Polska musi dalej walczyć o tańszą energię
W pierwszych dniach lipca Parlament Europejski opowiedział się za interwencją na rynku handlu emisjami CO2 polegającą na zawieszeniu aukcji części pozwoleń na emisję. Interwencji sprzeciwiała się m.in. Polska. Propozycja oznacza, że mimo kryzysu i wbrew rynkowi uprawnień ceny emisji CO2 będą podniesione.
"Backloading" , został zaproponowany rok temu i ma polegać na zawieszeniu aukcji 900 mln pozwoleń na emisję CO2 w latach 2013-2015. Pomysłodawcy tego rozwiązania zakładają, że o tyle samo miałaby być zwiększona liczba pozwoleń w kolejnych latach (najpóźniej 2019 – 2020 r.).
O następstwach tej decyzji rozmawiamy z Januszem Luksem, dyrektorem zarządzającym Central Europe Energy Partners. Pierwszej w naszym regionie inicjatywy reprezentującej interesy środkowoeuropejskiego sektora energii (obejmującego gaz, w tym gaz łupkowy, węgiel, ropę naftową, OZE, energię jądrową, sieci elektroenergetyczne, itp.) i podejmującej szereg inicjatyw na rzecz integracji w ramach wspólnej unijnej polityki i bezpieczeństwa w sektorze energii. Dziś CEEP reprezentuje 19 organizacji, z 6 krajów Europy Środkowej, należących do UE.
- Panie Dyrektorze nie brakuje opinii, że Polska przegrała to głosowanie w Parlamencie Europejskim. To pana zdaniem uprawniona opinia?
- Naszym zdaniem jest to pogląd nieuprawniony. Pamiętajmy, że prawie połowa posłów głosowała przeciwko backloadingowi, czyli bardzo duża część posłów z rożnych krajów podzielało pogląd Polski, w tym również wielu posłów z Niemiec. Pamiętajmy, że było to drugie głosowanie. W pierwszym głosowaniu przegrali zwolennicy backloadingu i dopiero po dokonanych poprawkach, jakoby zapobiegających ucieczce kapitału inwestycyjnego z UE do krajów pozaunijnych, niewielka liczba posłów przeszła na stronę zwolenników backloadingu. Wielu specjalistów wskazuje na fakt, że podobne głosowanie dwa lata temu przyniosłoby miażdżące zwycięstwo zwolennikom backloadingu. Dzisiaj parlament jest podzielony prawie pół na pół. Jest to duży postęp mentalnościowy i w tym aspekcie jest to sukces.
- Z czym realnie dla polskiego przemysłu, wiąże się realizacja ubiegłorocznej propozycji KE dotyczącej zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń na emisję CO2 w latach 2013-2015?
- Polska jak większość państw Europy Centralnej zdecydowanie odstaje od państw Europy Zachodniej pod względem wysokości PKB na głowę mieszkańca. By nadrabiać dzielący nas dystans i realizować założenia polityki spójności, potrzebujemy dynamicznego rozwoju produkcji, w tym zwłaszcza produkcji przemysłowej, gdyż jak pokazują ostatnie doświadczenia związane z kryzysem, państwa, w których udział przemysłu w PKB jest większy, znacznie lepiej sobie radzą w trudnych czasach. Dostrzegła to również KE i dlatego na szczeblu UE powstały inicjatywy mające na celu reindustrializację Europy. Tymczasem przegłosowane rozwiązanie dot. backloadingu osłabia konkurencyjność przemysłu UE, w tym przemysłu polskiego, na rynku globalnym. Zmniejszenie ilości uprawnień dostępnych na aukcji będzie wywierało presję na wzrost ich ceny, co w konsekwencji spowoduje wzrost cen energii elektrycznej.
- Czy zdaniem CEEP podniesienie ceny wymusi przyspieszenie inwestycji efektywnościowych i proekologicznych w polskiej energetyce?
- W naszej opinii wzrost cen uprawnień do emisji nie będzie na tyle znaczący, by dał dodatkowy impuls do rozwoju odnawialnych technologii. Ponadto sztuczne kreowanie opłacalności technologii opartych o odnawialne źródła energii, poprzez administracyjnie sterowane i pogarszanie opłacalności wykorzystania energii opartej na paliwach kopalnych, w efekcie wpływa na podnoszenie cen energii elektrycznej w UE, przez co pogarsza się nasza pozycja konkurencyjna wobec największych konkurentów tj. USA, Chin, czy też Państw Azji płd –wsch. Ponadto w ostatnich latach rozwój energii odnawialnej OZE w UE, w tym i w Polsce, jest bardzo gwałtowny, co niesie z sobą określone problemy dotyczące całego systemu elektroenergetycznego. Zbyt dynamiczny rozwój energii odnawialnej np. w Niemczech czy Czechach, doprowadził do szerokiej dyskusji, a nawet deklaracji politycznych, zmierzających do ograniczenia jego tempa wzrostu, z uwagi na występujące obecnie w infrastrukturze przesyłowej braki możliwości absorpcji energii elektrycznej wytwarzanej z niestabilnych, bo uzależnionych od pogody systemów. Negatywne skutki finansowe takich nagłych wahań przepływów energii odczuwa też i połączona z niemiecką siecią elektroenergetyczną - sieć polska.
- Część komentatorów wskazuje, że przyjęta uchwała to ingerencja w wolny rynek i oznacza dla naszego kraju straty w wysokości około 1 mld euro w latach 2013 - 2020. Skąd takie straty?
- Wyliczenia dot. 1 mld PLN strat to wyliczenia polskiego rządu i z pewnością zostały one wykonane z dużą starannością. My chcielibyśmy wskazać przede wszystkim na to, że im większa cena za jednostkę CO2, tym gorsze wyniki tych przedsiębiorstw, które muszą zakupić takie jednostki. Również inwestycje mogą okazać się nieopłacalne. W warunkach polskich, ale nie tylko, pogarsza to konkurencyjność wytwarzanych produktów i hamuje konieczne inwestycje, a tym samym negatywnie wpływa na szanse „doganiania” przez nasz region krajów UE15.
- Jakie są szansę na zmianę decyzji w czasie negocjacji Parlamentu z Radą UE?
- Teoretycznie jeszcze jest szansa. Trzeba przekonać do naszych racji ministrów środowiska z krajów UE w wystarczającej, blokującej ilości. Jest to zadanie dla rządów, ale wymagające także wsparcia ze strony przemysłu. W tej kwestii trwają rozmowy z różnymi wpływowymi organizacjami pozarządowymi. Nie muszę dodawać, że w skali naszego regionu CEEP stara się tu odgrywać istotną rolę koordynacyjną.
- Dziękujemy za rozmowę.
Witold Nieć
Doradca Dyrektora Biura Relacji Międzynarodowych Grupa LOTOS SA