Pierwsze symptomy ożywienia na rynku kredytów
Liczba zapytań o kredyty gotówkowe (+35,6 proc.), kredyty ratalne (+62,1 proc.) oraz kredyty mieszkaniowe (+25 proc.) wzrosła w tygodniu 4-10 maja w porównaniu do tygodnia poprzedzającego, wynika z danych Biura Informacji Kredytowej (BIK).
Porównując natomiast średnią tygodniową liczbę zapytań przesyłanych z banków do BIK-u, od stycznia do kwietnia 2020 r. widać trend spadkowy.
To pierwsze symptomy ożywienia popytu na kredyty i od dawna nienotowane dodatnie odczyty zbiegają się z ponownym otwarciem w kraju galerii handlowych. Analitycy BIK dostrzegają pewne ożywienie, jednak studzą emocje, interpretując obecną skalę wzrostu jako efekt skróconego o jeden dzień roboczy poprzedniego tygodnia obejmującego święta majowe. Najnowsze odczyty należy więc traktować z umiarkowanym optymizmem - czytamy w komunikacie.
Chcąc nakreślić możliwe scenariusze wychodzenia z recesji, BIK dokonał analizy prezentującej porównanie średniej tygodniowej liczby zapytań przesyłanych do BIK przez banki i SKOK-i w procesie procedowania kredytów gotówkowych, ratalnych i mieszkaniowych.
W 2019 r. występował trend wzrostowy średniej tygodniowej liczby zapytań w okresie styczeń-kwiecień. W dwóch pierwszych miesiącach 2020 r., czyli przed pandemią, również miał miejsce trend wzrostowy. Z dużym prawdopodobieństwem trend ten byłby kontynuowany w kolejnych miesiącach, ale uniemożliwił to wybuch pandemii i nagłe odcięcie wszystkich segmentów gospodarki poprzez lockdown, podkreślono.
Wybuch pandemii i towarzyszący jej gospodarczy lockdown, który miał charakter nagły, gwałtowny i symetryczny, gdyż dotyczył praktycznie całej gospodarki, zmienił trend skutkujący ogromnym spadkiem średniej tygodniowej liczby zapytań w kredytach konsumpcyjnych (ratalnych i gotówkowych). W kredytach mieszkaniowych trend spadkowy był niższy. Obecnie mamy pierwszy etap odmrażania gospodarki, który ma jednak charakter powolny, fazowy, a przede wszystkim niesymetryczny (różne branże będą odmrażane w różnym terminie). W takiej sytuacji najważniejszą kwestią jest to, w jakim układzie gospodarka będzie wracała ku normalności - powiedział główny analityk BIK Waldemar Rogowski, cytowany w materiale.
Możliwe są cztery, a właściwie pięć układów: V - krótki dołek (kwartał) i wzrost na poziomie spadku, który byłby najbardziej oczekiwany, jednak wydaje się najmniej prawdopodobny. Układ U - oznaczający umiarkowany powolny powrót do gospodarki sprzed pandemii (kilka kwartałów dołka), to - moim zdaniem - najbardziej prawdopodobny scenariusz, ale raczej w układzie zbliżonym do znaku Nike. Kształt W - widmo nawrotu epidemii, ilustrujący po próbie wybicia znowu dołek i ponowne wybicie. Wymiar tego scenariusza zależy od zasięgu pierwszego wybicia i wielkości kolejnego spadku (czy spadek się pogłębi, czy powróci do poziomu pierwszego spadku), ponadto rodzi pytanie o kąt nachylenia drugiego ramienia, możliwego w przypadku nawrotu pandemii. Ostatni to układ L, oznaczający kilkuletnią globalną recesję bez perspektyw na wzrost - na szczęście najmniej prawdopodobny - podsumował Rogowski.
Czytaj też: Rynki pogrążyły się w ponurym klimacie
ISBnews/KG