Rząd bije rekordy skuteczności w przyznawaniu sobie nagród
Kto twierdzi, że podwładni premiera Donalda Tuska zbijają bąki, znajduje się w głębokim błędzie. Jest dziedzina, w której rządowa aktywność nie podlega dyskusji. To... przyznawanie nagród w ministerstwach.
13 ministerstw potrzebowało zaledwie czterech miesięcy, aby rozdać swoim urzędnikom prawdziwą fortunę. Do końca kwietnia na nagrody poszło już 3 mln zł! - pisze „Fakt”.
Jak donosi gazeta, najbardziej hojny dla swoich podwładnych jest Sławomir Nowak, który zafundował nagrody i premie za 636 tys. zł.
Ale za co? Za dziurawe drogi, syf na kolei czy inwestycje, z ukończeniem których są same problemy? – pyta autorka publikacji Magda Kazikiewicz. Pracownicy ministerstwa mogą otrzymać nagrodę za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej ze specjalnie utworzonego w tym celu funduszu nagród – odpowiada niewzruszony rzecznik ministerstwa transportu Mikołaj Karpiński.
Nieźle też wiedzie się w resorcie Joanny Muchy, która na nagrody i premie przeznaczyła ponad 379 tys. zł. Ciekawe, co na to Najwyższa Izba Kontroli, która ostatnio orzekła, że naruszono dyscyplinę budżetową w resorcie Muchy i wyrzucono m.in. w błoto 5 mln zł na koncert Madonny – zauważa „Fakt”.
JKUB/”Fakt”