Francja chce wejść w objęcia Putina
Komentując konferencję prasową, jaką przed rozmowami z prezydentem Rosji Władimirem Putinem zorganizował we wtorek prezydent Francji Emmanuel Macron, francuskie media dość jednomyślnie uznały powitanie Putina w Forcie Bregancon za „wyciągnięcie ręki do Moskwy”.
„Wyciągnięcie ręki” - tytułuje swój tekst na stronie internetowej dziennik „Le Monde”. Wysłanniczka telewizji publicznej France2 mówiła o „zbliżeniu”, a według dziennika ekonomicznego „Les Echos” „Macron stawia na zaufanie”.
Niemal dla nikogo z komentatorów nie ulega wątpliwości, że przyjmując swego rosyjskiego odpowiednika na kilka dni przed szczytem G7 w Biarritz nad Atlantykiem, „prezydent (Macron) ustawia się w roli mediatora w samym centrum sceny międzynarodowej i przede wszystkim, korzystając z osłabienia Londynu i Berlina, jako główny przywódca Europy” - pisze Pauline Theveniaud, specjalna wysłanniczka dziennika „Le Parisien”.
Według cytowanego w dzienniku „20 Minutes” politologa Bruno Cautresa z Państwowego Ośrodka Badań Naukowych (CNRS) „Emmanuel Macron posługuje się Władimirem Putinem aby zdobyć uznanie świata”.
„Macron marzy, aby stać się tym, który zażegnał poważny kryzys międzynarodowy” - skomentowała w wieczornej debacie w telewizji BFM wicedyrektor dziennika „Liberation” Alexandra Schwartzbrod.
A komentator tej stacji Laurent Neumann uznał, że „Macron ustawia się jako lider, który zmieni porządek międzynarodowy. Tak należy rozumieć jego słowa o konieczności przekształcenia architektury bezpieczeństwa w Europie”.
Przyjęcie prezydenta Rosji w Bregancon wypadło w dobrym momencie nie tylko z powodu zbliżającego się spotkania G7 w Biarritz - zauważa komentator. „To poszukiwanie punktów stycznych, podkreślanie szacunku, jaki wobec siebie żywią i afiszowanie wzajemnej sympatii, wynika z interesów politycznych obu przywódców” - dodaje Neumann.
Komentator przypomina niedawny wypadek nuklearny na poligonie rosyjskiej marynarki wojennej, pożary lasów na Syberii i wyniki sondaży wskazujące na malejącą popularność Putina, co powoduje, że znaczenie ma pokazanie rangi międzynarodowej Rosji i jej prezydenta. A prezydent Francji, który ma do załatwienia wiele trudnych kwestii wewnętrznych, ułatwił mu to spektakularnym przyjęciem - wskazuje Neumann.
Francuscy eksperci zauważyli, że w sprawie Syrii, a szczególnie zawieszenia broni w Idlibie na północnym zachodzie tego kraju, do czego wzywał Macron, rosyjski przywódca jest nieustępliwy i zapowiada „trwałe poparcie dla władz syryjskich walczących z terroryzmem”.
Za „bardzo przesadne” lub „zbyt optymistyczne” uznano słowa Macrona, który określił Rosję jako „wielkie mocarstwo oświeceniowe” i kraj „liberalizmu politycznego”.
Historyk Jean Garrigues wyraził opinię, że „Macron stara się znaleźć punkty zbieżne z Putinem”. „I kolejny raz, przyjmując rolę lidera Europy, chce doprowadzić do jakiejś formy współpracy. Gdy (Macron) próbuje być pośrednikiem między Rosją, USA i Chinami to jest w tym coś z dyplomacji generała de Gaulle’a” - uważa Garrigues.
„Le Monde” cytuje Macrona, który stwierdził, że „Europa nie mieści się całkowicie w tym, czym jest Zachód i musi odkryć swą suwerenność”. „To obrona trzeciej drogi, w tonie generała de Gaulle’a. Takie partnerstwo wymaga takiej samej ochoty do zamknięcia rozdziału minionych tarć. Ale Rosja chce rozbić układ powstały po zakończeniu zimnej wojny (…)” - pisze dziennik.
„Ostrożny optymizm” prezydenta Rosji w kwestii Ukrainy, podobnie jak zapowiedź „szczytu czwórki normandzkiej” - Rosja, Francja, Niemcy, Ukraina - uznano za możliwość postępu w sprawie zakończenia wojny w Donbasie. Koniec konfliktu na wschodzie Ukrainy ułatwi powrót Rosji do grupy G7, z której została wykluczona z powodu aneksji Krymu. Ale wygląda na to, że na tej sprawie Macron i jego partnerzy z G7 postawili krzyżyk - komentuje „Le Monde”.
Wysłannicy tej gazety zauważają, że „we wtorek rano nic jeszcze nie wiadomo, o czym rozmawiali przy kolacji obaj przywódcy” i przyznają, że komentarze opierają się wyłącznie na wypowiedziach obu prezydentów przed rozmowami.
„Nie należy się łudzić, celem tego spotkania nie jest rozwiązanie poważnych problemów, choćby dlatego, że Francja nie może sama decydować o stanowisku UE czy NATO wobec Rosji. W tym spotkaniu chodzi bardziej o komunikację niż prawdziwy szczyt. Komunikacja się udała, reszta niewiele się liczy” - podsumowuje politolog Cautres z CNRS.
PAP/ as/