Informacje

ilustracja poglądowa / autor: Pixabay
ilustracja poglądowa / autor: Pixabay

Mini-lockdown u Czechów. Konfederacja – niszczycie gospodarkę

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 października 2020, 17:50

  • Powiększ tekst

Czeski rząd podjął w środę decyzje o wprowadzeniu kolejnych ograniczeń z powodu rosnącej liczby zakażeń koronawirusem. Od czwartku zamknięte będą wszystkie sklepy, z wyjątkiem tych z podstawowymi produktami, a także większość zakładów usługowych. Decyzje o różnych formach ograniczeń podejmują także rządy innych krajów. Tymczasem poseł Bosak i Dziambor z Konfederacji nie przestają atakować, mówią o niszczeniu gospodarki przez polski rząd

Czytaj też: Premier zaapelował o jedność Polaków w obliczu pandemii

Czytaj też: We Francji ponad 20 tys. zakażeń w ciągu doby

Ograniczenia mają obowiązywać do 3 listopada br. Jak podkreślił minister zdrowia Roman Prymula, ich celem jest maksymalne ograniczenie możliwości kontaktów między ludźmi. Restrykcje podzielono na trzy grupy, dotyczące poruszania się, funkcjonowania urzędów oraz ograniczeń w usługach i handlu.

Rząd wprowadził zakaz wychodzenia z domu z wyjątkiem drogi do pracy lub domów oraz kontaktów z innymi ludźmi. Można się poruszać maksymalnie w dwie osoby, z wyjątkiem sytuacji, gdy są to osoby wspólnie mieszkające. Jest jednak długa wyjątków precyzujących, kogo zakaz nie dotyczy. Z zakazu wyłączono wyjście do lekarza, pomoc sąsiedzką, odwiedziny u rodzin, wyjście do sklepów lub wyjazdy poza miasto, na tradycyjne czeskie „chalupy”.

Urzędy mają przejść na pracę zdalną, a dla interesantów mają być otwarte dwa dni w tygodniu w ciągu pięciu godzin. Prymula zaapelował o załatwianie maksymalnej liczby spraw przez internet. We wtorek zapadła też decyzja przedłużająca ważność praw jazdy, aby ich posiadacze nie musieli stać w kolejkach w wydziałach komunikacji.

Czytaj też: Sasin: Powinniśmy absolutnie unikać lockdownu

Ograniczenia związane z handlem i usługami także mają wiele wyjątków. Poza sklepami spożywczymi i drogeriami mogą być otwarte m.in. stacje benzynowe, apteki, zakłady optyczne, miejsca sprzedaży prasy i tytoniu, pralnie, sklepy z częściami samochodowymi i elektroniką. Działać mogą też myjnie samochodowe i usługi księgowe. Restauracje i bary już wcześniej zostały zamknięte i mogą prowadzić jedynie sprzedaż na wynos.

Premier Andrej Babisz przeprosił obywateli, że decyzje rządu skomplikują im życie. Podjęte działania mają zdaniem premiera ochronić system służby zdrowia. „Jeżeli nie podejmiemy działań, system opieki zdrowotnej zawali się około 7-11 listopada br.” – powiedział.

Według ministra Prymuli miejsca w szpitalach są aktualnie wykorzystane w 80 proc. początkowych możliwości systemu. Jego zdaniem nawet zwiększona w ostatnich dnia liczba łóżek o 10 tys. przy obecnym tempie rozprzestrzeniania się choroby zostanie wyczerpana między 8 a 11 listopada br. Prymula podkreślił, że dotychczas zastosowane ograniczenia nie doprowadziły do obniżenia współczynnika reprodukcji wirusa R, wskazującego, ile osób średnio zakaża jedna zainfekowana osoba. Aktualnie współczynnik wynosi 1,36, a celem jest osiągnięcie granicy 0,8.

Czytaj też: MZ: Ponad 10 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem. Nowy rekord

Działania szkodzące polskiej gospodarce zarzucił rządzącym także inny poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. W tych ustawach, które dziś wprowadzacie, rzekomo po to, żeby ratować sytuację w ochronie zdrowia, zawinione przez wasze pięcioletnie zaniedbania – znów uderzacie w polskich przedsiębiorców, wprowadzacie możliwość karania przedsiębiorców pod pretekstem łamania reżimu sanitarnego.

Tym samym poseł Krzysztof Bosak zasugerował, że rząd powinien od 5 lat przygotowywać się do światowej pandemii koronawirusa, która rozpoczęła się w 2020 r. Posłowie Konfederacji nie skomentowali informacji premiera o tym, że gospodarka USA skurczyła się w wyniku pandemii o ponad 30 proc.

mt/PAP

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych