Działacz ONZ ds. klimatu zarządza kontem Grety
Burza wynikła z czwartkowej aktualizacji oprogramowania Facebooka zbiera dalsze żniwa. Okazuje się, że profil Grety Thinberg na Facebooku nie był obsługiwany tylko przez jej ojca, a przez delegata ONZ ds. zmian klimatu. Mało tego! Miał założyć jej fanpage bez jej wiedzy i zgody na długo zanim dowiedziała się o nim Greta
Przypomnijmy, aktualizacja oprogramowania na Facebooku przypadkowo pozwoliła każdemu dokładnie zobaczyć, kto publikuje posty na kontach osób publicznych, firm i innych podmiotów. Greta ma na Facebooku 3 mln fanów. Jednak to nie ona prowadzi profil.
Poza ojcem, Svante Thunbergiem, posty pisał i zamieszczał Adarsh Prathap, który pełni funkcję delegata w organizacji ONZ ds. zmian klimatu.
Greta twierdzi, że wciąż pisze treści. Odniosła się do tego w sobotnim poście na Facebooku.
Niektóre osoby pytają, kto zarządza tą stroną. Po pierwsze, od wiosny używam Facebooka tylko do publikowania tego, co piszę na moich kontach na Twitterze i Instagramie.
Twierdzi, że czyta i sprawdza posty, w których mówi jako „ona”, że próbowała wcześniej używać Facebooka, ale nie przypadł jej do gustu, więc korzysta z pomocy ojca, Svantesa do, publikowania treści.
Reszta wpisów udostępniana na Facebooku jest wzięta z Twittera i Instagrama przez faceta, który założył stronę Greta Thunberg na Facebooku na długo zanim się zorientowałam, że istnieje - tłumaczy Greta - Nazywa się Adarsh Prathap i mieszka w Indiach. Ponieważ wiele osób myślało, że to byłam ja, bo to oficjalna strona na Facebooku, na początku zapytałam, czy mogę nią również zarządzać, a on odpowiedział „tak” - dodała.
Greta twierdzi, że to ona pisała całą zawartość opublikowaną przez jej ojca i Prathapa. Strony są jednak prowadzone w taki sposób, by wydawało się, że prowadzi je ona sama.
Czemu działacz ONZ podszywał się pod Gretę? Po co założył profil bez jej wiedzy? Pozostaje to niewyjaśnione.
Ci, którzy zarządzają „wrażliwymi” stronami z własnych kont facebookowych powinni uwzględnić dziś fakt, że ich tożsamość mogła zostać ujawniona - powiedział Łukasz Olejnik, doradca ds. ochrony prywatności w Oxford University Center for Technology and Global Affairs. - Błędy się zdarzają, ale tego błędu nikt się nie spodziewał - dodał.
za zerohedge.com, oprac. mw