Rosjanie poczynają sobie w Wenezueli coraz śmielej
Na pokładzie samolotu rosyjskich sił powietrznych, który w ostatnich dniach wylądował w Wenezueli, byli eksperci wojskowi, którzy zmienili swych kolegów, ale ich ogólna liczba w tym kraju nie wzrosła - oświadczyło w środę MSZ Rosji, cytowane przez agencję TASS.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow oświadczył we wtorek, że specjaliści, którzy przylecieli w poniedziałek do Wenezueli rosyjskim samolotem wojskowym, to technicy mający obsługiwać już rozlokowany w tym kraju sprzęt wojskowy.
Według agencji Reutera maszyna, o której mowa, wylądowała w poniedziałek na głównym lotnisku w Caracas.
W marcu prezydent USA Donald Trump wezwał Rosję do wycofania z Wenezueli swoich żołnierzy, jednak rosyjskie MSZ utrzymuje, że samoloty, które tam lądują, przewożą jedynie specjalistów wojskowych, a ich obecność wynika z wcześniejszych kontraktów dotyczących współpracy militarno-technicznej.
Moskwa nie wyklucza jednak zwiększenia liczby swoich specjalistów wojskowych w Wenezueli. W przeszłości argumentowała, że całkowite wycofanie wojsk rosyjskich z tego kraju byłoby ciosem dla wenezuelskiego prezydenta Nicolasa Maduro, którego Rosja jest bliskim sojusznikiem.
Prezydent Rosji Władimir Putin na początku czerwca zapewniał, że jego kraj nie tworzy w Wenezueli baz wojskowych ani nie transportuje tam wojsk.
Od stycznia, kiedy Maduro został zaprzysiężony na nową sześcioletnią kadencję prezydencką, Wenezuela znajduje się w stanie dwuwładzy i narastającego konfliktu politycznego. Opozycja uznała jego ponowny wybór za nielegalny, a jej lider, popierany przez USA przewodniczący parlamentu Juan Guaido 23 stycznia ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju.
SzSz (PAP)