Europa przekonuje się do Trójmorza
Inicjatywa Trójmorza, do której powołania impuls dały Polska i Chorwacja, jest próbą zmiany europejskiego podziału Wschód-Zachód i obecnie przezwycięża sceptycyzm Europy Zachodniej, jaki panował przy jej tworzeniu - pisze dziennik „Financial Times”.
„Gdy dwa lata temu powołano Inicjatywę Trójmorza, (…) wywołało to mieszaninę sceptycyzmu i podejrzliwości. Ponieważ utworzono ją w czasie, gdy pojawiały się głębokie podziały (w Europie - PAP), niektórzy przedstawiciele władz obawiali się, że jest to projekt antyniemiecki. Inni bali się, że (Inicjatywa) wymierzona jest w Brukselę” - czytamy w artykule korespondenta gazety w Europie Środkowej Jamesa Shottera.
Ponadto - dodaje dziennikarz - „gdy prezydent USA Donald Trump pojawił się na ubiegłorocznym szczycie Inicjatywy w Warszawie, sugerowano, że Waszyngton może starać się wykorzystać ten format współpracy jako konia trojańskiego, by wywierać wpływ na Unię Europejską”.
Jednak „po roku zachodnioeuropejskie stolice uznały, że najlepszą odpowiedzią będzie zaangażowanie” - zauważa „FT”, przypominając w tym kontekście, że na wrześniowym szczycie Trójmorza obecny był przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker i niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas oraz że Berlin wyraził chęć włączenia się w Inicjatywę w roli budowniczego mostów między Wschodem a Zachodem.
„Na początku było dużo sceptycyzmu, który wynikał z nieporozumień i stereotypów, że jeśli dzieję się coś w Europie Środkowej bez kontroli Brukseli, Berlina i Paryża, to jest to kontrowersyjne - mówi cytowany w tekście szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski. - Teraz, gdy wyjaśniliśmy sprawę i współpracujemy z Brukselą i Niemcami, sytuacja się zmienia. Ale to nie my zmieniliśmy Trójmorze, a raczej zmienia się sposób, w jaki ono widziane jest z zewnątrz”.
„Zwolennicy (formatu) mają nadzieję, że inicjatywa pomoże w złagodzeniu (skutków) redukcji unijnego funduszu spójności, którą odczuje Europa Środkowa w następnym budżecie UE” - zauważa Shotter, cytując Szczerskiego, który podkreśla potrzebę „znalezienia nowych pieniędzy dla Europy Środkowej”.
„FT” zaznacza, że „choć gospodarki środkowoeuropejskie poczyniły znaczne postępy od 2004 roku, gdy UE poszerzyła się na wschód, wciąż jeszcze wiele im brakuje, by dogonić Europę Zachodnią, zwłaszcza jeśli chodzi o infrastrukturę”.
„Większość gazociągów w regonie przebiega ze wschodu na zachód, łącząc raczej Rosję z Europę Zachodnią niż kraje Europy Środkowej między sobą. Podobnie jest z połączeniami transportowymi w regionie, które pozostają słabo rozwinięte” - czytamy w artykule. Podkreślono, że według Komisji Europejskiej podróże samochodami i koleją trwają w środkowo-wschodniej Europie średnio dwa do czterech razy dłużej niż w Europie Zachodniej.
Cytowany przez Shottera ambasador Rumunii w Polsce Ovidiu Dranga podkreśla, że „po wejściu do UE patrzyliśmy głównie za Zachód w kwestii integracji; teraz bardziej patrzymy na siebie nawzajem”. „Trójmorze ma utworzyć lepsze połączenia w kierunku północ-południe. Dotychczas wszystko było wschód-zachód” - zauważył dyplomata.
Wśród priorytetowych inwestycji w ramach Trójmorza dziennik wymienia m.in. drogę Via Carpatia czy terminal LNG w Chorwacji, „który ma pomóc regionowi w uniezależnieniu się od rosyjskiego gazu”. „Jednak wciąż pozostaje jeszcze dużo pracy, by przekonać prywatnych inwestorów do wyłożenia pieniędzy. Nadal do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, jak wiele państw członkowskich zaangażuje się w finansowanie. Inwestorzy podkreślają również, że wielkie projekty, jak Via Carpatia, muszą zostać podzielone na możliwe do wykonania części, w które mogą zainwestować pojedynczy inwestorzy” - czytamy.
Tony Housh, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce, która reprezentuje niektórych z największych inwestorów w regionie, podkreślił w rozmowie z „FT”, że ze względu na międzynarodowy charakter Inicjatywy Trójmorza konieczne będzie odpowiednie informowanie inwestorów o przedsięwzięciach. Inwestorzy będą musieli również wiedzieć, czy większe transgraniczne projekty będą realizowane poprzez duże międzynarodowe przetargi czy mniejszymi krajowymi etapami oraz jak wyglądać będzie w tym kontekście partnerstwo publiczno-prywatne. „Takiego rodzaju klarowności będzie potrzebował sektor prywatny, by projekty mogły być zrealizowane - mówi Housh. - Trójmorze to coś, czego inwestorzy chcą. Ale to, jak będą postrzegać projekt, będzie ostatecznie zależało od jego struktur: czy będą wiarygodne lub czy będzie to coś, czemu inwestorzy będą tylko życzyli powodzenia”.
PAP/ as/