Putin ma problem
Wzrasta aktywność polityczna wśród rosyjskich studentów - ocenia w piątek dziennik „Kommiersant”, powołując się na ekspertów. Co dziesiąty zatrzymany 27 lipca i 3 sierpnia podczas demonstracji w Moskwie to student - podał studencki portal Docha.
Gazeta informuje, że w czwartek Ogólnorosyjskie Stowarzyszenie Studentów opublikowało list otwarty w odpowiedzi na ostrzeżenia rektorów Moskiewskiego Państwowego Uniwersytetu Pedagogicznego i Rosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Humanistycznego o możliwości skreślenia z listy studentów za udział w nieuzgodnionych z władzami demonstracjach. Stowarzyszenie podkreśliło, że groźby usunięcia z listy studentów „nie mają podstaw prawnych”.
„Kommiersant” przypomina, że 2 sierpnia aresztowano studenta Moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii Jegora Żukowa za udział w „masowych zamieszkach” w Moskwie 27 lipca. W obronie Żukowa, którego studenci określają jako „pierwszego więźnia politycznego Wyższej Szkoły Ekonomii”, odbyły się pikiety.
Prorektor Wyższej Szkoły Ekonomii Walieria Kasamara zapowiedziała, że uczelnia udzieli pomocy prawnej wszystkim zatrzymanym studentom, jednak w czwartek szkoła opublikowała oświadczenie „z oficjalnym stanowiskiem”, w którym podkreślono, że uniwersytet nie będzie pomagał studentom i pracownikom, którzy będą uczestniczyć „w akcjach naruszających porządek”.
Czytaj też W Moskwie wybuchła wojna domowa
Cytowany przez „Kommiersanta” politolog Piotr Bystrow wskazuje, że „gwałtowne upolitycznienie” wśród studentów jest związane ze „skrajnie nieudanymi działaniami strategów pracujących podczas wyborów” do władz moskiewskich, do których nie dopuszczono kandydatów opozycji.
Zarejestrowaliby tych kandydatów, i tak tylko dwie-trzy osoby zostałyby wybrane. A zamiast tego zaognili sytuację - ocenił ekspert.
Kiedy spojrzymy na inne kraje, w wielu z nich studencka aktywność stanowi trzon ruchów protestacyjnych. W Rosji nie było tego wcześniej - w latach 2011-12 nie było to tak mocno wyrażone - ocenił Władimir Gelman z Uniwersytetu Europejskiego w Petersburgu.
Jak wskazał, nawet gdyby nie doszło do demonstracji w obronie kandydatów opozycji, takie nastroje wśród młodzieży i tak by później się ujawniły.
Przytoczony przez moskiewską gazetę profesor zauważył, że opozycjoniści, tacy jak Lubow Sobol i Ilja Jaszyn, mówią w języku rozumianym przez młodzież, podczas gdy przedstawiciele władzy „mogą być ich dziadkami”.
PAP, MS