Zaburzenie płynności może być śmiertelne dla firm
Najgroźniejsze dla gospodarki zjawisko związane z pandemią koronawirusa to drastyczne pogorszenie płynności firm. Dlatego konieczne są zmasowane interwencje rządów w celu jej podtrzymania - powiedział główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak.
„Najgroźniejsze dla gospodarki zjawisko związane z pandemią koronawirusa to drastyczne pogorszenie płynności firm” - powiedział PAP Piotr Bujak.
Ekonomista zwraca uwagę, że w warunkach ograniczeń związanych z pandemią klienci przestają kupować i płacić za towary oraz usługi. „Może to prowadzić do upadłości nawet najbardziej efektywnych i konkurencyjnych przedsiębiorstw, a w efekcie do fali wzrostu bezrobocia” - stwierdził.
„Dlatego konieczne są zmasowane interwencje rządów, aby podtrzymać płynność firm w przejściowym okresie zatrzymania aktywności gospodarczej związanego z restrykcjami nakładanymi w ramach walki z rozprzestrzenianiem się wirusa - ocenił.
Bujak stwierdził, że nie bez znaczenia jest jednak zachowanie poszczególnych podmiotów w gospodarce, zarówno firm, jak i osób prywatnych. „Chociaż z indywidualnego punktu widzenia racjonalne i zapobiegliwe może się wydawać zrywanie kontraktów i zachowywanie gotówki, to na poziomie całej gospodarki takie zachowanie na masową skalę prowadzi do drastycznych zatorów płatniczych i katastrofy gospodarczej” - dodał.
Ekonomista ocenił, że na razie jest zbyt wcześnie, aby precyzyjnie oceniać skalę wpływu epidemii na światową i polską gospodarkę.
„Kluczowa jest długość trwania epidemii, a przede wszystkim restrykcji na aktywność ludzi i gospodarki, nakładanych w ramach walki z wirusem” - powiedział.
Stwierdził, że im dłużej trwa walka z wirusem, m.in. poprzez zamykanie placówek edukacyjnych i ograniczanie przemieszczania się ludzi oraz korzystania z usług, tym większy jest gospodarczy koszt.
„Korzystny przebieg krzywej epidemii w Polsce, czyli relatywnie wolne tempo przyrostu nowych zakażeń, daje nadzieję, że epidemia w Polsce będzie trwała relatywnie krótko, a więc koszty gospodarcze będą ograniczone” - podsumował Bujak.
PAP/ as/