Informacje

Kolejna odsłona sporu Macedonii z Grecją

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 29 września 2018, 15:39

  • Powiększ tekst

Macedończycy w niedzielę wypowiedzą się w referendum ws. zmiany nazwy swego kraju zgodnie z porozumieniem z Grecją. Na wynik czekają z uwagą mocarstwa, gdyż stawką jest integracja tego bałkańskiego państwa z UE i NATO. Kluczowa politycznie będzie frekwencja.

Historyczne referendum to „D-Day dla przyszłości Macedonii” - wskazuje portal Balkan Insight. Stawiając w konsultacyjnym plebiscycie pytanie „Czy jesteś za członkostwem w UE i NATO, akceptując umowę między Republiką Macedonii oraz Republiką Grecką?”, premier Zoran Zaew powiązał integrację z Zachodem z czerwcową umową między Skopje i Atenami.

Wzywali do tego zachodni przywódcy, podkreślając, że nie ma alternatywnej drogi do akcesji. Według nich zagłosowanie na „tak” ma docelowo zakończyć wieloletnie blokowanie przez Grecję integracji jej północnego sąsiada z UE i NATO. Głośnym echem odbił się szczególnie sprzeciw Aten wobec akcesji Macedonii do Sojuszu na jego szczycie w Bukareszcie w 2008 roku oraz weto dla rozpoczęcia negocjacji członkowskich z UE w 2009 roku.

Nie zmieniamy naszej nazwy, ponieważ tego chcemy - zastrzegał w wywiadzie dla BBC Zaew. – Robimy to, ponieważ nasza przyszłość jest w UE i NATO. Każdy o tym wie”.

Porozumienie znad granicznego jeziora Prespa przewiduje konstytucyjną zmianę nazwy Macedonii na „Republika Macedonii Północnej”. Jak wskazują sondaże, większość wyrazi na to zgodę. Jednocześnie wielu opowiadających się za integracją z UE i NATO Macedończyków uważa ustępstwa za zbyt daleko idące. Pogląd ten podzielają szczególnie młodzi, uskarżający się na wysokie bezrobocie oraz masowo emigrujący z kraju.

Umowa Skopje-Ateny to próba zakończenia trwającego ponad ćwierć wieku sporu o nazewnictwo i prawa do spuścizny antycznej Macedonii. Grecja domaga się od Macedonii zmiany nazwy, twierdząc, że obecna implikuje żądania terytorialne wobec jej własnej prowincji o tej samej nazwie, miejsca urodzenia Aleksandra Wielkiego, a Skopje uzurpuje sobie prawo do greckiej historii.

To właśnie z tego powodu Ateny przeforsowały na arenie międzynarodowej używanie przez niektóre państwa nazwy Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (FYROM) po uzyskaniu przez Macedonię niepodległości w 1991 roku. Wprowadzając w latach 90. embargo handlowe Grecja, doprowadziła również do zmiany flagi swojego sąsiada, utrzymując, że znajdujące się na niej wcześniej szesnastoramienne żółte słońce z Werginy to antyczny grecki symbol. Obecnie słońce to jest ośmioramienne.

Aby nie irytować Greków, odsłonięty w 2011 roku górujący nad skopijską starówką monument Aleksandra Wielkiego oficjalnie nazwano „pomnikiem bojownika na koniu”. Po objęciu w 2017 roku władzy Zaew postanowił wykonać kolejne pojednawcze gesty - Aleksander Wielki przestał być patronem lotniska w Skopje oraz głównej drogi łączącej Grecję i Macedonię. Nazwano ją „autostradą przyjaźni”.

„Słowa mają znaczenie” - twierdzi w „The Guardian” macedoński analityk Saszo Klekowski, wskazując na przykład Irlandii i Irlandii Północnej i nie kryjąc sprzeciwu wobec umowy.

Jej krytycy od czerwca regularnie protestują na ulicach Skopje i oskarżają rząd o „narodową zdradę”.

Przeciwnicy umowy to głównie małe nacjonalistyczne ugrupowania. Gdy ich próby prawnego odwołania referendum spaliły na panewce, skupiły się na nawoływaniu do bojkotu. Wzywa do tego również prezydent Gjorge Iwanow, wywodzący się z opozycyjnej, konserwatywnej partii WMRO-DPMNE. Na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ uznał ją za „naruszenie prawa do samookreślenia” oraz „gwałt na naszej pamięci historycznej”.

