Stoczniowcy z Gdańska dostaną wypłatę za maj w trzech ratach
Z powody trudnej sytuacji finansowej zakładu, pracownicy Stoczni Gdańsk SA otrzymają wynagrodzenie za maj w trzech ratach. Stocznia przyznała w maju, że ma problemy z płynnością finansową. Wynagrodzenie za kwiecień stoczniowcy otrzymali w dwóch ratach.
Zakład należy do dwóch akcjonariuszy - spółki Gdańsk Shipyard Group (w 75 proc.) i Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) SA (w 25 proc.). Gdańsk Shipyard Group jest spółką kontrolowaną przez większościowego ukraińskiego udziałowca ISD Polska, który kupił udziały w stoczni pod koniec 2007 roku.
Członek zarządu stoczni, Adam Zaczeniuk poinformował PAP we wtorek, że "do 25 czerwca wszyscy pracownicy otrzymają całość wynagrodzenia". Pierwszą ratę pensji pracownicy już otrzymali. Ocenił, że "jest szansa, że od lipca pensje będą wypłacane jednorazowo, zgodnie z terminem".
Przewodniczący Komisji Zakładowej "Solidarność", także delegat załogi w Radzie Nadzorczej Roman Gałęzewski powiedział PAP, że "pensje w ratach mogą być jeszcze wypłacane przez 3-4 miesiące". Tłumaczył, że "3-4 miesiące są potrzebne akcjonariuszom stoczni na przeprowadzenie wielu działań, np. audytu w spółce czy podwyższenia kapitału".
Poinformował, że "związkowcy odkładają w czasie swoje zapowiadane akcje protestacyjne, m.in. demonstrację w Warszawie". Zapowiedział, że jeszcze w tym tygodniu komisja zakładowa "Solidarności" ma podjąć formalną decyzję w sprawie odwołania lub przesunięcia w czasie planowanej manifestacji w stolicy.
"Na dziś jest nadzieja, bo widzę, że udziałowcy zaczęli rozmawiać nad pozytywnymi rozwiązaniami i zapewniają, że nie powinno dojść do upadłości, że nie jest to w ich interesie" - tłumaczył. Od kilku tygodni w mediach pojawiają się informacje o bardzo trudnej sytuacji stoczni w Gdańsku i o możliwości upadłości zakładu zatrudniającego obecnie ok. 1,5 tys. pracowników.
Rzecznik prasowy ukraińskiego udziałowca, Jacek Łęski zapewnił, że "zakład robi wszystko, żeby czerwiec był ostatnim miesiącem, kiedy załoga nie otrzymuje wynagrodzenia w całości".
Przypomniał, że udziałowcy w marcu zawarli porozumienie w sprawie działań ratujących stocznię. "Czekamy tylko na decyzje ze strony ARP, a nam nie wypada ich poganiać, ale gdyby Agencja przyspieszyła, to wszyscy bylibyśmy w lepszej sytuacji" - dodał.
W oświadczeniu Biura Prasowego Gdańsk Shipyard Group, przesłanym PAP w maju podano, że "ukraiński inwestor zobowiązał się do dofinansowania stoczni w kwocie kilkudziesięciu milionów złotych". Poinformowano, że "w ramach porozumienia ARP pomoże w sprzedaży części wartościowych aktywów należących do Stoczni Gdańsk, a ukraiński inwestor wzmocni Stocznię gotówką".
"ARP nie może ratować stoczni w formie pomocy publicznej, bo stocznia taką pomoc już otrzymała w 2009 roku" - powiedziała PAP Roma Sarzyńska-Przeciechowska, rzecznik prasowy ARP SA. Jak wyjaśniła, tego typu wsparcie - zgodnie z przepisami unijnymi - udzielane jest raz na 10 lat.
Zwróciła uwagę, że "w przypadku ARP w grę wchodzą jedynie przedsięwzięcia komercyjne, ale do tej pory nie udało się udziałowcom wspólnie ich wypracować".
Wyjaśniła, że zawarte w marcu porozumienie między udziałowcami jest "intencyjne i jest wyrazem dobrej woli dwóch stron, że podejmą działania na rzecz odzyskania przez stocznię dobrej kondycji finansowej". Poinformowała, że "od miesięcy trwają rozmowy ARP i ukraińskiego udziałowca i do tej pory nie udało się wypracować takiego rozwiązania, które byłoby komercyjne, realizowane na warunkach rynkowych".
"Jedyne, co może przyczynić się do odzyskania przez stocznię płynności finansowej, to proporcjonalne dokapitalizowanie spółki przez udziałowców" - poinformowała rzeczniczka ARP. Zaznaczyła, że ukraiński udziałowiec podaje, że jest gotów dokapitalizować zakład, ale nie podaje, kiedy i ile mógłby przekazać pieniędzy spółce.
Poinformowała, że zarząd stoczni ma obowiązek do końca lipca przedstawić Ministerstwu Skarbu Państwa i Komisji Europejskiej sprawozdanie z realizacji zaakceptowanego w 2009 r. przez KE planu restrukturyzacji. Z informacji posiadanych przez mniejszościowego udziałowca wynika, że nie udało się w zakładanych w planie terminach dokonać wszystkich inwestycji i w wystarczającym stopniu zrealizować planu restrukturyzacji.
Niezatwierdzenie wykonania planu przez KE może skutkować żądaniem zwrotu pomocy publicznej w wysokości 555 mln zł.
Zdaniem związkowców i przedstawicieli zarządu, przyczyną kłopotów finansowych stoczni są m.in. nieopłacalne kontrakty na produkcję kadłubów statków.
Zgodnie z planem restrukturyzacji zaakceptowanym przez KE w 2009 roku, działalność przedsiębiorstwa miała być oparta na trzech rodzajach produkcji: stoczniowej, budowie dużych konstrukcji stalowych oraz wież dla elektrowni wiatrowych.
(PAP), on