UE wyciąga rękę po pieniądze od Londynu
W razie wyjścia W. Brytanii z UE bez umowy uwaga unijnych negocjatorów skieruje się na nowy termin 18 kwietnia, do kiedy brytyjski rząd będzie musiał zdecydować, czy uszanuje swoje zobowiązania w ramach budżetu UE - pisze w piątek „Financial Times”.
Instytucje UE będą oczekiwały, że nawet w razie załamania negocjacji w sprawie umowy dotyczącej brexitu władze w Londynie zdecydują się uregulować płatności wynikające z przyjętych wieloletnich ram finansowych 2014-2020.
„FT” przypomina, że Wielka Brytania musi oficjalnie poinformować o swojej decyzji dotyczącej planowanej wpłaty ok. 7 mld euro do budżetu na 2019 rok do 18 kwietnia br., a pierwsze środki powinny trafić do Wspólnoty 30 kwietnia br.
Unijni negocjatorzy ocenili w rozmowie z gazetą, że zignorowanie tej kwestii „zrujnowałoby” relacje między Brukselą a Londynem, utrudniając przyszłe wznowienie rozmów o jakimkolwiek porozumieniu handlowym.
Dziennik podkreślił, że celem UE będzie przekonanie Wielkiej Brytanii do stopniowego wpłacenia całej ustalonej w umowie wyjścia kwoty 45 mld euro, która pokryłaby brytyjskie zobowiązania wobec Wspólnoty, a także wypracowanie nowego rozwiązania pozwalającego na uniknięcie powrotu twardej granicy pomiędzy Irlandią Północną a Irlandią (ang. backstop).
W efekcie bezumowny brexit uruchomiłby prawdopodobnie najszybszy i najważniejszy okres negocjacji od czasu referendum z 2016 roku - ocenił „FT”.
Jak dodał, unijni liderzy wykluczali w przeszłości wypracowanie wąskich porozumień sektorowych pozwalających na „zarządzane wyjście bezumowne” ze Wspólnoty w obawie, że taki scenariusz byłby kuszący dla eurosceptycznego skrzydła rządzącej Partii Konserwatywnej, które nie jest zadowolone z dotychczasowego przebiegu rokowań.
W ubiegłym roku główny negocjator ze strony UE Michel Barnier powiedział wprost, że „jeśli nie będzie porozumienia, to nie ma dalszych dyskusji, nie ma dalszych negocjacji - to koniec”. „Każda strona podejmie swoje jednostronne działania” - dodał.
„FT” zaznaczył jednak, że o ile Wielka Brytania nie powinna liczyć na wypracowanie innej, nowej umowy regulującej sytuację po zerwaniu negocjacji, to Bruksela będzie oferowała rządowi w Londynie jednostronne rozwiązania, które można by wcielić w życie po spełnieniu niektórych oczekiwań dotyczących regulacji lub płatności budżetowych.
Wśród branych pod uwagę możliwości jest m.in. tymczasowe rozluźnienie niektórych przepisów, np. przedłużenie bezwizowego ruchu między krajami i zachowanie ciągłości połączeń lotniczych. UE będzie prawdopodobnie próbowała wykorzystywać swoją siłę do wymuszania ustępstw po stronie rządu w Londynie, np. w kwestii rolnictwa i dopuszczenia eksportu z Wielkiej Brytanii, traktowanej już jako kraj trzeci, do Wspólnoty.
W połowie stycznia brytyjski parlament odrzucił wynegocjowany przez rząd i UE projekt umowy w sprawie brexitu, a pod koniec miesiąca zaapelował do gabinetu premier Theresy May, by skłonił stronę unijną do wprowadzenia zmian w kontrowersyjnym mechanizmie backstopu; sugerował, że wówczas mógłby poprzeć przedstawioną propozycję.
Jeśli rządowi nie uda się uzyskać żadnych ustępstw ze strony Wspólnoty, May będzie musiała doprowadzić do kolejnego głosowania w parlamencie, w którym dokonano by wyboru między powrotem do wynegocjowanej umowy w sprawie brexitu - odrzuconej już raz przez posłów w połowie stycznia - a opuszczeniem Wspólnoty bez porozumienia.
Jeśli rząd nie uzyska w parlamencie poparcia dla porozumienia proponowanego przez May lub alternatywnego rozwiązania, Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę bez umowy na mocy procedury opisanej w art. 50 traktatu o UE o północy z 29 na 30 marca.
SzSz PAP