Azja: Wirus oczyścił miasta
Pandemia koronawirusa wstrzymała normalne funkcjonowanie miast Azji Południowej. W stolicach Nepalu i Indii - Katmandu i Delhi - gdzie mieszkańcy zazwyczaj duszą się od smogu, znacznie poprawiła się jakość powietrza. Nie wszyscy się z tego cieszą.
„Z mojego tarasu widzę wyraźnie nawet Everest!” - napisał pod fotografią w mediach społecznościowych Rizu Tuladhar, muzyk mieszkający w centrum Katmandu. Pod koniec marca, ledwie kilka dni po ogłoszeniu ogólnokrajowej kwarantanny, nepalski internet zalała fala zdjęć przejrzystego nieba nad stolicą kraju.
„Nie mogę w to uwierzyć, nigdy nie myślałem, że stąd mógłbym widzieć tak wyraźnie na tak dużą odległość” - podkreślał, a tysiące młodych Nepalczyków z Katmandu dzieliło się nowym doświadczeniem.
Według danych rządowych w czasie przymusowej kwarantanny jakość powietrza w jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast świata, spadła dwu-, a nawet trzykrotnie.
„Tak wyglądało niebo za mojej młodości” - mówi PAP 60-letni Trilok Shrestha, mieszkający w okolicy placu królewskiego w Katmandu. „Nawet jakieś 20 lat temu było o wiele lepiej niż teraz. Katmandu jest wciąż we mgle i smogu, trudno oddychać” - skarży się.
Trilok tłumaczy, że wszystko zmieniło się w połowie lat 90., gdy rozpoczęła się niemal dziesięcioletnia wojna domowa i tysiące ludzi szukało schronienia w stolicy.
„Trend utrzymał się po wojnie i ludzie pracujący za granicą zaczęli tutaj budować domy, wzrosła liczba samochodów i motocykli” - wyjaśnia PAP Amod Karmacharya, działacz ekologiczny z Katmandu. Pył z placów budowy domów, centrów handlowych i dróg oraz wieczne korki na ulicach stały się codziennością stolicy. „Na wiele lat przed epidemią wszyscy nosili tu maski” - zauważa ze śmiechem.
„Nie wiem, kiedy ostatnio widziałem czyste niebo nad Delhi” - przyznaje w rozmowie z PAP Gaurav Nanda z delhijskiej dzielnicy Malviya Nagar. „Może z 10-15 lat temu? Mój siedmioletni syn na pewno nie widział” - dodaje. 40-latek tłumaczy, że zimą nisko nad Delhi unosi się tak gęsty smog, że zazwyczaj nie widać oddalonego o 3 km słynnego Kutub Minar, 73-metrowego minaretu z listy światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Jak podaje Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem, 25 marca, czyli pierwszego dnia indyjskiej ogólnokrajowej kwarantanny, średni dobowy poziom drobinek pyłu o średnicy 2,5 mikronów (PM2,5), które przez płuca mogą przedostać się do krwiobiegu człowieka, spadła o 22 proc., a dwutlenku azotu o 15 proc.
Raport firmy IQAir Group i organizacji Greenpeace za 2019 r. podaje, że spośród 30 najbardziej zanieczyszczonych miast świata, 27 znajduje się w Azji Południowej, w tym 21 - w Indiach. Eksperci Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oszacowali, że kiepski stan powietrza zabiera delhijczykom średnio trzy lata życia. Złe powietrze przyczynia się do 7 mln przedwczesnych zgonów na całym świecie, a w samych Indiach umiera z tego powodu 1,6 mln osób.
„Zimą nie widać czasami i na 20 metrów” - przyznaje Mukesh, ojciec Gaurava. „Tylko co ja z tym świetnym powietrzem zrobię? Nie mogę wyjść do parku, najwyżej na spacer po balkonie” - zauważa 65-latek.
„Zawsze znajdziesz dziurę w całym. Trzeba szukać pozytywów” - mówi Gaurav do ojca. „A co z ludźmi, którzy stracili pracę podczas kwarantanny? Myślisz, że cieszą się z czystego powietrza?” - odgryza się mężczyzna przypominając, że w Indiach miliony ludzi pracują za dniówki.
„Bardzo chciałbym, żeby wszystko było tak jak wcześniej” - mówi Umesh Karki. Przed kwarantanną młody mężczyzna jeździł taksówką i pracował w hostelu w Katmandu. Stracił pracę i teraz wyczekuje końca epidemii.
„Fajnie, że widać góry w Katmandu, ale wolę ich nie widzieć, a pracować, bo kończą nam się pieniądze” - przyznaje.
PAP/ as/