Polska nie wykorzystuje możliwości produkcji biogazu
Polska mogłaby produkować nawet 10 mld metrów sześciennych biogazu, ale niesprzyjające regulacje prawne i system wsparcia sprawiają, że jego produkcja jest nieopłacalna - uważa prezes Fundacji na rzecz Rozwoju Polskiego Rolnictwa (FDPA) Monika Szymańska.
Powstawaniu biogazowni przeszkadza także opinia społeczna, która kierując się stereotypami jest nieprzychylna takim instalacjom na swoim terenie - tłumaczyła Szymańska podczas czwartkowej konferencji nt. Biogazownie szansą dla rolnictwa i środowiska. Jej zdaniem, produkcja biogazu jest niezwykle korzystna z punktu widzenia ekonomicznego jak również ze względów środowiskowych.
Fundacja, która była organizatorem konferencji, realizuje projekt wspólnie z wojewódzkimi ośrodkami doradztwa rolniczego. Ma on przekonać miejscowych decydentów, rolników i mieszkańców wsi do takich inwestycji.
Szymańska wyliczając korzyści wynikające z funkcjonowania biogazowni mówiła o redukcji gazów cieplarnianych, możliwości zapewnienia na własny użytek energii elektrycznej i cieplnej, o wykorzystaniu odpadów i ograniczeniu stosowania nawozów sztucznych. Ponadto dzięki biogazowniom powstają miejsca pracy na wsi, których bardzo brakuje.
Obecnie w Polsce jest 38 biogazowni rolniczych. Mogłoby być ich znacznie więcej, gdyż produkcją biogazu mogłoby się zająć nawet 30 tys. gospodarstw rolnych, 400 zakładów produkujących żywność, ponad 4 tys. oczyszczalni ścieków i blisko tysiąc składowisk odpadów. Jednak powstawaniu nowych inwestycji przeszkadza niestabilne prawo - podkreśliła Szymańska. Dodała, że program rozwoju biogazowni zakładał, że w każdej polskiej gminie powstanie taka instalacja.
Program rozwoju biogazowni został zatwierdzony przez rząd w 2010 r. W tym czasie jednak zmieniło się prawo. Do niedawna obowiązywał system tzw. zielonych i żółtych certyfikatów, który gwarantował inwestorom odpowiednie dochody z produkcji energii i ciepła. Obecnie jest nadpodaż zielonych certyfikatów i ich cena znacznie spadła.
Jak zauważyła Szymańska, nie ma też jeszcze ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Na razie resort gospodarki przygotował jedynie założenie do tej ustawy, nie wiadomo, jakie będą szczegółowe rozwiązania, a "diabeł tkwi w szczegółach". Według prezes, biogazownie powinny mieć szczególne preferencje, powinny one polegać na wsparciu inwestycji, jak również na dopłatach do energii elektrycznej uzyskiwanej z tych instalacji.
Ministerstwo rolnictwa jest przychylne powstawaniu rolniczych biogazowni. Resort postrzega takie instalacje, jako sprzyjające rolnictwu i środowisku, zagospodarowujące przede wszystkim odpady rolne, a w drugiej kolejności wytwarzające energię - zaznaczył wicedyrektor departamentu rynków rolnych w resorcie Kazimierz Żmuda.
Zdaniem Żmudy produkcja biogazu będzie o wiele bardziej opłacalna, jeżeli surowce do pozyskania energii będą pochodziły z własnego gospodarstwa, dlatego zadaniem ministerstwa rolnictwa jest stworzenie jak najbardziej korzystnych warunków dla rolników chcących zainwestować w produkcję biogazu - tłumaczył.
Dyrektor departamentu energii odnawialnej w Ministerstwie Gospodarki Janusz Pilitowski poinformował, że przygotowane już założenia do ustawy o OZE są efektem kilkumiesięcznej pracy zespołu międzyresortowego, ale nadal będą podlegały ocenom i dyskusjom.
Funkcjonujący dziś w Polsce system wsparcia odnawialnych źródeł energii opiera się na dotowaniu produkcji - za wyprodukowaną w OZE energię otrzymuje się tzw. zielone certyfikaty, które można sprzedać na giełdzie.
W projektowanej ustawie o OZE ma to jednak ulec zmianie - w przekazanych do konsultacji propozycjach MG postuluje wprowadzenie systemu aukcji na dostawy "zielonej energii" - gwarancję odbioru energii po stałej cenie przez 15 lat otrzyma ten producent, który zaproponuje najlepsze warunki, czyli przede wszystkim najniższą cenę.
(PAP)
awy/ mki/ mag/