Szef NATO ostro o Unii Europejskiej
Po brexicie 80 proc. wydatków na obronność NATO będzie pochodziła z krajów spoza Unii Europejskiej, dlatego nie może ona zastąpić Sojuszu Północnoatlantyckiego w obronie Europy - mówił w poniedziałek na spotkaniu z dziennikarzami szef NATO Jens Stoltenberg
Sekretarz generalny Sojuszu spotkał się w poniedziałek z nowym szefem dyplomacji UE, Josepem Borrellem. Było to pierwsze ich spotkanie, odkąd Hiszpan objął nową funkcję.
Stoltenberg przypomniał, że na ubiegłotygodniowym szczycie NATO w Londynie przywódcy zdecydowali o wzmocnieniu politycznego wymiaru Sojuszu. Podkreślił, że jest to bardzo ważne dla UE. „Będę pracował na rzecz tego, aby NATO i UE współpracowały ze sobą, a nie konkurowały. Obecne wyzwania dotyczące bezpieczeństwa są zbyt kompleksowe, żeby mierzyć się z nimi samemu” - ocenił Stoltenberg. Wskazał, że współpracując ze sobą obie organizacje mogą wiele osiągnąć.
Borrell przypomniał, że NATO jest najsilniejszą organizacją militarna na świecie. „Jest i pozostanie wspólną podstawą europejskiej obrony, kamieniem węgielnym wspólnej obrony dla wielu państw członkowskich UE. Cieszę się, że przekaz z Londynu mówi o współpracy” - ocenił.
Jego zdaniem dla obrony UE, współpraca z NATO ma znaczenie „fundamentalne”. „Nic tego nie zmieni. Musimy pracować razem, aby wzmacniać współpracę między państwami członkowskimi UE i budować prawdziwą europejską unię bezpieczeństwa, która nie jest alternatywą dla NATO, nie jest oddzielona od NATO, ale jest komplementarna. Musimy być razem” - zaznaczył.
Przywódcy 29 państw członkowskich NATO podczas zakończonego w środę jubileuszowego szczytu z okazji 70-lecia powstania Sojuszu potwierdzili zobowiązanie do kolektywnej obrony i zwiększania wydatków na obronność, ale nie do końca przezwyciężyli widoczne przed szczytem podziały.
W deklaracji końcowej londyńskiego szczytu przywódcy państw sojuszniczych ogłosili, że potwierdzają „trwałą transatlantycką więź między Europą a Ameryką Północną, przestrzeganie celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych oraz zobowiązanie zapisane w art. 5. Traktatu Waszyngtońskiego, że atak na jednego sojusznika będzie uważany za atak na wszystkich”.
Potwierdzenie przywiązania NATO do fundamentu, na którym oparte został Sojusz, było konieczne, ponieważ w ostatnim czasie zaczęto podawać w wątpliwość, czy zasada kolektywnej obrony nadal ma zastosowanie. Taki wydźwięk miała wypowiedź prezydenta Francji Emmanuela Macrona w głośnym wywiadzie dla tygodnika „Economist” z początku listopada, dotycząca „śmierci mózgu” NATO.
PAP, mw