Sztuczna inteligencja „razem czy osobno” z naturalną ?
W lutym 2017 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję z zaleceniami w sprawie przepisów prawa cywilnego dotyczących robotyki. Unijni urzędnicy spóźnili się o kilka tygodni, gdyż 30 stycznia tego samego roku w Belgii, w miejscowości Haaselt, pierwszy robot otrzymał od burmistrza miasta oficjalny „akt urodzenia”.
Internet rzeczy
W doniesieniach medialnych ostatnich miesięcy coraz częściej pojawiają się informacje na temat zastosowania algorytmów sztucznej inteligencji (SI). Czasami odnoszą się one bezpośrednio do praktycznych rozwiązań technologicznych, innym razem do teoretycznych rozważań dotyczących bezpośredniego rozszerzania zdolności i umiejętności człowieka. Niektórzy łączą to pojęcie jedynie z robotyką i tworzeniem inteligentnych maszyn, inni skupiają się tylko na samych algorytmach, które mogą samodzielnie egzystować w cyberprzestrzeni. Problemem staje się całościowe podejście do zagadnień SI, która już na dobre zagościła w naszym codziennym życiu i nie zawsze potrafimy ją zauważyć. Wiedzą o tym najlepiej pasjonaci gier komputerowych, którzy spędzają setki godzin w bezpośrednim kontakcie z wyrafinowanymi algorytmami SI, które kreują wirtualne światy gier. Ale podobne algorytmy monitorują również naszą aktywność w sieciach telefonii komórkowej, zakupach sieciowych, bankach czy ostatnio coraz częściej w urządzeniach elektronicznych, które znajdują się w naszych domach. Już nie tylko telewizor, tablet czy też system alarmowy jest siedzibą sztucznej inteligencji ale również nowoczesna pralka, odkurzacz czy nawet ekspres do kawy. „Inteligentne domy” to już standardowy produkt na rynku nieruchomości.
Technologiczny monopol?
Jak to zrozumieć i nie zagubić się w gąszczu tak różnych form aplikacyjnych? Specjaliści różnych dziedzin są w stanie opisać jedynie te zagadnienia, którymi zajmują się na co dzień. Dziennikarze skupiają się na poszczególnych, widocznych już problemach praktycznych. Powoduje to pewien zamęt i przypomina trochę sytuacje z początku rozwoju sieci internetowej w latach 90 ubiegłego wieku. Technologie internetowe były najpierw domeną środowisk naukowych, wykorzystywano głównie przekazy tekstowe dostępne jedynie dla „wtajemniczonych”. Nikt nie potrafił przewidzieć niezwykle dynamicznej ekspansji tych technologii w strukturach społecznych ale każdy chciał z nich korzystać. Nie stworzono w porę właściwych norm prawnych a jedynie ekonomia wyznaczyła „strefy wpływu” w sieci. Dlatego dzisiaj mamy internetowych monopolistów, którzy podzielili pomiędzy siebie rynek wyszukiwania, analizowania i przetwarzania informacji sieciowych. Największa spółka zajmująca się zarządzaniem informacją dysponuje obecnie kapitałem porównywalnym z budżetem wielu państw świata. Czy w przypadku technologii sztucznej inteligencji czeka nas podobny scenariusz?
Sztuczna inteligencja
Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy najpierw zrozumieć, choćby bardzo pobieżnie, co to znaczy „sztuczna inteligencja”. Nie wdając się w trudne dysputy natury naukowej najprościej należy stwierdzić, że jest to pewien algorytm, którego celem jest naśladowanie inteligentnych, ludzkich zachowań. Ponieważ komputer wszystkie operacje matematyczne wykonuje wielokrotnie szybciej niż człowiek, więc symulacja niektórych inteligentnych zachowań również może być bardziej wydajna. Wyniki działań tych programów nie zawsze są przewidywalne, algorytmy uczą się same na podstawie wyników swoich prac. Świat naukowy nie wypracował jeszcze jednej, powszechnie akceptowalnej definicji inteligencji naturalnej, więc podobnie nie możemy jeszcze jednoznacznie zdefiniować inteligencji sztucznej.
