Johnson boi się zjednoczenia Irlandii
Brytyjski premier Boris Johnson wezwał w środę partie polityczne w Irlandii Północnej do wzmocnienia wysiłków na rzecz odtworzenia krajowego rządu, odrzucając sugestie dotyczące przeprowadzenia po brexicie referendum ws. zjednoczenia Irlandii.
Johnson rozmawiał w Belfaście z przedstawicielami głównych partii politycznych w ramach swojej podróży po Zjednoczonym Królestwie, która ma na celu podkreślić jego determinację do utrzymania unii między Anglią, Szkocją, Walią i Irlandią Płn.
Wcześniej we wtorek wieczorem szef rządu spotkał się na kolacji z liderami Demokratycznej Partii Unionistów (DUP), która wspiera w Izbie Gmin mniejszościowy rząd Partii Konserwatywnej. Oba ugrupowania muszą się w najbliższych tygodniach porozumieć w sprawie odnowienia podpisanej przed dwoma laty umowy o współpracy, która zagwarantowała DUP zwiększenie wydatków na Irlandię Płn. o miliard funtów w zamian za poparcie dziesięciu deputowanych tej partii.
Szefowa DUP Arlene Foster tłumaczyła w środę w rozmowie z mediami, że - mimo pojawiających się wezwań ze strony irlandzkich nacjonalistów - premier „nie rozważa” pomysłu organizacji referendum zjednoczeniowego dla Irlandii i zapewnił ją o tym, że rząd „nigdy nie będzie neutralny w sprawach dotyczących unii”.
Wiceszef DUP Nigel Dodds ocenił rozmowę na temat ewentualnego zjednoczenia Irlandii za „histerię”, która sama w sobie narusza duch porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zapoczątkowało proces pokojowy na wyspie.
Bądźmy poważni: idea, że wielu unionistów nagle zmieni zdanie i zagłosuje za zjednoczoną Irlandią z powodu obecnych wydarzeń jest, tak myślę, czymś, co nie znajduje odzwierciedlenia (wśród wyborców) - powiedział.
Liderka republikańskiej Sinn Fein (SF) Mary Lou McDonald ostrzegła jednak, że odmowa organizacji plebiscytu w tej sprawie byłaby „nie do pomyślenia”, wskazując, że bezumowne wyjście Wielkiej Brytanii z UE byłoby „koszmarem” dla Irlandii Płn.
Wydaje nam się, że on obrał kurs na nieuporządkowany brexit i my mocno zakwestionowaliśmy tę strategię. Przedstawiliśmy bardzo jasno, dlaczego to byłoby katastrofą dla irlandzkiej gospodarki, życia Irlandczyków, naszego społeczeństwa, polityki i procesu pokojowego” - powiedziała.
Szefowa SF dodała również, że nie wierzy w bezstronność Johnsona i zaznaczyła, że trwająca współpraca torysów z DUP „zatruła studnię dobrej woli” i sprawiła, że negocjacje w sprawie odbudowania władzy wykonawczej w Irlandii Płn. stały się „bardzo, bardzo, bardzo trudne”.
Jednocześnie centralny bank Irlandii opublikował w środę nowe prognozy sugerujące, że bezumowne wyjście Wielkiej Brytanii z UE mogłoby się przełożyć na znaczne spowolnienie wzrostu gospodarczego z przewidywanego poziomu 4,5 proc. do zaledwie 0,7 proc., a także doprowadzić do utraty ponad 30 tys. miejsc pracy. W konsekwencji Irlandia stałaby się jedną z najwolniej rozwijających się gospodarek UE.
W rozmowie z irlandzkim premierem Leo Varadkarem we wtorek Johnson podkreślił, że jest zdeterminowany, by znaleźć rozwiązanie kwestii granicy w Irlandii Północnej, ale powtórzył, że W. Brytania opuści UE 31 października „bez żadnego ale”.
Do pierwszej rozmowy liderów doszło dopiero sześć dni po objęciu przez Johnsona stanowiska, co wywołało spekulacje w mediach na temat napiętych relacji między Londynem a Dublinem przed decydującą fazą negocjacji w sprawie brexitu.
Brytyjski premier zapewnił też, że jego rządu podejdzie do dalszych prób renegocjacji dotychczasowego porozumienia w sprawie wyjścia z UE z „determinacją i energią oraz w duchu przyjaźni” i zaznaczył, że „jego preferencją jest opuszczenie Wspólnoty z porozumieniem, ale to wymaga usunięcia tzw. backstopu”.
Irlandia oraz pozostałe kraje UE wielokrotnie odrzucały żądania usunięcia tego mechanizmu, wskazując, że jest konieczny do zagwarantowania, że nigdy nie dojdzie do powrotu twardej granicy między Irlandią a Irlandią Płn.
SzSz PAP