Biznes we Francji dostaje rykoszytem przez protesty
Prezes francuskiej federacji pracodawców MEDEF Geoffroy Roux de Bezieux powiedział w piątek, że firmy stają się „kozłem ofiarnym rewolty podatkowej”, obawiając się ze strony rządu podwyżek podatków w celu zareagowania na kryzys „żółtych kamizelek”.
Nie chciałbym, aby ta rewolta podatkowa dokonała się poprzez oskarżanie firm, które wykonują swoją pracę. Wskazuje się palcem na firmy, podczas gdy jest to problem podatkowy - zauważył de Bezieux w rozgłośni France Inter.
Sprawiamy, że „firmy stają się kozłem ofiarnym tej rewolty podatkowej” - ocenił szef MEDEF, wzywając władze do cięć w wydatkach publicznych w celu obniżenia podatków „wszystkich Francuzów”.
Jeśli zwrócą się do firm, aby podnieść podatki, niestety znowu zacznie się bezrobocie - ostrzegł prezes MEDEF.
Agencja AFP zwraca uwagę, że francuski rząd wyraził poparcie dla wprowadzenia na koniec roku wyjątkowej, nieopodatkowanej premii, wypłacanej przez firmy pracownikom. Według de Bezieux jest to „dobry pomysł”. Jego zdaniem „w sektorach, w których „idzie dobrze, możemy wykonać taki gest”.
Prezes MEDEF również ubolewał nad tym, że we Francji, będącej członkiem Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), ciężar podatków był największy w 2017 roku i wynosił - według danych opublikowanych w czwartek przez MEDEF - 46,2 proc. PKB.
Nawiązując do kryzysu związanego z protestami oddolnego ruchu „żółtych kamizelek”, de Bezieux ostrzegł przed ryzykiem „ogłoszenia upadłości” przez niektórych handlowców, dotkniętych blokadami dróg, w kluczowym okresie ich obrotu.
Szef MEDEF uważa, że aby przezwyciężyć te trudności, trzeba będzie czegoś więcej środki już ogłoszone przez rząd; wskazał na możliwość uciekania się np. do pracy w niepełnym wymiarze godzin czy uchyleń w kwestii reguł pracy w niedzielę.
Jeśli w styczniu, w lutym i w marcu chcemy uniknąć bankructwa osób, które nie mogą już wypłacać wynagrodzenia, konieczne jest, aby państwo tym razem ustanowiło moratorium na składki na ubezpieczenie społeczne - wskazał.
Z opublikowanego w środę sondażu Elabe wynika, że dla 78 proc. Francuzów zapowiedzi rządu, który na rok zawiesił podwyżki podatku paliwowego, nie spełniają oczekiwań „żółtych kamizelek”.
Zgodnie z początkowymi planami rządu wysokość podatku od paliwa miała wzrosnąć od 1 stycznia 2019 roku. Planowana podwyżka cen paliw miała być elementem proekologicznej polityki. Jednak w reakcji na protesty „żółtych kamizelek”, które niejednokrotnie przeradzały się w rozruchy, premier Edouard Philippe ogłosił we wtorek zawieszenie podwyżki na sześć miesięcy. Mimo to liczni przedstawiciele ruchu „żółtych kamizelek”, jak i francuskiej opozycji, twierdzili, że kroki te są niewystarczające oraz że zaproponowano je zbyt późno. Ostatecznie w środę rząd zdecydował, że podwyżka nie zostanie wprowadzona w całym 2019 roku.
Protestujący nie zapowiadają jednak przerwania demonstracji i przypominają o swoich kolejnych żądaniach związanych z rosnącymi kosztami utrzymania. W sobotę część placówek kulturalnych i sklepów w Paryżu będzie zamknięta z uwagi na dalsze protesty.
SzSz(PAP)