest niezmiernie ważne. Jeśli bowiem sektor bankowy ma ograniczoną zdolność wspierania gospodarki, wówczas rodzi to określone wyzwania; pierwszym z nich jest nadmierne uzależnienie rozwoju firm od finansowania zagranicznego, drugim brak możliwości realizacji części projektów. W odniesieniu do pierwszego z tych wyzwań firmy nie będąc w stanie zaspokoić swoich potrzeb lokalnie, są zmuszone pozyskiwać środki za granicą. Wiążą się z tym określone ryzyka zarówno mikro- (np. ryzyko kursowe, refinansowania itd.), jak i makroekonomiczne (uzależnienie rozwoju gospodarczego od globalnego sentymentu inwestorów, spadek efektywności polityki monetarnej, ryzyko nadmiernego zadłużenia gospodarki).
W odniesieniu do drugiego wyzwania warto zauważyć, że małym i średnim firmom z reguły trudno znaleźć alternatywę dla finansowania bankowego. Dostęp do finansowania zagranicznego jest w ich przypadku silnie ograniczony, z kolei koszty lokalnej emisji obligacji są niewspółmiernie duże w stosunku do pozyskiwanych kwot. W tej sytuacji jeśli sektor bankowy ma ograniczone możliwości ekspansji kredytu, popyt na finansowanie części małych i średnich firm może zostać niezaspokojony, wraz z tym wiele cennych projektów może pozostać jedynie w sferze planów.
Czy taka sytuacja, problemów z lokalnym finansowaniem, może się wydarzyć w naszym kraju? Nie można jej wykluczyć. W ostatnich latach silnemu wzrostowi wymogów kapitałowych wobec banków towarzyszy malejąca zdolność akumulacji kapitałów w formie zatrzymanych zysków (pochodna niskiej rentowności działalności – w 2016 r. rentowność kapitałów własnych sektora bankowego wyniosła 7,7 proc. wobec 9,8 proc. w sektorze przedsiębiorstw). W efekcie większość nadwyżki kapitałowej, jaka do niedawna była jeszcze w sektorze bankowym, została w ostatnich latach skonsumowana. W tej sytuacji zdolność kredytowania gospodarki jest dziś bardzo ściśle powiązana z bieżącym wzrostem kapitałów banków na bazie uzyskiwanych zysków. Zadaniem w tym kontekście jest w stworzenie warunków, w których sektor bankowy mógłby uzyskiwać rentowność kapitałów na poziomie zbliżonym do tej w sektorze przedsiębiorstw.
Szansa na nowe relacje
Zmieniająca się sytuacja demograficzna często jest postrzegana jako zagrożenie dla polskiej gospodarki. Można i warto potraktować ją jednak w kontekście szansy; przejście do stanu nowej równowagi na rynku pracy to możliwość budowania na nowo relacji między przedsiębiorcami/właścicielami, menedżerami a pracownikami. Relacji mających bardziej partnerski charakter, ukierunkowanych na realizację wspólnego celu w postaci nieustannego dążenia do wyższej produktywności. To ostatnie pozwoli na zdrowy wzrost płac. W takiej sytuacji zadowoleni powinni być wszyscy. Dobrze będzie się miała również nasza gospodarka.
Michał Krupiński, prezes zarządu Banku Pekao SA
wrzesień 2017
Publikacje „Polskiego Kompasu – rocznika instytucji finansowych i spółek akcyjnych” od trzech lat spotkają się z ogromnym uznaniem i zainteresowaniem w środowisku finansowym i biznesowym. Pełne wydanie edycji Polskiego Kompasu 2017 w formacie PDF dostępne jest na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne