Brexit dla Francji: Niepewność gorsza niż no-deal
Francuska minister ds. europejskich Amelie de Montchalin powiedziała w poniedziałek w wywiadzie telewizyjnym, że najgorsza w kontekście brexitu jest „obecna niepewność”. Jej zdaniem jest ona jeszcze mniej korzystna niż „szkodliwy” scenariusz brexitu bez umowy.
De Montchalin w rozmowie z telewizją BFMTV podkreśliła, że władze Francji nie opowiadają się za kolejnym opóźnieniem wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, o ile nie będzie nowych okoliczności jak przedterminowe wybory w Zjednoczonym Królestwie czy drugie referendum na temat brexitu. Uznała, że bezwarunkowe przesunięcie brexitu „nie rozwiązuje problemu”.
„Nie jest potrzebny dodatkowy czas, a decyzje polityczne” - zaznaczyła de Montchalin. „Problem nie rozwiązuje się sam. Nie damy (brytyjskiemu premierowi) Borisowi Johnsonowi sześciu miesięcy, by sprawdzić, czy doprowadzi do cudu” - mówiła francuska minister. Oceniła, że od referendum w sprawie brexitu z 2016 roku, którego wynik „był jasny”, w Londynie „nic już takie nie było”, dlatego zaapelowała o wyjaśnienie stanowiska brytyjskich władz. Zdaniem de Montchalin obecna sytuacja wobec brexitu powoduje jeszcze większą niepewność, niż gdyby doszło do wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez umowy.
W czwartek unijni liderzy poparli zmienione porozumienie w sprawie brexitu zawarte między UE a Wielką Brytanią. W sobotę jednak brytyjska Izba Gmin przyjęła poprawkę, która wstrzymuje akceptację uzgodnionego porozumienia do czasu przyjęcia i wejścia w życie koniecznych ustaw związanych z brexitem. Celem tego kroku jest uniknięcie „przypadkowego brexitu bez umowy”, czyli sytuacji, w której posłowie poparliby porozumienie, a ustawa nie przeszłaby całego procesu legislacyjnego przed 31 października i Wielka Brytania mimo porozumienia politycznego z UE musiałaby wyjść bez umowy.
Przyjęcie poprawki spowodowało, że zaistniały okoliczności przewidziane w przyjętej na początku września ustawie o wyjściu z UE, tzw. ustawie Benna. Nakłada ona na premiera Wielkiej Brytanii obowiązek zwrócenia się do UE z wnioskiem o przesunięcie terminu brexitu do 31 stycznia 2020 roku, w przypadku gdyby do 19 października włącznie Izba Gmin nie poparła porozumienia z UE i nie zgodziła się na brexit bez umowy.
W związku z tym w sobotę wieczorem Johnson wysłał wymagany wniosek, jednak się pod nim nie podpisał i dołączył do niego list, w którym przekonuje, że opóźnianie terminu brexitu nie jest w niczyim interesie. Strona unijna na razie nie podjęła w tej sprawie ostatecznej decyzji.
PAP/ as/