Rządząca w latach 2006-2017 WMRO-DPMNE pozostaje w politycznym rozkroku. Jej prezes Hristijan Mickoski w belgradzkiej gazecie „Politika” określił kompromis z Grecją jako kapitulację. WMRO-DPMNE nie wydała jednak rekomendacji, jak i czy głosować, wezwała jedynie do postępowania „zgodnie z własnym sumieniem”.

To pokazuje, że główna bitwa w głosowaniu rozegra się o frekwencję. By było ono ważne, musi w nim wziąć udział co najmniej połowa z ponad 1,8 mln uprawnionych. W jej podwyższeniu wydatnie mogą pomóc Albańczycy, stanowiący ok. 1/4 ludności Macedonii. W przytłaczającej większości opowiadają się oni za umową z Grecją oraz integracją z UE i NATO.

Ich znaczny wpływ na politykę budzi jednak ostry sprzeciw macedońskich nacjonalistów, którzy krytycznie wypowiadają się o koalicji Zaewa z Demokratycznym Związkiem na rzecz Integracji – partią mniejszości albańskiej. Obecnie w Macedonii nie ma starć na tle etnicznym; wielu mieszkańców tego kraju wciąż żyje jednak obawą przed powrotem zbrojnych walk, mając w pamięci konflikt w Tetowie w 2001 roku, w którym zginęło ok. 150 osób.

Sam wynik plebiscytu to ważny, ale nie ostatni krok w kierunku unormowania relacji Skopje z Atenami. Konstytucyjną zmianę nazwy musi zatwierdzić macedoński parlament - do koniecznej do tego większości dwóch trzecich koalicji rządzącej brakuje 11 deputowanych. Wynik referendum na „tak” i wysoka frekwencja mogą ułatwić rządowi ich znalezienie.

Kolejnym etap to zatwierdzenie umowy przez parlament Grecji. Jak wskazują sondaże, większość mieszkańców tego kraju jest przeciwna umowie znad Prespy. W celu zwiększenia poparcia dla porozumienia w Grecji konserwatywny ateński dziennik „Kathimerini” wzywa Zaewa do kolejnego ustępstwa - zaprzestania używania sformułowania „jedna Macedonia”.

To, jak ważne geopolitycznie dla UE i USA jest ocieplenie relacji na linii Ateny-Skopje oraz rezultat plebiscytu, pokazuje peleton zachodnich przywódców, którzy odwiedzili Skopje w ostatnich tygodniach. Do głosowania „na tak” - podkreślając, że to jedyna droga do integracji z zachodnimi strukturami - wzywali podczas wizyt nad Vardarem m.in. kanclerz Niemiec Angela Merkel, szef NATO Jen Stoltenberg oraz sekretarz stanu USA James Mattis.

Zgoła inne nastawienie wobec referendum panuje na Kremlu. Integracja Macedonii z NATO byłaby kolejnym ciosem dla Rosji na Bałkanach po przyjęciu przez Sojusz Północnoatlantycki Czarnogóry w 2017 roku - wskazują analitycy. Zachodni politycy oskarżają Moskwę o wspieranie przeciwników porozumienia w Macedonii i Grecji. Rosjanie mają w tym celu używać internetowych trolli oraz finansować nacjonalistyczne ugrupowania. Zaew utrzymuje jednak, że nie ma twardych dowodów na ingerencję Kremla w kampanię na „nie”.

Jeśli jej zwolennicy przeważą w głosowaniu, to „opcje rządu będą ograniczone” - zauważa portal Bloomberg, uznając za możliwy scenariusz w takim wypadku nowe wybory.

Wysłannik ONZ ds. sporu grecko-macedońskiego Matthew Nimitz ostrzegł, że po fiasku referendum kolejne porozumienie może być negocjowane przez następne ćwierć wieku. Natomiast Zaew wyrażał obawę, że taki obrót spraw może otworzyć nowy „rozdział braku bezpieczeństwa oraz niestabilności w całym regionie”. W przypadku wysokiej frekwencji i większości głosów na „tak” do przystąpienia Macedonii do NATO może dojść relatywnie szybko - wskazują obserwatorzy. Integracja z UE potrwa według nich dłużej, ale - jeśli rząd w Skopje wykorzysta moment - i przyspieszy wymagane przez Wspólnotę reformy, nie będzie to już politycznym science fiction.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych