Informacje

Protesty w Hongkongu / autor: PAP/EPA/MIGEUL CANDELA
Protesty w Hongkongu / autor: PAP/EPA/MIGEUL CANDELA

Hongkong: Policja użyła gazu, by rozproszyć wiec

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 1 grudnia 2019, 13:24

  • Powiększ tekst

Policja użyła gazu, by zmusić do rozejścia się wielotysięczny tłum, jaki zgromadził się w dzielnicy Tsim Sha Tsui na półwyspie Koulun w bliskim sąsiedztwie Uniwersytetu Politechnicznego (PolyU) w Hongkongu. Był to trzeci z zaplanowanych na niedzielę marszy.

Wcześniej w niedzielę odbyły się w Hongkongu dwie pokojowe manifestacje, w wypadku których policja nie interweniowała. Obie również odbywały się w centrum miasta, ale „miały spokojny przebieg, co wpisuje się w trwający od tygodnia spadek napięcia we wstrząsanym protestami społecznymi Hongkongu” - jak podkreślała w swej relacji agencja Associated Press.

Trzeci z zaplanowanych na niedzielę marszy miał bardziej dramatycznych przebieg. „Obok zamaskowanych studentów na bulwarze nad Zatoką Wiktorii dało się też widzieć rodziców z dziećmi” - pisze AP. Wielu uczestników wznosiło ku niebu rozpostartą dłoń, by zaznaczyć, że prodemokratyczna opozycja w Hongkongu domaga się realizacji pięciu, wysuniętych jeszcze w październiku, postulatów, wśród których było m.in. anulowanie prawa o ekstradycji, wypuszczenie aresztowanych, zniesienie kar administracyjnych nałożonych na uczestników protestów, wszczęcie niezależnego śledztwa w sprawie działań policji i nieużywanie w odniesieniu do protestów określenia „rozruchy”.

Policja wezwała osoby zgromadzone po południu w dzielnicy Tsim Sha Tsui do rozejścia się. Gdy ten apel nie zyskał posłuchu, funkcjonariusze zaczęli używać gazu łzawiącego i pieprzowego. Manifestanci zaczęli się bronić się, rzucając kamieniami wyrwanymi z bruku. Doszło do bezpośrednich starć; nie wiadomo ile osób ucierpiało.

Trzeci z niedzielnych marszów miał od początku największe znaczenie symboliczne, ponieważ odbywał się w pobliżu kampusu Uniwersytetu Politechnicznego (PoluU), gdzie przez ponad 2 tygodnie protestowali zabarykadowani tam prodemokratyczni demonstranci. 29 listopada siły porządkowe brutalnie przerwały blokadę kampusu.

W manifestacji wzięli najprawdopodobniej udział także uczestnicy wcześniejszych marszów. Jeden z nich odbył się przed Konsulatem USA i w zamyśle organizatorów miał po raz kolejny wyrazić wdzięczność wobec prezydenta USA Donalda Trumpa po podpisaniu przez niego w środę dwóch ustaw dotyczących Hongkongu. Jedna z tych ustaw, Hong Kong Human Rights and Democracy Act, uzależnia preferencyjny status handlowy Hongkongu od oceny jego autonomii w ramach ChRL, która ma być dokonywana co najmniej raz do roku przez Departament Stanu USA.

W niedzielę we wczesnych godzinach porannych odbył się też w Hongkongu marsz na znak protestu wobec używania przez policję gazu łzawiącego. W tej pokojowej manifestacji wzięły udział rodziny z dziećmi. Manifestanci mieli ze sobą żółte balony z napisem „Nie dla gazu! Ratujmy nasze dzieci!”. Kilkusetosobowa grupa przemaszerowała ulicami w centrum miasta, kierując się w stronę dzielnicy, gdzie znajdują się gmachy rządowe - relacjonuje korespondent Associated Press. W ocenie agencji Reutera w marszu wzięło udział ponad 200 osób.

W Hongkongu od czerwca trwają masowe, antyrządowe protesty. Ich uczestnicy domagają się demokratycznych wyborów władz regionu i niezależnego śledztwa w sprawie działań policji. Popierana przez Pekin szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam wykluczyła jednak ustępstwa.

W przeprowadzonych przed tygodniem wyborach do rad dzielnic Hongkongu obóz demokratyczny zadał druzgocącą porażkę stronnictwu prorządowemu. Zwycięstwo demokratów zostało powszechnie odebrane jako dowód na duże poparcie społeczne dla trwających w Honkongu protestów.

Czytaj też: Hongkong: Triumf demokratów

PAP, KG

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych