Szef wywiadu Niemiec chciał mówić. Merkel zamknęła mu usta
Szef niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) w latach 2012-2016 Gerhard Schindler napisał wspomnienia z czasów, kiedy stał na czele tej instytucji. Urząd Kanclerski nie godzi się jednak na ich publikację, mimo że nie zdradzają one tajemnic
Z ustaleń dziennikarzy „Sueddeutsche Zeitung” i głównego wydania wiadomości telewizji ARD „Tagesschau” wynika, że wiele rzeczy opisanych w książce jest już znanych, ponieważ Schindler opowiadał o nich podczas publicznych wykładów i spotkań. Wspomnienia zawierają głównie anegdoty i osobiste doświadczenia Schindlera z czasów, kiedy stał na czele BND.
Urząd Kanclerski (BKAmt), któremu podlega wywiad RFN, po dwuletniej analizie manuskryptu doszedł jednak do innego wniosku i zakazał publikacji. Schindler co prawda nie zdradza żadnych tajemnic, ale ujawnia dużo wewnętrznych informacji, szczegółów na temat metod pracy, organizacji i procesów decyzyjnych - uzasadnia zakaz BKAmt.
Wśród ciekawostek opisanych przez Schindlera - jak donosi „Sueddeutsche Zeitung” - jest m.in. taka, że szef BND ma do dyspozycji służbowy samolot (Falcon 900EX). Jedzenie warto jednak zabrać swoje, bo za catering musi zapłacić z własnej kieszeni.
Oprócz kanapek Schindler zabierał na pokład również prezenty dla osób, z którymi miał się spotykać za granicą. Wśród najbardziej cenionych były futbolówki z podpisami graczy drużyny narodowej. W krajach arabskich cieszono się szczególnie z małych sztyletów wykutych ze stali z niemieckiego pancernika Tirpitz, zatopionego w 1944 r.
Gerhard Schindler wyznaje też, że jako młody chłopak po służbie w wojsku starał się o pracę w BND, został jednak odrzucony i poszedł na studia prawnicze. Kiedy w 2012 r. obejmował funkcję szefa wywiadu, nie spełniał ważnego wymogu formalnego - bardzo słabo znał angielski. Na szczęście, kiedy negocjował uwolnienie jednego z oficerów wywiadu RFN z szefem pakistańskiej służby specjalnej ISI, okazało się, że ten zna niemiecki lepiej niż Schindler angielski. Pakistańczyk ukończył uniwersytet Bundeswehry w Hamburgu.
Wymieniając trzy główne powody, dla których ludzie godzą się na współpracę z obcym wywiadem, Schindler pisze: „Pieniądze, pieniądze i pieniądze”. Choć zdarzają się tacy, którzy „wolą viagrę” - dodaje.
Wśród swoich błędów na czele BND wymienia fakt, że w 2011 r. wymusił na podległych sobie analitykach napisanie raportu, który prognozował rychły upadek reżimu Baszara al-Asada w Syrii. Dziewięć lat później Asad wciąż jest prezydentem.
Schindler nie ogranicza się jednak do samokrytyki. We wspomnieniach dostaje się też kanclerz Angeli Merkel i Peterowi Altmaierowi, byłemu szefowi Urzędu Kanclerskiego, za kryzys migracyjny. Najwyraźniej decydenci nie chcieli słuchać podczas cotygodniowych wtorkowych, nieprotokołowanych narad ostrzeżeń szefów służb.
Sam Schindler nie komentuje decyzji BKAmt o zakazie publikacji.
Z Berlina Artur Ciechanowicz (PAP)