Informacje

taśma / autor: pixabay
taśma / autor: pixabay

W Gruzji przedwyborcza walka na taśmy

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 października 2018, 21:04

  • Powiększ tekst

W Gruzji przed zaplanowanymi na 28 października wyborami prezydenckimi trwa walka na kompromitujące materiały. W poprzedni weekend w mediach pojawiło się nagranie, na którym słychać, jak urzędnik prokuratury mówi m.in. o zmowie z rządzącą partią.

Na opublikowanej w niedzielę wieczorem przez telewizję Rustawi-2 taśmie najprawdopodobniej słychać rozmowę wysokiego rangą urzędnika gruzińskiej prokuratury generalnej Mirzy Subelianiego z deputowanym do parlamentu Wiktorem Dżaparidze.

Subeliani przebywa w areszcie, oczekując na wyrok w sprawie niezawiadomienia służb o popełnieniu przestępstwa. Po opublikowaniu nagrania mężczyzna próbował popełnić samobójstwo.

Na taśmie słychać, jak Subeliani mówi, że znajduje się w areszcie na własne życzenie i po uzgodnieniu tego z władzami. Dodał, że nagrał wiele rozmów, które mają świadczyć o nielegalnych działaniach rządzącej partii. Jak relacjonuje portal Kawkazskij Uzieł, mężczyzna ocenił, że opublikowanie jedynie kilku nagrań byłoby wystarczające do masowego wyjścia ludzi na ulice. Według rosyjskiego dziennika „Kommiersant” Subeliani miał też powiedzieć, że będąc prokuratorem, na zlecenie liderów rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, porywał i torturował ludzi, by wymusić na nich zeznania.

Liderzy opozycyjnych partii zareagowali na opublikowanie taśmy, twierdząc, że treść rozmowy świadczy o kryminalnym charakterze władz w Gruzji.

Jeśli nagranie jest prawdziwe, znaczy to, że w kraju nie ma prokuratury, nie ma śledczych - powiedział kandydat na prezydenta z opozycyjnego Ruchu na Rzecz Wolności - Europejska Gruzja Dawit Bakradze.

Prokuraturą rządzi kryminalista. Iwaniszwili cofnął Gruzję do lat 90. - oświadczył z kolei kandydat na prezydenta z ramienia Zjednoczonego Ruchu Narodowego Grigol Waszadze, odnosząc się do miliardera i założyciela Gruzińskiego Marzenia Bidziny Iwaniszwilego.

Wcześniej ta sama stacja Rustawi-2 opublikowała fragmenty rozmów szefa holdingu Omega Group Zazy Okruaszwilego z ludźmi z otoczenia Iwaniszwilego. Na taśmach słychać, jak od biznesmena wymuszane są pieniądze, drogie samochody i przymuszany jest on do dużych dotacji na rzecz partii. Sam Okruaszwili twierdzi, że istnieje nagranie jego rozmowy z Iwaniszwilim, podczas której miliarder domaga się od niego 4 mln dolarów. Nagranie to może być opublikowane jeszcze przed wyborami - podał „Kommiersant”.

W Gruzińskim Marzeniu mówi się tymczasem o „dobrze zaplanowanej i wyreżyserowanej prowokacji”, a szef parlamentu Irakli Kobachidze oskarżył Rustawi-2 o „pranie mózgu” ludności.

Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał portal Kawkazskij Uzieł, opublikowanie nagrań oraz podejmowane przez władze próby usprawiedliwiania się poważnie wpłyną na spadek poparcia dla Gruzińskiego Marzenia. Nie wiadomo, kto stoi za opublikowaniem materiałów i czy taśmy są prawdziwe - zwracają uwagę rozmówcy portalu.

To silne uderzenie w Gruzińskie Marzenie, w notowania partii, poparcie dla niej, ale na razie nie ma oznak, by jej kandydat nie był w stanie wygrać wyborów, choć sytuacja skomplikowała się. Ale jeśli ta tendencja będzie się utrzymywać, to postanie wybuchowa sytuacja, społeczeństwo jest niezadowolone - powiedział portalowi ekspert Kacha Gogolaszwili.

Politolodzy nie wykluczają, że w Gruzji mogą rozpocząć się masowe wystąpienia, jeśli w mediach pojawią się kolejne podobne materiały.

Z danych organizacji Edison Research wynika, że na wspieraną przez Gruzińskie Marzenie Salome Zurabiszwili obecnie zagłosowałoby 15 proc. wyborców, a na jej głównego konkurenta Waszadze - 22 proc.

Zgodnie z przyjętą w marcu nowelizacją konstytucji będą to ostatnie bezpośrednie wybory prezydenckie w Gruzji. Od 2024 roku prezydenta będzie wybierać kolegium, składające się z 300 delegatów - 150 parlamentarzystów i 150 przedstawicieli miejscowych władz. Prezydent zostanie wybrany na sześć lat. Od 2024 roku prezydencka kadencja będzie trwała pięć lat. O fotel prezydenta 28 października zawalczy 25 kandydatów.

AR/PAP

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych