Informacje

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Afryka nadzieją na uratowanie planety?

Adrian Reszczyński

Adrian Reszczyński

Absolwent SGGW, zainteresowany szeroko pojętą ekonomią i gospodarką, autor bloga Las Mgieł. Związany ze środowiskami wolnościowymi i narodowymi. W czasie wolnym pasjonat literatury fantasy, kalisteniki oraz gier komputerowych.

  • Opublikowano: 8 listopada 2019, 21:00

  • Powiększ tekst

Zdaniem Międzynarodowej Agencji Energetycznej (IEA) Afryka ma szansę stać się pierwszym kontynentem, który będzie niemalże całkowicie polegał tylko i wyłącznie na odnawialnych źródłach energii.

Chociaż obecnie cały kontynent posiada mniej niż połowę instalacji energetycznych Wielkiej Brytanii, to w niedługiej perspektywie czasowej może się to drastycznie zmienić. Istnieje kilka powodów, zdaniem IEA, które mają się przyczynić do tak gwałtownych zmian.

Po pierwsze, istotny jest fakt, że Afryka jest kontynentem o dużym potencjale pozyskiwania energii z paneli słonecznych. Chociaż jeszcze 10-15 lat temu pozyskiwanie energii w ten sposób stało pod znakiem zapytania, bowiem ślad węglowy (czyli całkowita suma emisji gazów cieplarnianych wytworzonych przez produkt, w tym także podczas produkcji) był dosyć wysoki, a czas użytkowania niski, tak obecnie panele fotowoltaiczne z roku na rok stają się efektywniejsze. Biorąc pod uwagę średnią długość dnia w Afryce, opłacalność paneli słonecznych w Afryce zdecydowanie przewyższa ich opłacalność w większości regionów świata.

Drugim czynnikiem jest prognozowany wzrost ludności Afryki. Obecnie kontynent ten zamieszkuje trochę ponad 1,2 miliarda ludzi. Jednak prognozy wskazują, że w 2040 będzie to już ponad 2 miliardy. Tak duży przyrost ludności będzie za sobą pociągał konieczność uzyskania energii. I to energii niezależnej w produkcji od zewnętrznych państw. Warto też wziąć pod uwagę, że światowa produkcja ropy i gazu mogą być niewystarczające, by zaspokoić silnie rosnące potrzeby energetyczne Afryki. Państwa tego kontynentu nie będą więc miały wyboru – muszą zainwestować w odnawialne źródła energii, by móc dalej funkcjonować.

Jestem optymistycznie nastawiony co do przyszłości energetycznej Afryki. Zaskoczy ona pesymistów – przekonuje Fatih Birol, ekspert IEA.

Birol nakłania przywódców państw afrykańskich, by czerpali z korzyści wynikających z położenia ich państw. Afryka ma bowiem do zaoferowania nie tylko energię słoneczną. Na jej terenie położone są też złoża surowców naturalnych, niezbędnych do produkcji paneli fotowoltaicznych czy ogniw wodorowych. Wiele z państw afrykańskich ma także szerokie możliwości w zakresie budowania elektrowni wodnych i wiatrowych.

Oczywiście, początkowy wzrost będzie oparty o wykorzystanie paliw kopalnych. Niemożliwe będzie stworzenie od razu energetyki opartej wyłącznie na energii odnawialnej. Zdaniem IEA jednak wzrost zapotrzebowania na paliwa kopalne może być znikomy i przy rozsądnej polityce państw regionu, Afryka może w szybki sposób stać się niezależna energetycznie, a co więcej – pozostać najmniejszym producentem dwutlenku węgla przy stałym, dynamicznym wzroście gospodarczym.

Kontrybucja całej Afryki do światowej emisji dwutlenku węgla wynosi 2%. Jest to zaledwie połowa tego, co produkują Niemcy. Jeśli wszyscy w Afryce mieliby dostęp do energii, udział ten wzrósłby do 3%. To wciąż tyle, co nic. – dodaje Fatih Birol.

Cały artykuł w języku angielskim można przeczytać na stronach theguardian.com

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych