Wirus: Chiny desperacko importują maseczki
W związku z sytuacją epidemiologiczną w Chinach rośnie zainteresowanie kupnem maseczek, rękawic i odzieży ochronnej jednorazowego użytku - podała Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu. Biuro PAIH w Szanghaju dostaje też sygnały o zapotrzebowaniu na maszyny do produkcji takich artykułów.
W opublikowanym w środę komunikacie PAIH wskazała, że Chiny, które do niedawna były głównym eksporterem maseczek ochronnych, teraz borykają się z ograniczonym dostępem do tych produktów.
Problem z dostępnością masek
„W związku z aktualną sytuacją epidemiologiczną w Chinach obserwujemy większe zainteresowanie kupnem maseczkami, rękawicami oraz odzieżą ochronną jednorazowego użytku. Dostajemy również sygnały o dużym zapotrzebowaniu na maszyny do produkcji tego typu artykułów” - powiedział cytowany w informacji szef biura PAIH w Szanghaju Andrzej Juchniewicz.
Dodał, że jedną z firm, która odpowiedziała na to zapotrzebowanie, jest polska spółka Miamed - producent dermokosmetyków oraz dystrybutor specjalistycznych masek.
Agencja podała, że jej biura w Szanghaju oraz Chengdu wsparły polską firmę kontaktami oraz doprowadziły do zamknięcia kontraktu na ponad 16 tys. maseczek.
CZYTAJ KONIECZNIE: Koronawirus dobije GazProm?
„Pomagaliśmy w negocjacjach cenowych, informowaliśmy o uwarunkowaniach kulturowych, przygotowaliśmy też niezbędną dokumentacją eksportową” - wyjaśnił szef biura PAIH w Szanghaju. Dodał, że maski mają certyfikat najwyższej klasy bezpieczeństwa (FFP3) za sprawą filtra HEPA.
Z przekazanych przez firmę Miamed informacji wynika, że maski są zbudowane z filtra i zaworu wydychającego. „Powietrze wdychane z otoczenia przechodzi przez pięciowarstwowy materiał filtracyjny, gdzie jest oczyszczane ze szkodliwych cząstek. Wydychane powietrze jest, z kolei, usuwane przez zawór oraz częściowo przez czaszę maski” - wskazała Anna Madejska z firmy. Dodała, że wejście na rynek chiński jest dużym krokiem w kierunku eksportu. „Prowadzimy rozmowy w Azji, Europie i Arabii Saudyjskiej” - przyznała.
Chińska Narodowa Komisja Zdrowia poinformowała w środę, że liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa w Chinach wzrosła do 1113. W ostatnich 24 godzinach bilans ten zwiększył się o 97 osób.
Zadaniem Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) jest zwiększenie zasięgu i dynamiki umiędzynarodowienia polskich przedsiębiorstw oraz napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych do kraju. Agencja wspiera w pokonywaniu procedur administracyjnych, znalezieniu odpowiedniej lokalizacji, wiarygodnych partnerów oraz dostawców. Działa zarówno w Polsce, jak i poprzez Zagraniczne Biura Handlowe (ZBH) na całym świecie.
Przypadków wirusa sporo - ale mniej
Liczba potwierdzonych we wtorek przypadków koronawirusa w Chinach była najniższa od stycznia. Czołowy chiński ekspert Zhong Nanshan liczy, że epidemia wygaśnie do kwietnia, ale Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ostrzega przed zagrożeniem dla świata.
Łączna liczba zakażeń odnotowanych w Chinach kontynentalnych wzrosła do 44,6 tys. - podała w środę państwowa komisja zdrowia. We wtorek potwierdzono 2015 nowych przypadków, co jest najniższym dobowym wynikiem od końca stycznia.
Według danych komisji od kilku dni spada również łączna liczba osób, u których podejrzewa się zakażenie. Obecnie w kraju jest ich ok. 16 tys., a jeszcze w sobotę było prawie 29 tys. Trend spadkowy zarysowuje się też w liczbie stawianych codziennie nowych podejrzeń zakażenia.
Spadki dotyczą między innymi najbardziej dotkniętej wirusem prowincji Hubei w środkowych Chinach, gdzie znajduje się pierwotne ognisko epidemii.
Specjalista ds. chorób układu oddechowego Zhong Nanshan, który kieruje panelem ekspertów powołanym przez rząd w związku z koronawirusem, ocenił w rozmowie z agencją Reutera, że epidemia może osiągnąć punkt szczytowy w lutym. Wcześniej w rozmowie z chińskimi dziennikarzami prognozował szczyt epidemii w pierwszej dekadzie lutego.
„Mam nadzieję, że ta epidemia (…) skończy się jakoś do kwietnia” - powiedział Zhong.
Chińskie władze twierdzą, że są w stanie zapanować nad epidemią. Przywódca ChRL Xi Jinping zapewnił we wtorek w rozmowach telefonicznych z przywódcami Indonezji i Kataru, że Chiny wygrają „ludową wojnę” przeciwko wirusowi, a wysiłki na rzecz opanowania epidemii przynoszą już pozytywne rezultaty.
Tymczasem WHO ostrzegła we wtorek, że epidemia stanowi poważne zagrożenie dla reszty świata, potencjalnie większe niż terroryzm. Świat musi „obudzić się i uznać tego wrogiego wirusa za wroga publicznego numer jeden” - powiedział szef WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus. Dodał, że pierwsza szczepionka przeciw wirusowi może być dostępna za 18 miesięcy.
Największy klaster zakażeń poza Chinami kontynentalnymi odnotowano na pokładzie wycieczkowca Diamond Princess, który poddano kwarantannie w pobliżu portu w japońskiej Jokohamie. Do środy na wycieczkowcu potwierdzono już 175 przypadków zakażeń. Na statku przebywa około 3,7 tys. osób, w tym trzech Polaków. W piątek polskie MSZ informowało, że nie stwierdzono u nich koronawirusa.
Tymczasem w Chinach z powodu epidemii niektóre firmy wciąż pozostają zamknięte, a wiele fabryk nie wznowiło dotąd pełnej produkcji. Wielu pracowników biurowych i naukowych poproszono, by przez kolejny tydzień wykonywali swoje obowiązki z domów. W wielu aglomeracjach znacznie ograniczono mieszkańcom możliwość wychodzenia z osiedli.
Nowy koronawirus może wywoływać groźne dla życia zapalenie płuc. Do północy z wtorku na środę w Chinach kontynentalnych odnotowano łącznie 1113 zgonów spowodowanych wirusem, a 4740 spośród zakażonych wyzdrowiało i zostało wypisanych ze szpitali - wynika z danych państwowej komisji zdrowia. Po jednym zgonie odnotowano również na Filipinach i w Hongkongu.
PAP/ as/