Viktor Orban przewiduje kryzys w Europie
Premier Węgier Viktor Orban nie wykluczył w sobotę ogłoszenia w 2020 r. dwóch nowych programów wspierających gospodarkę, jeśli w UE pojawią się oznaki spowolnienia gospodarczego. Powiedział o tym w Baile Tusnad w Rumunii. Bronił też nieliberalnej demokracji.
„Jeśli potwierdzi się nasza ocena europejskich perspektyw gospodarczych, to na wiosnę 2020 r. będzie potrzebny drugi plan działania, a jeśli sytuacja będzie się rozwijała tak, jak przypuszczamy, to prawdopodobnie jesienią 2020 r. trzeci plan obrony gospodarki. Wszystkie te działania muszą podnosić konkurencyjność gospodarki kraju” - oznajmił Orban w przemówieniu do uczestników uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad. Jego przemówienie transmitowała na żywo węgierska telewizja.
Pierwszy plan ochrony gospodarki zapowiedziano pod koniec maja. Obejmuje on m.in. obniżenie podatków: podatku od wynagrodzeń z 19,5 do 17,5 proc., podatku od małych przedsiębiorstw z 13 do 12 proc., a także obniżenie do zera podatku od reklam, co ma podziałać ożywczo na rynek.
Orban zaznaczył, że Węgry muszą się przygotować na to, że u ich najważniejszych partnerów w krajach Europy Zachodniej „gospodarka nie będzie się rozwijała i rosła tak, jak byśmy chcieli” i wobec tego konieczny jest nowy plan na lata 2020-2021.
Według Orbana zagrożenie dla pozostania Węgier na pomyślnym kursie pochodzi nie z wewnątrz, ale z zewnątrz.
Wspomniał w tym kontekście, że Węgrom udało się dzięki „skomplikowanym manewrom” zapobiec temu, by „człowiek George’a Sorosa” kierował Komisją Europejską, a także temu, by ważne unijne funkcje zajęli „ideologiczni bojownicy”.
Podkreślił, że teraz Komisja Europejska zamiast pełnić rolę polityczną powinna powrócić do zadań przeznaczonych dla niej w traktatach unijnych. „Musi zaprzestać politycznego aktywizmu. Nie jest ciałem politycznym, jej zadaniem nie jest posiadanie programu ani przypuszczanie politycznych ataków przeciwko państwom członkowskim” - oznajmił.
Według Orbana przywódcy unijny popełnili „poważne błędy” w sferze imigracji i gospodarki, i trzeba będzie je naprawić. Jeśli chodzi o tę pierwszą kwestię, to według niego o sprawach migracji powinni decydować wspólnie ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich.
W dziedzinie gospodarki należy natomiast powrócić do ideału „konkurencyjnej gospodarki europejskiej”. „Potrzebujemy nowych miejsc pracy i wprowadzenia wszędzie redukcji podatków” - ocenił.
Oznajmił też, że przed Węgrami są „kolejne poważne bitwy dotyczące praworządności”. „Do tego są potrzebne mocne nerwy” - ocenił.
Odnosząc się do przyszłości rządzącego na Węgrzech konserwatywnego Fideszu w Europejskiej Partii Ludowej powiedział, że na razie trzeba poczekać, aż wyklaruje się sytuacja w EPL i grupa ta zdecyduje, jakiej przeszłości chce dla siebie. Według niego wyjaśni się to na jej jesiennym zjeździe.
Orban wystąpił też w obronie nieliberalnej demokracji, której sensem jest jego zdaniem „chrześcijańska wolność”.
„Następne 15 lat poświęcimy temu - to będzie powołanie naszego pokolenia - by odwrócić się od liberalnej epoki i liberalnego internacjonalizmu” - oznajmił, oceniając, że będzie to droga „pod górę”, ale „po naszej stronie jest to, co można określić jako piękne, wolne i sprawiedliwe, i ująć jako chrześcijańską wolność”.
Jak dodał, polityka zmierzająca do chrześcijańskiej wolności dąży do ochrony „tego wszystkiego, co liberałowie zaniedbują, zapominają i odrzucają”.
Podsumowując dotychczasowe działania swego rządu ocenił, że na Węgrzech powstało „państwo nieliberalne”, „swoiste państwo chrześcijańsko-demokratyczne”.
Według niego relacje między jednostką i społeczeństwem zostały na Węgrzech oparte na nowych podstawach - o ile w systemie liberalnym społeczeństwo jest zbiorem rywalizujących ze sobą jednostek, o tyle z nieliberalnego czy też narodowego punktu widzenia naród to określona historycznie i kulturalnie wspólnota, której członków trzeba bronić i przygotować do wspólnego stawania na wysokości zadania w świecie. Jak ocenił, na uznanie zasługują przede wszystkim takie dokonania jednostki, które służą także dobru społeczności.
Dodał, że liberalna demokracja była żywotna dopóty, dopóki nie porzuciła swych chrześcijańskich korzeni, i miała korzystny wpływ na ludzkość, dopóki broniła wolności i własności osobistej. Kiedy jednak zaczęła zrywać więzy łączące człowieka z rzeczywistością i życiem, kwestionować tożsamość płciową, lekceważyć tożsamość religijną i uznała za zbędne więzy narodowe, jej treść radykalnie się zmieniła - ocenił premier.
Partie opozycyjne skrytykowały przemówienie Orbana. Rzecznik cieszącej się wśród opozycji największym poparciem Koalicji Demokratycznej Zsolt Greczy podkreślił, że wolność jednostki i przetrwanie narodu nie są sprzeczne ze wzmacnianiem UE, a wieloletnia walka Orbana „ze stworzonymi przez samego siebie wrogami” służy wzbudzeniu w Węgrach ciągłego poczucia zagrożenia. Według niego należałoby raczej postawić pytanie „wolność czy Orban” oraz „Europa czy Orban”.
Zdaniem europosła Węgierskiej Partii Socjalistycznej Istvana Ujhelyiego premier bez powodzenia próbował uzasadnić, dlaczego „budował w ostatnich latach pełne przemocy, złodziejskie państwo mafijne” i nie udało mu się przesłonić „niesamowitego wzbogacenia się kręgu swojej rodziny i przyjaciół” oraz „zagrażającego życiu stanu krajowej służby zdrowia”.
Według Jobbiku natomiast Orbana interesuje tylko „własna paranoja władzy i na jej ołtarzu jest gotów poświęcić także Węgry„. Partia zarzuciła mu też, że zrobił z Węgier jeden z najbiedniejszych krajów UE i wepchnął kraj „z powrotem w objęcia Rosjan”.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP), sek