Ograniczenia w handlu największym ciosem dla gospodarki
O ile turystyka, gastronomia, czy hotelarstwo mają relatywnie niski udział w tworzeniu wartości dodanej w Polsce, o tyle handel - dotknięty przez kwarantannę - jest bardzo istotnym, większym niż w innych krajach, źródłem tworzenia PKB - powiedział PAP Marcin Czaplicki z PKO BP.
„W pierwszej kolejności ucierpiały te branże, które związane były z podróżowaniem; to jest hotelarstwo, turystyka, transport pasażerski, w szczególności długodystansowy” - zauważył Czaplicki.
„Spadać zaczęły również przychody barów, restauracji, a także innych usług, w których dominuje bezpośredni kontakt z klientem, po tym jak ludzie przestraszeni możliwością zakażeń przestali je odwiedzać” - dodał.
Ekonomista stwierdził, że po zamknięciu szkół, gdy ludzie zaczęli coraz więcej czasu spędzać w domu, skutki epidemii zaczęły odczuwać także inne sektory usługowe.
„Zamknięcie galerii handlowych odbiło się na kondycji sprzedaży detalicznej, w szczególności w tych segmentach, gdzie niemożliwe lub utrudnione było zastąpienie sprzedaży bezpośredniej transakcją internetową” - ocenił Czaplicki.
Dodał, że wzrost liczby zachorowań, a także problemy z dostawami komponentów uderzyły także w przemysł, w przypadku którego część zakładów musiała podjąć decyzję o zawieszeniu lub istotnym ograniczaniu produkcji.
Czaplicki ocenił, by móc odpowiedzieć na pytanie nt. przyszłości, kluczowe jest przyjęcie dwóch założeń: po pierwsze, jak długo - i dla jakich branż - będzie trwało zawieszenie działalności, bo od tego zależy w szczególności dotkliwość kryzysu dla branży usługowej.
„Po drugie - jak zmieni się zachowanie konsumentów po zniesieniu przeciwepidemicznych ograniczeń - to determinowało będzie sprzedaż, ale także produkcję wielu branż, np. produkcja mebli i innego typu dóbr trwałego użytku, w przypadku których popyt zależy od sytuacji konsumenta, a przed nami okres podniesionego bezrobocia” - dodał.
„W średnim terminie, aż do wynalezienia szczepionki, ucierpi zapewne szeroko pojęta branża turystyczna, a także ta część gastronomii, która nie będzie sobie w stanie poradzić z ograniczeniami sanitarnymi” - ocenił ekonomista.
„O ile sama turystyka, gastronomia, czy hotelarstwo mają relatywnie niski, jeżeli nie bardzo niski udział w tworzeniu wartości dodanej w Polsce, co oznacza, że długotrwały negatywny wpływ kryzysu nie musi być duży, o tyle handel, dotknięty przez kwarantannę, jest już bardzo istotnym - większym niż w innych państwach - źródłem tworzenia PKB” - powiedział.
Dlatego tak ważne jest ponowne jego uruchomienie po okresie kwarantanny - dodał.
Czaplicki powiedział, że innymi sektorami, w przypadku których nasza gospodarka jest relatywnie bardziej eksponowana niż inne, są transport oraz budownictwo.
„Kondycja pierwszego w dużej mierze zależy od światowego popytu i wymiany handlowej” - powiedział. „W przypadku drugiego ważny będzie popyt na mieszkania, kontynuacja inwestycji infrastrukturalnych, a także dostępność pracowników i półproduktów” - dodał
„Z perspektywy potencjalnych źródeł kryzysu kluczowa może się okazać sytuacja małych banków, w szczególności spółdzielczych - ocenił ekonomista. Dodał, że to w nie uderzają niskie stopy procentowe oraz odpisy dokonywane ze względu na problemy klientów.
„Kluczowa będzie kondycja konsumpcji, a więc także handlu” - powiedział Czaplicki. Zdaniem ekonomisty przykład Chin, które już w marcu zaczęły odmrażać gospodarkę, pokazuje, że o ile przemysł i eksport dość sprawnie wrócił do relatywnie normalnego funkcjonowania, o tyle sprzedaż detaliczna i ogólnie aktywność konsumentów - już nie.
„Widać to po pustych hotelach, a także ulicach. Chińczycy wychodzą z domu w zasadzie jedynie do pracy, więc istotnemu ograniczeniu uległy w ich wypadku wydatki na rozrywkę, ale także wiele usług” - ocenił.
„W krótkim terminie zyskują niewątpliwie te branże, które świadczą usługi zdalne lub wspierają ich świadczenie” - stwierdził ekonomista. „Posiadane przez nas dane wskazują na wzrost popularności usług kurierskich, co wynika z większej liczby zakupów na odległość”.
Czaplicki dodał, że powszechnie dostępne informacje wskazują również na to, że zwiększone przychody odnotowały także sektory rozrywkowe, z których usług można korzystać w domu, jak gaming czy VOD.
„Relatywnie lepiej od innych - ale niekoniecznie lepiej niż przed epidemią - wiedzie się także tym, którzy już wcześniej rozwijali internetowe i zdalne kanały sprzedaży, a także mieli przygotowaną bazę pod pracę zdalną, z domu” - stwierdził.
„W długim horyzoncie kluczowa będzie elastyczność i zdolność do zmiany kierunków produkcji w odpowiedzi na zmiany, jakie mogą mieć miejsce w popycie konsumpcyjnym, ale także inwestycyjnym” - powiedział ekonomista. Jego zdaniem kryzys pokazał, że światowa gospodarka nie może polegać tylko na jednym (np. chińskim) źródle dostaw półproduktów.
„Rodzi to potrzebę dywersyfikacji, a więc także zakładania nowych fabryk w innych miejscach, na przykład w Polsce” - ocenił. Według Czaplickiego innym istotnym aspektem jest zwiększenie powierzchni magazynowej ze względu na potrzebę gromadzenia większych zapasów, a to generuje wyzwania, ale także i szanse dla branży logistycznej.
„Rzecz jasna, wybuch epidemii oznacza konieczność zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia, ale także prewencję, to jest branżę biotechnologiczną i farmację” stwierdził ekonomista.
„Wzrośnie również rola usług zdalnych, np. telemedycyny. Swoją pozycję mogą także poprawić sklepy małopowierzchniowe, gdyż z uwagi na unikanie dużych skupisk osób, ludzie mogą preferować je kosztem supermarketów” - podsumował Czaplicki.
Czytaj też: Koronawirus groźny dla handlu detalicznego w Polsce
PAP/kp