Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Orzeł (już) nie może

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 2 sierpnia 2013, 14:29

  • Powiększ tekst

Wystraszono nam sponsorów – żali się w rozmowie z serwisem dziennik.pl Wojciech Borowik, szef Fundacji Polska Obywatelska, która miała współfinansować kampanię „Orzeł może”. FPO wycofała się z projektu i zwróciła pieniądze Narodowemu Centrum Kultury. Wydaje się, że znamy już koszty tej absurdalnej akcji.

Fundacja, jak ustalił prawnik Piotr Waglowski, chciała od NCK 100 tys. zł. na realizację „metki narodowej”. Ostatecznie zależna od resortu kultury instytucja przekazała 45 tys. zł.

Umowę w tej sprawie podpisano dopiero 4 czerwca, a więc w dniu zakończenia akcji (zaczęła się różowym marszem w Święto Flagi 2 maja), miało wynikać – według Borowika – z przeciągających się rozmów ze sponsorami.

Po korespondencji z NCK Waglowski napisał na swojej stronie:

Wydaje mi się, że nie będzie nadmierną przesadą, jeśli napiszę, że realizacja prawa dostępu do informacji publicznej pozwoliła zaoszczędzić 100 tysięcy złotych z publicznych pieniędzy, które byłyby przeznaczone na kampanię reklamową jednego z radiowych nadawców.

Ale trochę publicznych pieniędzy i tak wydano. Właśnie na wspomnianą „metkę narodową”. Projekt zakładał, że użytkownicy stworzonej na zamówienie radiowej „Trójki” strony wypełniali prostą ankietę wybierając trzy spośród piętnastu zaproponowanych przez pomysłodawców pozytywnych cech określających ich charakter.

Akcji patronował prezydent. Bronisław Komorowski stworzył metkę numer 1 określając siebie według proporcji: 40% optymizmu, 40% odwagi, 20% poczucia humoru.

Własną metkę stworzyli też m.in. Anders Breivik czy Brunon K., bo – jak pisze dziennik.pl – twórcy strony nie przewidzieli, że może ona paść ofiarą żartów internautów.

Po zsumowaniu wszystkich metek miała zostać wyciągnięta średnia i opisana na wielkim banerze zawisnąć na Pałacu Kultury i Nauki. Szefostwo PKiN jednak ostatecznie się nie zgodziło.

Ktoś jednak musiał zapłacić za internetową aplikację. To Polskie Radio. Jego rzecznik Radosław Kazimierski wskazuje, że dokładnie chodzi o budżet portalu publicznego nadawcy.

Twórcą jej szczegółowej koncepcji, autorem stosownej aplikacji i wykonawcą merytorycznym oraz technicznym jest firma Hypermedia Isobar. Całokształt wykonanych prac wyceniony został przez zleceniobiorcę na 33 tysiące złotych. W chwili obecnej projekt jest w trakcie rozliczania - mówi nam rzecznik radia.

Magdalena Jethon Szefowa „Trójki”, która przy tej okazji promowała się najmocniej, zapewnia, że nie chodzi o publiczne środki publicznego radia, ale wpływy z reklam i od sponsorów. Czy jednak zarobione pieniądze na sprzedaży czasu antenowego w publicznym radiu nie są pieniędzmi publicznymi?

Dziś nie można już naocznie przekonać się, na co państwowe radio wydało kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo strona orzelmoze.pl przestała działać.

Dodatkowo na promocję akcji „Trójka” przeznaczyła mnóstwo czasu antenowego, zaangażowała wielu pracowników, wyprodukowała tysiące gadżetów. Na sam marsz 2 maja rozpoczynający akcję "Orzeł może", miało pójść ok. 22 tys. zł.

Jethon broni akcji, czekoladowego orła, różowego marszu i pochodu w Święto Flagi bez polskich flag (była jedna – przyczepiona do psa).

Nie wiem, kto mógł się naszą akcją poczuć dotknięty, chyba tylko ktoś, kto uważa, że ma monopol na patriotyzm i odbiera prawo do bycia patriotami tym, którzy inaczej cieszą się Polską (…) Nasz słuchacz sam nas oceni, bez pomocy tych, którzy uważają, że dzień bez "wojenki" to dzień stracony. Dodam tylko, że nikt inny tyle dobrego o Polsce i patriotyzmie nie powiedział, co my w ciągu tego jednego miesiąca.

Dobry humor, jak widać, tej pani nie opuszcza. Czekamy więc na następny rok – półokrągłą rocznicę okrągłego stołu i eksplozję znakomitych pomysłów na promowanie „patriotyzmu" przez kolorową szefową różowego radia.

znp

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych