W Unii nikt nie słucha Macrona
Francuskie media podkreślają, że środowy szczyt UE, na którym odłożono brexit do 31 października, był koszmarem i upokorzeniem dla brytyjskiej premier Theresy May, ale pokazał też osłabienie pozycji prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Według francuskich korespondentów w Brukseli przywódcy krajów UE zignorowali pragnienie Macrona, by Wielka Brytania wyszła z UE najpóźniej 30 czerwca. Media nad Sekwaną cytują wypowiedź prezydenta - „to najlepszy kompromis z możliwych”, ale dziennikarze z ironią lub smutkiem stwierdzali, że to kompromis, do którego Macron został zmuszony.
Audrey Goutard z publicznej telewizji France2 powiedziała, że swą nieugiętością Macron pragnął pokazać wizerunek dynamicznego przywódcy, gotowego stanąć na czele „renesansu Europy”, który dostrzega jednak tylko on jeden.
Choć po zakończeniu szczytu (Macron) starał się być pozytywny i znaleźć jakiś sens w tej dacie (31 października), porażka francuskiego prezydenta jest oczywista - pisze brukselska korespondentka dziennika „le Figaro” Anne Rovan.
Obrót spraw w Brukseli - jej zdaniem - spowodował, że „w ostatnich dniach francuskich prezydent bardzo osłabił swą pozycję w łonie UE”.
A według dziennikarzy brukselskiego „biura europejskiego” dziennika „le Monde”, Cecile Ducourtieux, Cedrica Pietralungi i Jean-Pierre’a Stroobantsa, „Francji udało się wyrwać jedynie symboliczne zapewnienia, że Londyn nie będzie blokował maszynerii europejskiej”. Przed szczytem UE rzecznicy prezydenta Macrona zapowiadali, że Paryż wymagać będzie w tej sprawie twardych, wiążących zobowiązań i regularnych weryfikacji ich dotrzymywania.
Korespondenci „le Monde” zwracają uwagę, że wbrew twierdzeniom Paryża, jakoby różnice z Berlinem były jedynie wynikiem innych zwyczajów i charakterów, w Brukseli okazało się, że „francusko-niemiecki motor (unii) jest naprawdę zepsuty”. Datę 31 października tłumaczą pragnieniem „uniknięcia, by europejskim zwyczajem przeciągać sprawę i zamiatać trudności pod dywan”.
Komentatorzy zauważając, że 31 października to Halloween, nie oszczędzali aluzji do tego święta i nazywali Radę Europejską „widmową”, a premier May „zombie”. Korespondenci „le Monde” napisali, że w Brukseli przywódcy osiągnęli typowo europejski kompromis - przecięli dynię na pół”.
Dziennikarze „le Monde” konstatują, że ”+27+ znajduje się w ślepym zaułku tak samo jak Brytyjczycy” i wszystko wskazuje na to, że „w następny Halloween znów spotkamy się na skraju przepaści”.
W Brukseli postanowiono, że jeśli rząd brytyjski doprowadzi do ratyfikacji umowy z UE wcześniej, to brexit nastąpi „pierwszego dnia następnego miesiąca”. Francuskie media, przypominając trzykrotne odrzucenie porozumienia z UE przez brytyjskich deputowanych i stwierdzając, że jak dotąd nic nie dały negocjacje konserwatywnego rządu z opozycyjną Partią Pracy, możliwość wcześniejszego brexitu w wypadku ratyfikacji przez Izbę Gmin „traktatu rozwodowego” określają jako „bliską cudu”.
Według Jean-Sebastiena Ferjou, dyrektora wpływowego portalu Atlantico, środowy szczyt pokazał, że „zjednoczony front Europy nie wygląda dokładnie tak, jak to się próbowało przedstawiać”.
Z kolei Frederic Dabi, wiceprezes wielkiego instytutu badania opinii publicznej IFOP, powiedział w czwartek w wystąpieniu radiowym, że Francuzi bardzo interesują się brexitem i irytuje ich wspomnienie referendum, w którym w 2005 roku odrzucili konstytucję europejską, po to by odnaleźć ją w podpisanym dwa lata później, traktacie lizbońskim. A „niekończące się przeciąganie terminu wyjścia Brytyjczyków z UE, po kryzysie finansowym i migracyjnym, kolejny raz tworzy w oczach Francuzów obraz sparaliżowanej Europy” - twierdzi Dabi.
Na podst. PAP