Szpica NATO: współdziałanie i mobilność
Sprawdzenie zdolności do szybkiego przerzutu wojsk tam, gdzie są potrzebne i praktyczne współdziałanie żołnierzy z różnych państw jest celem ćwiczeń Trident Juncture - powiedział d-ca brygady „szpicy” NATO, przyszły dowódca tych sił gen.bryg. Ullrich Spannuth
Ćwiczenie, w którym weźmie udział łącznie ponad 50 tys. żołnierzy ze wszystkich 29 krajów NATO oraz Finlandii i Szwecji, odbywa się w Norwegii; zasadniczą fazę na poligonie zaplanowano na przełom października i listopada.
Pierwsza faza ćwiczenia zaczęła się trzy tygodnie temu wraz z przerzutem sprzętu. Jej celem jest sprawdzenie strategicznej mobilności - zdolności naszego Sojuszu do rozmieszczenia na naszym terytorium wojsk, gdzie i kiedy są potrzebne, tak, by mogły szybko reagować na kryzys w razie potrzeby bronić naszych sojuszników - powiedział Spannuth w norweskim Fredrikstad, dokąd cywilnym statkiem dotarła partia ciężkiego sprzętu Bundeswehry, w tym - pierwsze niemieckie Leopardy.
Generał dowodzi wielonarodową brygadą sił bardzo wysokiej gotowości - VJTF - nazywanych też szpicą NATO. Od przyszłego roku został wyznaczony na dowódcę całości „szpicy”.
Zaznaczył, że znaczne siły przerzucono już w rejon poligonu w Rena.
Mamy czołgi, transportery opancerzone, kolejna tura przywiezie resztę ciężkiego sprzętu niemieckiej armii, w tym haubice i wyrzutnie rakiet - powiedział.
Jak dodał, przerzut czołgów Leopard, transporterów Marder, Fuchs i Boxer oraz innych pojazdów to przejście do fazy ćwiczenia, która skupi się na interoperacyjności. W transporcie niemieckich pojazdów na poligon uczestniczą logistycy z Holandii i Polski.
Z tym sprzętem przejdziemy do drugiej fazy, której celem jest przećwiczenie interoperacyjności. Nie na poziomie akademickim, między dowódcami batalionów czy generałami, ale zdolności do współdziałania żołnierzy na poziomie drużyn i plutonów - powiedział Spannuth.
Niemieckie samobieżne mosty pontonowe M3, przygotowane przez norweski pluton osłaniane przez czeską obronę powietrzną umożliwią przeprawę m.in. norweskim i holenderskim siłom. Inne scenariusze zakładają przekazywanie obowiązków między saperami z różnych krajów.
To interoperacyjność na najwyższym poziomie, jeden ze znaków firmowych VJTF - dodał.
Na korzyści ze współdziałania z siostrzanymi jednostkami z innych państw zwrócił też uwagę dowodzący 93. Batalionem Zmechanizowanym ppłk Michael Wagner.
To zwiększa wzajemne zrozumienie i pogłębia zaufanie, którego potrzebujemy dla naszych wysiłków na polu walki. W rzeczywistej walce może być konieczne przekazanie obowiązków przez jedną grupę bojową innej. Procedury i metody muszą być krystalicznie jasne, bo od tego zależy życie - powiedział.
Dowódca 39. Batalionu Transportowego amerykańskich wojsk lądowych ppłk Bill Kost podkreślił, że to jego pierwsze natowskie ćwiczenie z udziałem wojsk, a nie tylko z użyciem komputerowej symulacji.
To bardzo złożone ćwiczenie ze względu na liczbę uczestników. To czas pokoju, musimy więc respektować norweskie przepisy, występować o zgodę na korzystanie z dróg.
Dowódca holenderskiej kompanii transportowej mjr Fred Lap także zwrócił uwagę na specyficzne wymagania.
Moglibyśmy przewozić cięższe ładunki, ale ograniczeniem są norweskie regulacje dotyczące obciążenia dróg. To zrozumiałe, chcą utrzymać drogi w dobrym stanie - powiedział.
By jak najmniej utrudniać ruch cywilny, wojskowe transporty jeżdżą głównie nocą.
W dowodzonym przez NATO ćwiczeniu Trident Juncture 2018 bierze udział ponad 50 tys. żołnierzy, 130 samolotów i śmigłowców, 70 okrętów i ponad 10 tys. pojazdów. Największe siły wystawiły Stany Zjednoczone, drugie pod względem liczebności są Niemcy z 10 tys. osób. Polskę reprezentuje fregata ORP Pułaski i ponad 400 żołnierzy z 10. Brygady Logistycznej, 1. Brygady Logistycznej, 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, 3. Flotylli Okrętów, 8. Flotylli Obrony Wybrzeża, Centrum Operacji Morskich oraz Żandarmerii Wojskowej. Polscy pracownicy wchodzą też w skład załogi cywilnego statku pod duńską banderą, który przywiózł niemiecki sprzęt do Norwegii.
Zwiększenie mobilności najpóźniej do roku 2024 to jeden z celów uzgodnionych na ostatnim szczycie NATO w Brukseli w lipcu br. Zapewnieniu sprawnego przerzutu wojsk przez Atlantyk i wewnątrz Europy, także - w razie potrzeby operacji na duża skalę, mają służyć dwa nowe dowództwa. Jedno będzie się znajdować w USA, drugie w Niemczech.
O powołaniu VJTF - tzw. szpicy - wojsk bardzo wysokiej gotowości, wydzielonych z Sił Odpowiedzi (NATO Response Forces - NRF) i zdolnych do przerzutu w ciągu 48-72 godzin, zdecydował w 2014 r. szczyt w Walii. Według ostatnich danych Sojuszu VJTF (Very High Readiness Joint Task Force) liczy do 7 tys. żołnierzy z dziewięciu krajów.
AR/PAP