Lex retro…
Jednak z prawnego punktu widzenia, problem jest palący. Nie możemy czekać aż środowiska naukowe uzgodnią konsensus w sprawie definicji inteligencji, musimy ująć w jakieś normy prawne wszystkie aplikacje zarówno te technologiczne jak i wirtualne. Tych drugich po prostu nie widać, nie istnieją w świecie rzeczywistym. Więc jeśli algorytm pisze tekst do portalu newsów sportowych, to odpowiedzialność za jego treść ponosi redakcja. Konsekwencje stosowania algorytmów analiz dużych zbirów danych spada na firmy, które je stosują. Największy problem obecnie jest z maszynami wyposażonymi w algorytmy SI. One istnieją realnie, poruszają się w przestrzeniach publicznych, samochody z autonomicznym systemem SI mogą powodować normalne wypadki komunikacyjne. Nie będę nawet wspominał, co mogą zrobić roboty wyposażone w broń i stosowane w technologiach militarnych. Przecież koncerny nie chcą ponosić konsekwencji ich działalności. Koszty mogą być ogromne.
Osoba elektroniczna
Zapewne dlatego postanowiono „uporządkować” ten problem nadając robotom wyposażonym w SI pewną osobowość prawną nazywając je „osobą elektroniczną”. Wspominana na początku rezolucja Parlamentu Europejskiego dość pobieżnie podejmuje kwestię „natury robotów w świetle obowiązujących kategorii prawnych oraz tego, czy powinna zostać stworzona nowa kategoria o specyficznych dla niej cechach i implikacjach”.
Wspomniany robot nazywa się Fran Pepper, (według aktu urodzenia jest płci żeńskiej, choć nie wiadomo jeszcze jak określać płeć robota) ma 120 cm wzrostu i waży 28 kilogramów. Pierwsza „osoba elektroniczna” posiada bardzo ładną i sympatyczną „obudowę”. Nie straszy wyglądem, posługuje się biegle wieloma językami obcymi i ma pełnić rolę przewodnika po kampusie uniwersyteckim. W październiku ubiegłego roku na międzynarodowej konferencji Future Investment Initiative w Arabii Saudyjskiej pojawiła się Sophia. Robot humanoidalny, który swoim publicznym wystąpieniem w języku angielskim, podbił serca uczestników do tego stopnia, że przyznano mu obywatelstwo Arabii Saudyjskiej. W kraju, w którym kobiety w publicznych miejscach muszą pokazywać się w specjalnych ubraniach i nie posiadają pełni praw obywatelskich, robot ubrany niezgodnie z prawem, bez nakrycia głowy, otrzymał większe prawa niż człowiek. Znak czasu czy też celowe torowanie drogi dla kolejnych „osób elektronicznych”, które wcale nie muszą być tak sympatyczne i delikatnie zbudowane jak Fram czy Sophia? Kto może pomóc w odpowiedzi na te pytanie? Czy kolejne implementacje SI będą współpracowały harmonijnie z człowiekiem czy też zdecydują się na realizacje swoich własnych interesów? Czy ktoś będzie miał nad nimi kontrolę i kto będzie odpowiadał za ewentualne szkody jakie wyrządzą? Na te pytania nie tylko brakuje odpowiedzi ale nade wszystko brakuje uczciwej, otwartej dyskusji. A problemów jest o wiele więcej i łączą one liczne zagadnienia zarówno technologiczne, etyczne jak i prawne. Czy koncentrując się na ważnych sprawach naszego codziennego życia nie przegapimy momentu, kiedy „osoby elektroniczne” odłączą się od nas, ludzi i zaczną swoją własną działalność „obok nas”?
Czytelników zainteresowanych szerzej opisywanymi zagadnieniami polecamy portal: https://transhumanizm.edu.pl/