Nie podatki, ale niskie płace są problemem rynku pracy
Minister finansów Teresa Czerwińska napisała dziś w „Dzienniku Gazecie Prawnej” o potrzebie zmniejszenia klina podatkowego w Polsce. Klin podatkowy to różnica pomiędzy tym, ile pracodawca wydaje na zatrudnienie pracownika, a tym, ile de facto otrzymuje on na rękę. Czy te rozważania, czynione z punktu widzenia podatkowego, mogą pomóc polskiemu rynkowi pracy?
Marek Lewandowski: Wysokość podatków w Polsce jest na średnim europejskim poziomie. Prawdziwym problem w Polsce są wciąż niskie wynagrodzenia oraz to, że nasza gospodarka oparta jest na pracy, czyli na zapotrzebowaniu na tanich pracowników obsługujących montownie, linie produkcyjne czy wielkie sieci handlowe. Mówiąc wprost nawet wyższy procent od niskich kwot, to ciągle niskie kwoty.
Ważniejsze niż rozważania podatkowe powinny stać się jak najszybsze rozważania na temat modelu polskiej gospodarki, a także rozmowy dotyczące jednolitego europejskiego rynku pracy. Mamy swobodę działalności gospodarczej, mamy swobodę przepływu kapitału, a rynek pracy to patologiczne nierówności.
W Polsce wynagrodzenia szybko rosną i powoli stajemy się krajem, w którym tania siła robocza przestaje być głównym atutem.
ML: Wynagrodzenia w Polsce są cały czas 2-3-5 razy niższe niż te w krajach na Zachodzie, np. w Niemczech. Dla przykładu – kasjerka w Lidlu, europejskiej sieci handlowej, w Niemczech zarabia 4 razy więcej niż u nas w Polsce. Pracownicy linii produkcyjnych Fiata we Włoszech pracują na tych samych urządzeniach co nasi pracownicy, w takich samych warunkach, produkują ten sam produkt, ale ich zarobki są kilkakrotnie niższe.
To są kraje od nas dużo bogatsze, dlatego mogą płacić swoim pracownik wyższe stawki niż polscy pracodawcy.
ML: Abyśmy i my mogli płacić lepiej musimy w szybszym tempie zmieniać naszą gospodarkę, nie tylko montować urządzenia, ale też je produkować czy konstruować. Upraszczając – ze skręcania śrubek, na ich produkowanie. Inaczej wciąż potrzebować będziemy tanich, młodych, zdrowych, dyspozycyjnych i silnych pracowników, których i dziś już bardzo brakuje. Mimo ich napływu z Ukrainy czy innych krajów. Ten model gospodarki już się wyczerpał, a nowego jeszcze nie ma.
Prawdziwym problemem jest produktywność, której nie mylmy z wydajnością pracy. Nie da się jej zwiększyć bez rozwoju technologicznego – jak to się ładnie mówi – innowacyjnej gospodarki. Tę różnicę obrazuje przykład z koparką i łopatą. Polski pracownik dostaje łopatę, a niemiecki koparkę. Nigdy ten z łopatą nie zrobi tyle, co ten z koparką. I to pokazują Polacy emigrujący za granicę. Są bardzo wydajni, o czym najlepiej wiedzą zagraniczne firmy, które stawiają ich za wzór.
Wracając do podatków, sądzi pan, ze gdyby polscy pracodawcy byli niżej „ozusowani” czy opodatkowani byliby bardziej skłonni do podnoszenia wynagrodzeń, a mniej do zatrudniania na czarno czy stosowania umów śmieciowych? A z drugiej strony mniej osób w wieku produkcyjnym korzystałoby z różnego rodzaju zasiłków czy możliwości pracy bez umowy?
ML: Składka na przyszłą emeryturę, która oczywiście podnosi koszty pracy nie jest w naszej ocenie podatkiem. To inwestycja, odkładanie części wynagrodzenia na przyszłe świadczenie. Ale odnosząc się do meritum, to nie. Bo zatrudnianie na czarno, czy śmieciowo to kwestia łamania prawa i nieuczciwej konkurencji pomiędzy przedsiębiorcami.
Podatki muszą być proste, przepisy przejrzyste, a warunki funkcjonowania biznesu przyjazne. A na to wszystko skutecznie działający wymiar sprawiedliwości. Wysokość podatków, choć istotna, ma tu wtórne znaczenie. Solidarność chce mieć silnych, bogatych pracodawców, aby móc z nimi negocjować dobre porozumienia.
Rozmawiała Grażyna Raszkowska