Co nam mówi wynik europejskich wyborów?
Wyniki tegorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego dla wielu mają wydźwięk narodowy czy nacjonalistyczny. Zaczęto eksponować bardziej lokalne sprawy i narodowe interesy niż było to do tej pory.
Należy pamiętać, że Unia Europejska w 2019 roku jest zupełnie inną organizacją niż 15 lat temu, kiedy Polska się do niej przyłączała. Nic więc dziwnego, że w wielu krajach zauważono dramatyczny rozdźwięk pomiędzy fundamentami, które niegdyś stworzyły wspólny organizm polityczny, następnie unię a obecnymi działaniami biurokracji europejskiej. Zaczęła się ona usamodzielniać na tyle, że wymyśla cele nie zawsze zgodne z interesami krajów członkowskich. Istnieje obawa, że proces ten w ramach UE mógłby się pogłębiać. To tłumaczy ostatnie wyniki wyborów.
– Unia Europejska jest pojęciem abstrakcyjnym. Konkretne są wyłącznie interesy najsilniejszych państw członkowskich – Niemiec i Francji – powiedział Andrzej Sadowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. – Na tyle nadają one ton działalności biurokracji, że realizowane są takie działania, jak choćby dyrektywa o tzw. mobilności. Wymierzona jest ona w wolną konkurencję dotyczącą przemysłu transportowego, który w Polsce na tle całej UE stoi na najwyższym poziomie. Tym samym zagraża rynkowo interesom krajów „Starej Unii”. Nie istnieje obiektywna, ponadnarodowa biurokracja Unii Europejskiej realizująca świetlane cele. Jest ona widocznie związana z interesami wybranych państw, które są przez nią bardzo silnie eksponowane. Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego wskazują, że istnieją obawy, iż biurokracja ta stanowi dzisiejszą arystokrację – jednak nie reprezentującą najlepsze cnoty, ale znajdującą się całkowicie poza kontrolą obywatelską. Ma ona własne cele, nie zawsze zgodne z interesami obywateli poszczególnych państw – ocenił Sadowski.
eNewsroom.pl/ as/